Estry【Warren x Reader】

1K 18 2
                                    

Uwaga. Na potrzeby one-shota naginam zasadę tworzenia estrów. Uwierzcie w magię i zaczepistość Warrena.

Sala nauk ścisłych była o tej godzinie opustoszała. Pani Grant pozwoliła ci poćwiczyć kilka trudniejszych tematów chemicznych w klasie i uprzedziła o tym Madsena, za którym chyba nikt nie przepadał. Poprawiłaś na sobie fartuch laboratoryjny i westchnęłaś. Estry nadal były twą piętą Achillesową. Każde otwarcie podręcznika i próba zagłębienia się w rozległą wiedzę naukową kończyła się niemal przyśnięciem z nosem w książce. Język, jaki pojawiał się w niej, brzmiał dla ciebie tak staromodnie, że zastanawiałaś się, czy kiedykolwiek od czasów założenia Blackwell był zmieniamy. Zaśmiałaś się w duchu, ale nie poprawiło to twej sytuacji.
- Metan, etan, propan, butan, twoja stara orangutan.* - mamrotałaś wkurzona.
Nie potrafiłaś patrzeć na kłębowisko literek i cyferek na naddartych stronnicach książki. Z każdą chwilą miałaś coraz większą ochotę trzasnąć książką o ławkę i wyjść z klasy, wystawiając Davidowi po drodze język. Jednakże nie chciałaś zawieść pani Grant. Musiałaś się nauczyć. Cokolwiek o estrach.
Wtem usłyszałaś znajomy wesoły głos.
- [Imię]? A ty jeszcze tutaj? Znów męczysz podręcznik?
Warren w kilka chwil stał tuż koło ciebie, poprawiając włosy. Spojrzał na zaklinany przez ciebie temat i przygryzł wargę.
- Jak kłoda pod nogę?
Przytaknęłaś. Graham odsunął książkę i mruknął coś w zamyśleniu.
- To chyba czas, by posłuchać pani Grant i nauczyć się komuś pomagać. Czego konkretnie w tym nie rozumiesz? - westchnął z nieskazitelnym uśmiechem.
- Wszystkiego. Wiem chyba tylko, że te estry to pochodne węglowodorów.
- To niewiele, ale przynajmniej znasz podstawę. Estry są związkami utworzonymi z kwasów karboksylowych i alkoholi, czyli również pochodnych węglowodorów. Nadążasz?
- W miarę... - szepnęłaś bez przekonania.
- [Imię]... Podaj jakikolwiek kwas karboksyowy.
Zastanowiłaś się chwilę.
- O... octowy?
Chłopak sięgnął do jednej z szafek i wyjął butelkę octu.
- Pokażę ci sztuczkę. Podaj tylko jeszcze jakiś alkohol, byle nie piwo z ostatniej imprezy Vortexu.
Westchnęłaś. Tym razem pomyślałaś dłużej.
- Butanol?
Warren uśmiechnął się. Znów zaczął grzebać po szafkach, po czym wyciągnął niewielką butelkę. Wlał do probówki odrobinę każdej z tych dwóch substancji, a po odłożeniu obu butelek, wymieszał powstającą mieszaninę.
- Od kiedy pani Grant pozwala ci na takie eksperymenty?
Warren tylko przewrócił lekko oczami.
- Nie psuj chwili.
Kilkakrotnie jeszcze wymieszał zawartość probówki, po czym podsunął ci pod nos. Poczułaś wtedy o dziwo zapach jabłek.
- A co to za czary?
- Octan butylu.
- To jest... ester?
- Tak, [Imię]. Magia nauki podarowała specjalnie dla ciebie zapach jabłkowy. Jak ci się podoba?
Zaśmiałaś się cicho.
- Bardzo.
Następnie zaczął ci przy tablicy tłumaczyć to nieco dogłębniej, tym razem bez zapachowych eksperymentów. Po tym, jak Madsen w końcu wygonił was ze szkoły, Graham odprowadził cię do twojego pokoju w akademiku. Pożegnałaś się z nim, po czym zasnęłaś. Następnego dnia odpowiedziałaś na każde pytanie pani Grant prawidłowo, za co cię bardzo pochwaliła. Gdy znów spotkałaś Warrena w sali przedmiotów ścisłych, podeszłaś jakby nigdy nic i pocałowałaś go.
- Dziękuję. - szepnęłaś patrząc na jego zaczerwienioną twarz.

Przepraszam, że tak długo czekaliście.

* wierszyk do nauki alkanów w rzeczywistości był używany u mnie w klasie, aczkolwiek nie znam autora

Życzę miłego dnia. Najlepiej takiego o zapachu octanu butylu.

ONE-SHOTSWhere stories live. Discover now