Było już tak blisko, kiedy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, a ja jak poparzona odskoczyłam od chłopaka.

-Kto przychodzi w środku nocy? - chłopak wstał.

-Nate na przykład.. - spojrzałam na niego przerażona.

-Po Twojej mine wnioskuję, że mam się zmywać - zaśmiał się.

-Jakbyś mógł.. Przepraszam, że tak wyszło.

-To nie Twoja wina. Do jutra piękna - puścił mi oczko i jakby nigdy nic wyszedł sobie przez balkon.

Ja natomiast poszłam na dół i otworzyłam temu palantowi, który dobijał się do mnie.

-Przecież sły.. O mój Boże, Nate.

Otworzyłam szeroko oczy i buzię, kiedy ujrzałam mojego chłopaka stojącego z bukietem kwiatów, butelką wina i..

-Czy to jedzenie z McDonalda? - zaśmiałam się.

-W tym świecie ciężko już o dobre czekoladki - uśmiechnął się do mnie - Sky.. Przepraszam. Powinienem sprawić, żebyś poczuła się wyjątkowo, a ja poszedłem tańczyć z Vicky.

-I dlatego teraz mnie upijesz? - chwyciłam za jego krawat i wciągnęłam do środka.

Poszliśmy do kuchni, ja wzięłam kieliszki do wina, natomiast Nate wyciągnął korkociąg i otworzył butelkę. W tym samym czasie, w których chłopak nalewał alkohol, ja wkładałam kwiaty do wazonu. Kiedy na nie spojrzałam od razu pomyślałam, że nie potrafię być zła na Nate'a.

-Panno Harrison, a także przyszła pani Young. Czy uczyni mi pani ten zaszczyt i pożywi się ze mną tą jakże romantyczną kolacją w środku nocy? - chłopak odsunął mi krzesło i wskazał na nie dłonią.

-Jak jeszcze raz będziesz tak mówił to zabronię Ci pić alkoholu - dałam mu buziaka i usiadłam przy stole - A. Tylko uważaj na ketchup, bo nie mam ochoty znów wylądować w wannie.

Czemu mi się dziś tak zebrało na wspominanie?

Oczywiście my jak to my nie umiemy jeść normalnie i zaczęliśmy obrzucać się frytkami.

Tak wiem, romantyczność level hard, nawet nic nie mówcie.

-Ja tego nie posprzątam - powiedziałam patrząc jak chłopak obrzeża się cheeseburger'em - Jesz jak świnia.

-Kochasz mnie takiego - powiedział prawie wypluwając całą zawartość tego, co miał w buzi.

-Fuj, idź umyj zęby.

-Dobra - uśmiechnął się chytrze.

-Co Ty taki zadowolony?

-Twoja szczoteczką - zaśmiał się i pobiegł do łazienki nim zdążyłam zareagować.

Zaczęłam sprzątać nasze 3/4 jedzenia, które wylądowało na podłodze. Na szczęście wina nie wylała się ani kropla.

-Cholera!

Do czasu aż mądra ja nie straciłam butelki łokciem.

Nie było go wiele, ale musiałam posprzątać także szkło, co nie było super zabawą.

Po ogarnięciu kuchni poszłam do pokoju i ujrzałam mojego wspaniałego chłopaka, który leżał sobie na moim łóżku w samych spodniach i uśmiechał się do mnie.

-Nie za wygodnie? - powiedziałam kładąc się obok niego.

-Hm. Bez Ciebie było średnio, teraz już jest super - uśmiechał się i dał mi buziaka w czoło.

Leżeliśmy dłuższą chwilę przytuleni do siebie w milczeniu. Ja cały czas myślałam o tym, co dzisiaj prawie wydarzyło się z Jack'iem. Przecież o mało co, a byśmy się pocałowali. Sama nie wiem co wyrabiam.

-O czym tak rozmyślasz?

-Hm. Wiesz.. Mam koleżankę, która.. ma chłopaka. I bardzo go kocha, bo jest wspaniały i takie tam. Ale jest też inny chłopak, który niby do niedawna był tylko jej kolegą, ale teraz zaczął znaczyć dla niej dużo więcej. I ona tak jakby.. jest rozdarta w środku..

-Rzeczywiście kiepska sytuacja - zmarszył brwi - Ale dobrze, że przynajmniej Ty jesteś pewna swoich uczuć do mnie - chłopak złączył nasze usta.

-Tak.. właśnie tak jest - powiedziałam cicho, kiedy się od siebie oderwaliśmy.

*****

Siemano! Jak się podoba? ;/

Mi chyba tak średnio, sama nie wiem..

Komentujcie, lajkujcie ♡

Do następnego :*

Ps. Dziękuję, że jesteście 💕💕💕

Siostra mojego kumplaWhere stories live. Discover now