Nie jestem samotna! 【Urojony!Vincent Nightray x Reader】

1.5K 25 1
                                    

- Taak Vin, ja też Cię kocham. Następnym razem uda nam się pozbyć Alicji i odwiedzimy Gilberta! - pisnęłaś słodkim głosem.
Siedziałaś w kawiarence, popijając cappuccino z pięknej [kolor] filiżanki. Osoby siedzące wokół patrzyły na ciebie z krzywymi uśmiechami, zmuszając wzrokiem, byś się przymknęła, ale nie zwracałaś na to większej uwagi. W końcu miałaś kogoś wyjątkowego - przecież Vincent Nightray był w ważnej rodzinie! A nawet teraz, w 2016 roku ważność była... ważna! Razem rozmawialiście o dzisiejszych trendach ubraniowych i nabijaliście się z Bogu winnej Echo, która biegała tu i tam, przewracając się na każdym zakręcie. Po wyjściu z kawiarni, udaliście się wspólnie do parku, podśpiewując jakieś dawne piosenki. Rozsiedliście się w trawie, gdzie podziwialiście przyrodę i wąchaliście kwiaty, po czym złączyliście swe usta w ulotnym pocałunku.

***

Patrzyłem na nią, jak kolejny raz odpływała, rozmawiając z domniemanym Vincentem. Właśnie plotkowała na temat jakiekoś Xerxesa Break'a. Za cholerę nie wiem, kim jest ten koleś. A ona ały czas tylko gada i gada... Dlaczego mi się tak podoba ta wariatka? Co jest w niej takiego, poza zbizkowaniem? Wyszła z lokalu. Jakaś wewnętrzna siła kazała mi iść za nią, więc zapłaciłem swój rachunek i ruszyłem za [kolor]włosą. W parku znów wąchała jakieś kwiatki, trajkocząc jak najęta i całując powietrze. Dziwiło mnie, czemu ona tego nie czuje.

***

Ruszyłaś z Vincentem na plac zabaw i wpakowałaś się na huśtawkę. Blondyn, błyszcząc swymi różnymi oczami zaczął Cię bujać, słuchając twych nieustannych chichotów.
- Mocniej! - piszczałaś radośnie.
Cieszyłaś się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Następnie byliście na zjeżdżalni i drabinkach, wieńcząc przyjemną zabawę rundką na karuzeli.

***

Czemu znów jej pomagam? Czemu? Podszedłem do niej i zacząłem ją bujać na tej głupiej huśtawce. Przynajmniej się cieszyła. Oblecieliśmy cały plac zabaw, by w końcu zauważyć, że robi się ciemno. Dziewczyna ruszyła dziarskim krokiem w stronę wyjścia z parku. Poszedłem za nią.

I słusznie.
- Masz rację Vincent, nic nie jedzie, można iść.
Nie patrzyła na drogę. Nie patrzyła w ogóle na nic. Szła prosto pod pędzącego volkswagena. Rzuciłem się w jej stronę i przewróciłem ją, nim wbiegła na jezdnię. Spoglądała dłuższą chwilę w tamtą stronę.
- Idiota. Twój trup też nie jest mądry. Nie zszedł z drogi.
Spojrzała po chwili na mnie.
- Ja jestem [Imię], a tam na jezdni leży trup mojego byłego który nie miał mózgu. Dzięki za ratunek.
Wstaliśmy.
- Ja jestem Kevin.
Utkwiła we mnie zszokowany wzrok.
- Kevin!? To tak jak Break! Przyszedłeś mnie zabrAć od tego durnia, Vincenta!
I tak o to zostałem kochanym Xerxesem.

Jakoś tak nie umiałam tego napisać.

ONE-SHOTSWhere stories live. Discover now