-Czy to jest mleko?! - jak poparzona wyskoczyłam z łóżka, kiedy on zwijał się ze śmiechu.

-Fajna piżamka - mówił cały czas się śmiejąc.

-Liczę do trzech i ma Cię tu nie być! - Chris spojrzał na mnie z poważną miną - Trzy! - krzyknęłam i chciałam się na niego rzucić, ale on zaczął uciekać więc trzasnęłam drzwiami i ruszyłam do toalety się ogarnąć.

Dzisiaj chciałam wyglądać naprawdę dobrze więc po prysznicu przez pół godziny zastanawiałam się co mam ubrać. W ostateczności postawiłam na czarną, rozkloszowaną sukienkę, do których ubrałam czarne zakolanówki. Włosy spięłam w luźnego warkocza i nałożyłam lekki makijaż.

Dumna swoim wyglądem poszłam do kuchni. I to był chyba mój najgorszy wybór w życiu. Po przekroczeniu progu kuchni Chris rozbił jajko na mojej głowie. Tak po prostu.

-Czy Tobie się w dupie poprzewracało?! - krzyczałam głośniej niż wcześniej - Postanowiłeś sobie dzień kreatyna zrobić czy co.. A nie, czekaj. Ty codziennie masz taki dzień.

-Teraz przynajmniej szybciej się przebierzesz, bo za 10 minut wychodzimy - puścił do mnie oczko, a ja myślałam, że go rozszarpię.

Wkurzona poszłam na górę i założyłam zwykłą, białą bokserkę, czarną spódniczkę z zamkiem z przodu, a na to cienką, czarną kurtkę. Zostawiłam zakolanówki, a na stopy ubrałam czarne, wyższe buty.

Zeszłam na dół, wzięłam szybko jakiegoś tosta i poszłam do auta. Podczas drogi do szkoły Chris chciał pogadać, ale byłam na niego zbyt wkurzona.

-No weź, przepraszam - powiedział, gdy zaparkowaliśmy pod szkołą.

-Spadaj - rzuciłam mu ostatnie wściekłe spojrzenie i poszłam do szkoły.

Oczywiście całe korytarze były pokryte plakatami o jutrzejszym balu.

Jak zwykle tylko ja nic jeszcze nie miałam, ale sama sobie byłam winna, bo zamiast wybierać z Alison ja wolałam marudzić.

Idąc do szafki wpadłam na jakichś całujących się ludzi, którzy nie byli zbyt zadowoleni tym, że im przerwałam.

Ale halo, calowali się akurat opierając o moją szafkę, super.

Zamykając drzwiczki znikąd pojawił się obok mnie Jack.

-Hej - powiedział uśmiechnięty.

-Hej - odpowiedziałam z westchnięciem.

-Zły dzień?

-Nie. Co tam u Vicky? - powiedziałam i chciałam sobie przywalić z liścia.

Czemu ja w ogóle o niej mówię?

Chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią, po czym odchrząknął.

-Em, no wszytko wporządku, ale bardziej mnie interesuje czy między nami jest dobrze?

-Jack.. sama nie wiem. Nie mam jeszcze do Ciebie aż takiego zaufania jak przedtem.

-Wiem, rozumiem. Ale zależy mi na Tobie, wiesz co do Ciebie czuję - chłopak poprawił moje włosy, a ja trochę się odsunęłam - Wybacz, nie powinienem..

-Muszę lecieć na lekcje - ruszyłam szybko w stronę klasy.

Całą pierwszą lekcję myślałam o tym co się stało. Z jednej strony tak bardzo chciałam wybaczyć Jack'owi i wrócić do tego co było kiedyś. Natomiast z drugiej przypomniałam sobie Nate'a z Kendall.. na samą myśl przeszły mnie dreszcze.

Na drugiej lekcji dostałam sms-a od mojego wspaniałego chłopaka o tym, że po lekcjach czeka na mnie na parkingu i, że ma niespodziankę.

Dzięki Nate, teraz cały dzień będę się zastanawiać o co chodzi..

Później już na każdej lekcji bez przerwy patrzyłam na zegarek. Gdy zadzwonił dzwonek po ostatniej lekcji odetchnęłam z ulgą. Wyszłam szybko z klasy i idąc na parking poszłam jeszcze do mojej szafki, żeby odłożyć książkę.

W szafce znalazłam różę. Zwykłą, białą różę. Zdziwiona wzięłam ją i ruszyłam dalej. Wyszłam ze szkoły i dopiero wtedy szeroko otworzyłam oczy.

Na dziedzińcu wszędzie były poprzywieszane balony, przede mną był nawet rozwinięty czerwony dywan, a uczniowie naszej szkoły stali i sypali płatki kwiatów. Idąc co chwilę otrzymywałam od kogoś różnego rodzaju kwiaty. Od róż, przez tulipany, aż do żonkili. Na końcu dywanu stał nie kto inny jak Nate szczerzący się do mnie.

-O..O co chodzi? - zapytałam cały czas będąc zaskoczona.

-Przecież w sumie jeszcze nie zaprosiłem Cię na bal - klęknął - A więc Skyler Harrison, czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz ze mną na bal?

-Hmm.. przemyślę to - zaśmiałam się - Jezu Nate, oczywiście.

Chłopak wstał i podarował mi przepiękny bukiet białych róż, które przyniósł mu mój brat.

Pocałował, a następnie mocno mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego. Wszyscy wokół klaskali normalnie jakbyśmy brali co najmniej ślub.

To zdecydowanie jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu.

*****

Heja! Jezu ludzie, sorcia, że tak rzadko rozdziały, ale staram się, aby nie były one bezsensowne.

Piszcie czy nie są one zbyt naciągane i nudne, poważnie :/

Komentujcie, lajkujcie ♡

Do następnego! :*

Siostra mojego kumplaWhere stories live. Discover now