prolog

8.9K 233 32
                                    

Dwa miesiące temu

Byłam już nieźle spóźniona. Umówiłam się z Adrianem w naszej ulubionej kawiarni na siedemnastą, a zegarek na mojej ręce wskazywał godzinę szóstą. Jeśli on nadal tam na mnie czekał, to musiał być naprawdę cierpliwy. Biegłam chodnikiem już nieco zmęczona. Wystarczyło mi tylko przejść na drugą stronę ulicy i byłabym na miejscu. Obejrzałam się w prawo i lewo, po czym bez zastanowienia wbiegłam na ulicę. Usłyszałam tylko dźwięki klaksonu, obróciłam głowę w lewo i zauważyłam rażące w oczy światła samochodu. Zatrzymał się dosłownie kilka centymetrów przed moimi nogami. W jednej chwili wypadł z niego zdenerwowany mężczyzna i zaczął na mnie krzyczeć. Darł się, ale ja go nie słuchałam, patrzyłam tylko w jego piękne niebieskie oczy i czułam jak tonę. Świat zawirował. Czułam, że tracę równowagę, chyba to zauważył, bo podszedł bliżej i chwycił mnie za ramiona.

—  Słyszysz mnie idiotko? Mogłem cię zabić! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Halo, ziemia do wariatki! — Stałam i myślałam tylko o jego dłoniach na moich ramionach, jego dotyk palił moją skórę. Zatonęłam w jego oczach i dopiero kiedy delikatnie mną potrząsnął, poczułam, że wracam do żywych.

— No to super, teraz już wiem, czemu się pchała pod koła, ona jest stuknięta, normalnie wariatka —  powiedział na jednym wydechu nieznajomy kierowca.

— Na pewno nie wariatka, a stuknąć to ja mogę cię w głowę. Teraz to już każdemu prawko dają co? A poza tym puść mnie, co ja pies jestem, żeby mnie trzymać?— Oprzytomniałam i wyszarpnęłam się z objęć nieznajomego.

Przystojny czy nie, ja się spieszyłam i nie zamierzałam tracić na niego swojego czasu.

—  A teraz z łaski swojej przesuń się książę, bo się spieszę.

— Ale nic ci nie jest?

— Nie twój interes Alvaro, zresztą jak widzisz nadal cała i piękna.

— Z tym muszę się zgodzić, wyjątkowo piękna — dodał, lecz niestety go nie usłyszałam.

Oboje jeszcze nie widzieli, że on zostanie jej nauczycielem a ona jego uczennicą.

***

Mam na imię Iza. Gdy to wszystko się działo, miałam szesnaście lat i byłam zakochana w swoim nauczycielu. Tak, wiem, trochę słabe przedstawienie, ale nie lubię i zresztą nigdy nie lubiłam owijać w bawełnę. Miałam długie brązowe włosy, zielone, błyszczące oczy, a moim znakiem rozpoznawczym było to, że nigdy nie dawałam sobie wejść na głowę. Innymi słowy, byłam arogancka. Ale nie dla niego... Dla niego byłam miła i niezwykle uprzejma. Kiedy tylko widziałam, jak przechodził obok, nie mogłam się powstrzymać i przestać szczerzyć jak głupia. On zawsze to zauważał i odwzajemniał uśmiech, lecz nie w takim stopniu jak ja. W końcu to oczywiste. Był nauczycielem i nie interesował się uczennicami. Chociaż może się myliłam?

Nauczyciel D.SWhere stories live. Discover now