【Sebastian x Rin】

1.4K 39 1
                                    

Jak zwykle, dzień zaczynał się kompletnie normalnie. Te same obowiązki, te same wpadki niesfornej trójki służby oraz te same osoby, muszące naprawić wszystko naokoło. Każdy w rezydencji Phantomhive przyzwyczaił się do tego, że Sebastianowi w dowodzeniu posiadlaną (zakładając, że istnieje takie słowo) służbą pomagała różowowłosa pokojówka, Rin Altman. Dziewczyna szybkim krokiem przemierzała korytarze posiadłości, właśnie poszukując ukochanego. Po jakimś czasie wpadła na niego na zakręcie. Zająknęła coś pod nosem, będąc lekko zaskoczona.
- Czy poza sprzątaniem ruin szklarni mamy coś dziś do zrobienia, Sebastianie?
Kruczoczarny demon westchnął zirytowany, jakby go wybudzono z bardzo przyjemnego snu.
- Cóż, po raz kolejny w interesach przyjedzie za kilka godzin do posiadłości Lady Jishika, miejmy jednak nadzieję, że w sprawach biznesowych, a nie prywatnych.
Rin skrzywiła się. Potrafiła długo wytrzymywać nawet z Lizzy, ale coraz częściej pojawiająca się w rezydencji Lady, szczególnie działała dziewczynie na nerwy. Od dłuższego czasu Jishika swatała, w myślach i na głos, Rin wraz z Sebastianem. Jednak to nie było takie tragiczne. Gorzej, że gdy tylko panicz Ciel skupił się bardziej na partyjce szachów, to Lady zaczynała bezkarnie opowiadać, jak to wygląda bogate życie łóżkowe naszych zakochanych. Oczywiście, nie miała pojęcia na temat tego, czy takowe w ogóle istnieje. Paplała to, co jej ślina na język przyniesie, a szczególnie często uwielbiała mamrotać o sadyźmie, jakim się nawzajem pod kołdrą wyraźnie darzyli. Rin postarała się uspokoić oddech i spojrzeć mu w oczy.
- Wiesz, że nie cierpię jej słuchać, prawda?
- Wiem, że cierpisz, słuchając jej, ale niestety, panicz lubi z nią grać. Chodźmy do pracy.

***

Obiad był przygotowany, stół nakryty. Rin poprawiła naszyjnik na szyi i westchnęła. Jishika weszła do pomieszczenia i godnie przywitała się z hrabią, po czym zasiadła jak i on przy stole, aby zacząć jeść. Nie mówiła ani słówka, tylko pałaszowała ze smakiem gustowny posiłek. Następnie zaczęła rozmawiać z Cielem na temat rozległych kradzieży biżuterii wśród wysoko postawionej arystokracji oraz o wzrastających cenach towarów importowanych. Różowowłosa dalej zajmowała się swą pracą, zastanawiając się, czemu ta mała lady wredna paskuda zrezygnowała z irytowania. Im dłużej trwała ta niewinna rozmowa, tym bardziej było to dla Rin podejrzane. W końcu Lady i panicz zakończyli posiłek i poszli na spacer po ogrodzie, omijając oczywiście naprawianą szklarnię. Arystokratka wspominała o grupach policjantów i detektywów, usiłujących rozwiązywać ową sprawę i o nieudolności tych działań. Stojąca w oddali Rin nieomal ziewnęła, po czym wróciła do posiadłości z nieco uspokojoną miną. Sebastian spojrzał na nią z troską.
- Może jej przeszło? - mruknął, obejmując różowowłosą.
- Nie sądzę.
Mężczyzna westchnął z irytacją nie puszczając ukochanej, po czym schylił się i ją pocałował. Wtem usłyszeli pstryknięcie i szybko oderwali się od siebie jak oparzeni. Kawałek od nich stał panicz i Lady z aparatem.
- A nie mówiłam? A nie mówiłam?
Panicz wywrócił okiem i nieznacznie się uśmiechnął, obserwując ich nadal zaskoczone twarze.
- Cóż, Kizuko, tym razem rację miałaś. - westchnął w końcu.

Naprawdę przepraszam, że wyszło takie krótkie po takim czasie czekania, ale zabrakło mi weny... Do następnego!

ONE-SHOTSWhere stories live. Discover now