#10

461 44 5
                                    

prettyllama: Wybaczam.

handsomepingun: A ta kropka na końcu, to co?

prettyllama: Kropka nienawiści :)

handsomepinguin: Czyli masz mi za złe, że nie odpisywałem?

prettyllama: Tak w sumie, to nie...

handsomepinguin: Tak w sumie, to mam coś dla ciebie ;D

prettyllama: Dla mnie?

handsomepinguin: Musiałabyś mi podać tylko swój adres :D

Adres? Nie mogę mu go wysłać..., zaczęłam gorączkowo myśleć co mu odpisać. Za nic nie mogłam mu podać swojego adresu jako mojego, bo pewnie zmieniłby zdanie co do mnie. W końcu kto chciałby zadawać się z sierotą, która praktycznie nie ma przyszłości? Minęły dwie pełne minuty, kiedy zagryzając wargę, starałam się wymyślić jakąś wymówkę albo rozwiązanie problemu.

prettyllama: Ale na pewno nie jesteś pięćdziesięcioletnim staruchem, który chce mnie wykorzystać seksualnie?

handsomepinguin: Skarbie, gdybym nim był to już pierwszego dnia wymagałbym, abyś mi podała ulicę, na której mieszkasz

prettyllama: A może sobie to zaplanowałeś?

handsomepinguin: Hahaha, pewne, jesteś moją piątą ofiarą xDD

prettyllama: To nie jest śmieszne! Ile my się znamy?

handsomepinguin: Oj, daj spokój, po tygodniu rozmów chyba raczej możesz wykluczyć taką możliwość.

prettyllama: Właśnie! Tydzień! Tyle się znamy!

handsomepinguin: I tak nie mam jak do ciebie przyjechać, bo mam za dużo pracy, więc nie wykorzystam cię seksualnie. Ja nawet nie wiem jak wyglądasz! Może jesteś pięćdziesięcioletnim staruchem, który myśli, że jestem małą dziewczynką podszywającą się pod dziewiętnastolatka!

prettyllama: Touché.

prettyllama: Mojego ci nie podam, ale możesz wysłać to na adres sierocińca, w którym pomagam ;)

handsomepinguin: Wiedziałem, że masz za dobre serduszko :> Okey, podaj!

handsomepinguin: Tylko niech za ciebie nie czytają! :D

prettyllama: Nie bój nic ;)

Szybko wystukałam pełny adres i pożegnałam się z chłopakiem, ponieważ usłyszałam, jak ktoś mnie gorączkowo woła. Wyłączyłam wifi i podniosłam się z łóżka.

— Kochanie — zwróciła się do mnie pani Wanda, kobieta w średnim wieku, która zawsze chciała mieć własne dziecko, ale przez wadę w jej rodzinie było to niemożliwe. Kiedy po nieudanych próbach poczęcia potomstwa małżeństwo zdecydowało się na adopcję, ale to także nie doszło do skutku ze względu na status materialny. Od niedawna przychodziła do nas i opiekowała się małymi, kiedy brakowało opiekunów. To podobno pomagało jej zwalczyć chęć robienia sobie krzywdy, a przynajmniej tak mówił jej mąż. — Tu jesteś!

— Coś się stało?

— Nic szczególnego, chcemy z panią Stasią z tobą porozmawiać. — Uśmiechnęła się miło.

Odautorsko: Wiem, wiem że obiecałam kilka dni temu rozdział, ale czekałam na tablet aż wróci z naprawy i oto jest moje maleństwo *

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Odautorsko: Wiem, wiem że obiecałam kilka dni temu rozdział, ale czekałam na tablet aż wróci z naprawy i oto jest moje maleństwo *.* Wróciło do mnie :3

Rozdział jest niedokończony, wiem o tym, bo meeega krótki. W niedługim czasie postaram się dopisać więcej, ale w następnym rozdziale - już nie będę mieszać w tym. 

A co do gifu... Nie sugerujcie się nim, jeśli chodzi o prezent xD Po prostu uznałam, że będzie śmiesznie, jak go dam xD

[1] P.S. Kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz