#14

424 40 2
                                    

Słysząc głośny płacz, leciałam na złamanie karku, żeby dowiedzieć się, co się stało. Nie byłam jedyną osobą, która chciała to wiedzieć - już w korytarzu pełno było szepczących dzieciaków. Zazwyczaj, kiedy słychać płacz lub krzyk, można się spodziewać, że któreś z maluchów coś sobie zrobiło podczas zabawy albo Alicji musiało się bardzo nudzić. Ta dziewczyna potrafiła odgryźć się za krzywe spojrzenie.

Głos wydobywał się z ubikacji na parterze, którą zazwyczaj używali pracownicy sierocińca. Był jak skrzyżowanie walczącego walenia z krzykiem rozpaczy myszoskoczka i kwileniem małego ptaszka - niemiły dla ucha.

— Co tu się dzieje? — zawołała pani Renia. Jak na zawołanie wszyscy zebrani rozstąpili się, robiąc przejście dla kobiety, która będąc poważną, potrafiła zmrozić każdego wzrokiem.

— Zosia chyba nie może otworzyć drzwi — mruknął jeden z chłopców.

— Ech, zawołajcie pana Ryszarda, będzie wiedział, co zrobić z tymi drzwiami.

— Ale drzwi są otwarte! — krzyknęła Anastazja. — Zosia nigdy ich nie zamyka. — Nastolatka skrzyżowała ręce na wysokości biustu, ale szybko je opuściła i złapała za klamkę, otwierając pomieszczenie. Widziałam, że pani Renia już wiedziała, co się stało, jej oczy mówiły same za siebie.

Alicja.

— Dobra — zaklaskała w dłonie — wszyscy wynocha do szkół! — zawołała donośnym głosem.

— A co z Zosią?

— Ja się nią zajmę.

— Pani Reniu, potrzebuje pani pomocy? — zapytałam, gdy już większość opuściła korytarz.

— Nie, kochanie, możesz już iść do szkoły. — Uśmiechnęła się do mnie miło, choć przez ten uśmiech można było dostrzec, że stara się utrzymać nerwy na wodzy.

— No dobrze. — Zawahałam się. — Ale tydzień temu Ala szukała czegoś Zosi, pewnie chciała się odegrać za ostatnie — powiedziałam na odchodnym. Nie chodzi o to, że skarżyłam. Tylko o to, że Alicja skończyła już osiemnaście lat, a dalej zachowuje się jak rozkapryszona gówniara, która uważa, że wszystko jej wolno. I to wcale nie tak, że chcę, aby już wydoroślała, bo każdy dorasta do swojego wieku we własnym tempie i to, jak się zachowuje, nie powinno mnie w ogóle interesować. Ale wkurza mnie, że znęca się nad młodszymi, dlatego ktoś musi nią potrząsnąć, a skoro ja nie mogę, niech to zrobią inni.

Nie wiem, co się dalej działo, po prostu zostawiłam resztę nadzorczyni sierocińca. Poszłam do szatni po kurtkę i buty, a z jadalni zabrałam torbę. Powolnym krokiem udałam się na przystanek autobusowy, bo i tak wiedziałam, że się nie spóźnię.

W szkole nie było źle, jak przypuszczałam. Na pierwszej lekcji, którym był język polski dostałam kolejną piątkę, a na matematyce czwórkę. Siedząc na korytarzu pod salą informatyczną, wyjęłam z torby kartki, które były w prezencie od Luke'a. To aż niebywałe, że ten Australijczyk ma tak samo na imię, jak mój idol. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i nim doszłam do konkretnych wniosków, wyjęłam telefon, odpalając intenet.

prettyllama: Naprawdę masz na imię Luke, czy się ze mnie nabijasz?

Ale nie chciałam znać teraz odpowiedzi na to pytanie. Wzięłam do ręki pierwszą z kartek:

Jesteś pierwszą dziewczyną, z którą mogę porozmawiać o wszystkim i o niczym, ponieważ zazwyczaj nie nawiązuję bliższych stosunków z randomową dziewczyną, ale ty jesteś inna. Jesteś... normalna. I dzięki temu dostrzegłem, jak bardzo się zmieniłem przez to, co robię.

Jesteś pierwszą osobą, z którą chcę utrzymać kontakt, chociażby przez ten nieszczęsny internet i mimo iż dzielą nas nie raz tysiące kilometrów... Bo to Ty nie wiedząc jak wyglądam, dopuściłaś mnie do siebie i zostałaś moją przyjaciółką.

Chwilę się zastanowiłam; to było miłe z jego strony, że podkreślił to, co było dla mnie ważne. Z drugiej strony, coraz bardziej zaczęło mnie korcić, aby go przycisnąć w sprawie wyglądu, a także tego, czy mówił prawdę o samym sobie.

Drugi list miał już inny wydźwięk:

Wiele osób mówi mi, że źle postępuję. To źle się odezwałem, to źle coś zrobiłem, a tu źle postawiłem talerz... Chciałbym mieć kogoś, kto nie będzie mnie osądzał za to, jaki jestem, tylko był moją ostoją, takim oparciem w złych chwilach.

Mogę Cię o to prosić?

Postaram się ujawnić przed Tobą sekret, który skrywam, ale muszę Ci zaufać.

Mogę Ci zaufać?

Moim ciałem wstrząsnął dreszcz, i to nie dlatego, że zaskoczył mnie dzwonek na lekcję, a dlatego, że Luke poprosił mnie o zaufanie. A ja miałam wątpliwości czy on to w rzeczywistości osoba, z którą piszę.

Odautorsko: Hmm, #DramaTime? Trochę już najwyższy czas coś takiego dać, bo w życiu nie jest tak kolorowo jak nam się wydaje

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Odautorsko: Hmm, #DramaTime? Trochę już najwyższy czas coś takiego dać, bo w życiu nie jest tak kolorowo jak nam się wydaje. Słodkie chwile odchodzą, kiedy problemy się tworzą.

Haha, nie, nie mam problemów xD Ale po dniu jeżdżenia na rolkach padam, a mój mózg woła, żeby wywołać małe poruszenie w wymyślonym przeze mnie świecie :3

Tak, jestem wredna :3

[1] P.S. Kocham CięWhere stories live. Discover now