"Nie opuszczaj mnie"

1.4K 157 27
                                    

Cały ostatni tydzień zachowywałem się jak najlepiej potrafiłem w stosunku do Harrego aby zrekompensować mu moje wcześniejsze zachowanie. Chłopak początkowo nie zwracał zupełnie na mnie uwagi lub wychodził naburmuszony z pokoju gdy tylko zaczynałem jakąkolwiek rozmowę. Mówiąc szczerze zachowuje się czasem jak małolat, ale nie mogę mu mieć tego za złe skoro nim jest. Co innego ja. Jestem osobą dorosłą i jest ode mnie wymagane pewne należyte zachowanie. Nie pokazałem tego tydzień temu, ale każdy popełnia błędy, prawda? Zastanawiałem się również nad kwestią czy aby na pewno nie przeszkadzam Harremu, więc bez jego wiedzy umówiłem się z kilkoma ludźmi chcącymi sprzedać swoje mieszkanie. Osiedla, na które zamierzałem się wybrać mieściły się niedaleko domu mojego chłopaka, więc wybrałem się tam z samego rana w niedziele kiedy Harry jeszcze spał. Przed wyjściem zostawiłem mu krótką wiadomość na stoliku informując go, że wrócę po południu i żeby nie martwił się o obiad. W drodze na spotkanie z nie jakim Panem Hale usłyszałem za sobą moje imię wypowiedziane kilkakrotnie mocnym, irlandzkim akcentem. Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą blondyna mojego wzrostu.

-Ty jesteś Louis, prawda?- zapytał pełen entuzjazmu a ja nie wiedziałem skąd znał moje imię. Z samego początku myślałem, że to ktoś kto kojarzy mnie z różnego typu koncertów, na których bywałem supportem. Jednak gdy przedstawił się już wiedziałem kim był ten blondyn.

-Harry tak dużo to Tobie opowiadał. W samych pozytywach rzecz jasna.- stwierdził a mi zrobiło się ciepło na sercu dzięki jego słowom. Od Nialla dowiedziałem się także, że jestem głównym tematem ich rozmów przez loczka co jeszcze bardziej spotęgowało moje, już wcześniejsze, rumienienie.

-W sumie to mu się nie dziwię, że tak się Tobą zachwyca.- dodał a ja popatrzyłem na niego pytająco.- No co? Jesteś wspaniały! Słyszałem jak śpiewasz i grasz, coś obłędnego!- wymachiwał rękoma w różne strony sprawiając, że chciało mi się śmiać. Poinformowałem Nialla, że kieruję się w stronę osiedli gdzie jestem umówiony na oglądanie mieszkania. Okazało się, że idziemy w tą samą ścieżką, ponieważ blondyn mieszka w jednym z bloków.

-Więc Niall.. Jak Ci się podoba u nas?- zapytałem chcąc przerwać Niallowi jego długi monolog, który stwierdziłem po około 5 minutach raczej nie zdawał się szybko zakończyć.

-Jest dobrze, ale jak dla mnie za zimno. Nie przepadam za codziennym wkładaniem i zapinaniem pod samą szyję kurtki. Zresztą sam wiesz jak to jest. Podobno strasznie marzniesz.- puścił mi oczko a ja zaśmiałem się pod nosem i przytaknąłem głową.

Niall to dobry słuchacz.

-To mój blok.- odezwał się po chwili wchodząc do swojej klatki. Pożegnałem się z nim i poszedłem dalej szukając bloku 7/16. Gdy wreszcie dopatrzyłem go z daleka podbiegłem do niego, wiedząc, że zaraz będę spóźniony. Wjechałem windą na czwarte piętro i zapukałem do drzwi z numerem 23. Otworzył mi młody, całkiem przystojny mężczyzna. Włosy miał krótko ścięte po bokach a na środku trochę dłuższe, postanowione na żelu. Miał brązowe oczy, lekki zarost i wyglądał jakby przed chwilą wstał z łóżka. Poza tym był masywnie zbudowany, ale nie był w żadnym wypadku gruby. Po prostu coś mi się zdaje, że dużo przebywa na siłowni.

-Dzień dobry.- wykrztusiłem z siebie pocierając knykcie.- Byliśmy umówieni na oglądanie mieszkania.

-Tak, zapraszam.- uśmiechnął się przyjaźnie i wpuścił mnie do środka. Korytarz był utrzymany z stonowanych kolorach takich ja beże, biele i szarości. Był to prosty, męski wystrój, ale nie wiało chłodem. Było bardzo przytulnie.

-Jestem Derek.- przedstawił się podając mi rękę. Ująłem ją i również się przedstawiłem po czym pokierowaliśmy się w głąb mieszkania. Salon był średniej wielkości i nie zawierał wielu przedmiotów. Po środku mieściła się czarna kanapa ze skóry a przed nią brązowy, niski stolik. Kilka metrów przed kanapą, po drugiej stronie pomieszczenia była powieszona czarna plazma ukazująca jakąś grę a obok konsola i dwa pady. W prawym rogu stała duża półka zapełniona książkami a ja pomyślałem, że sam zawsze chciałem taką mieć, ale nie było mnie stać ani na półkę ani nawet na używane książki.

Homeless Angel/ l.s.Where stories live. Discover now