Moim oczom ukazali się chłopcy. Nie dość, że byli pijani to okładali siebie nawzajem. Weszłam pomiędzy nich, omal nie dostałam w nos.
-Co wy do cholery wyprawiacie?-zapytałam zdziwiona.
-Nie powiemy-odpowiedział Adam.
-Zachowujecie się jak dzieci-skomentowałam-Najlepiej będzie jak każdy pójdzie do osobnych pokoi.
Wzięłam Luke'a za rękę lecz Adam krzyknął.
-On na pewno nie pójdzie z tobą!
-Dlaczego?
-Bo jak tak mówię.
-Dobra to ciebie zaprowadzę do pokoju-odpowiedziałam-A ty Luke zostań tu.
Tak jak powiedziałam, tak zrobiłam. Najgorzej było go poprowadzić do pokoju. Ile on waży, na szczęście chodziłam na siłownie bo było by po mnie. Zdjęłam mu buty i pomogłam mu się położyć do łóżka.
-Adam?-zapytałam i nic-Niech no tylko jutro wygłoszę ci przemowę.
Pogroziłam mu, ponieważ jutro szkoła, a on jest w ostatniej klasie oraz ma trening, ponieważ w następną sobotę mają mecz. Jeszcze został Luke, poszłam na dół zajrzeć do niego. Tak samo jak Adam wpadł w kimę. Okryłam go kocem i też poszłam spać.
***
Gdy wychodziłam do szkoły oni jeszcze spali. Jak nie teraz, to po szkole wygłoszę przemówienie, Zoe mi pomoże. W szkole znalazł mnie pan wuefista, pytając gdzie jest mój brat.
-Chory-odpowiedziałam-grypa żołądkowa.
-Pan Hemmings, to samo?
-Nie wiem- powiedziałam .
Poszłam do klasy na geografie z panem Fitzgerald. Oczywiście jak zawsze psor pyta z mapy, no i jak zawsze dostaje dwóje. Po skończonym odpytywaniu zostawia nas i idzie do woźnej ją podrywać. Dla mnie jest w porządku, ponieważ nigdy nie zrozumiem tego przedmiotu i mam czas, aby pogadać z moją przyjaciółką.
-I co Romans jest?-Spytała Zoe.
-Ta z moim łóżkiem, nic mu nie powiedziałam bo upił się z moim braciszkiem.
-Co?
-To co słyszysz, dlatego nie przyszli do szkoły, są kompletnie skacowani.
-Hahahhaha dobrze, że nie mam rodzeństwa-odpowiedziała.
-Wcale mi nie pomagasz.
-No przepraszam Calluś.
-Calluś? Zwariowałaś?
-No co to nie tak mówił do ciebie...-nie dokończyła, ponieważ walnęłam ją w ramie.
-Dzięki.
-Ależ proszę-uśmiechnęłam się szyderczo w stronę przyjaciółki.
***
Po skończonych lekcjach poszłam Zoe do mojego domu. Już nie spali tylko siedzieli na kanapie trzymając kubki z kofeiną.
-Lepiej?-powiedziałam potem podeszłam do brata i złapałam za jego włosy-Co wam do tego łba strzeliło żeby się napić w dzień powszechny ugh... brak mi słów
Puściłam go. Teraz zwróciłam się do Luke'a.
-Czy to był twój pomysł?-zapytałam, a Zo tylko oglądała te szkopkę.
-No ale nie miało to tak wyjść.
-Jeszcze się bić, gdzie w tym logika!-krzyknęłam-Powiecie o co poszło.
Obaj zamilkli.
-Powiem tylko żeby lepiej Luke stąd wyszedł-powiedział Adam- Zanim znowu to powtórzę.
-Może ja już pójdę-wtrąciła Zoe.
-Okay do jutra.
-Nie chcecie mówić, to nie mówcie ale wiedźcie, że macie ważny mecz przed końcem roku i wasz trener jest na was wściekły.
-Co mu powiedziałaś?-Zapytał Adam, mocno wystraszony.
-Nic, że jesteś chory-odpowiedziałam-Pytał też o Luke'a ale nic nie też nie mówiłam.
Po tym zdarzeniu chyba chłopacy zrozumieli co narobili, jednak Adam był nadal obrażony na Luke'a nie wiadomo o co. Chcą się zachowywać jak dzieci, niech tak będzie.
***
Reszta dnia poszła sprawnie na odrabianiu lekcji. W końcu udało mi się zrobić idealne naleśniki dla mojego brata, ponieważ Luke po naszej rozmowie poszedł do domu. Tak to jest gdy cofają się w rozwoju lecz co zrobić.
------------------------
Hejo jest kolejny:)
Pewna osoba nie chciała, aby to co Callie zobaczy to dziewczyna więc poszłam jej na rękę i napisałam co innego :)
Do następnego <3
Komentować bardzo proszę jak się podoba, bo myślę, że wam to się nie podoba :(
CZYTASZ
A friend of my brother ♥
RomanceNazywam się Callie Miller i jestem zwykłą nastolatką, która nie miała w głowie chłopaków. Pewnego dnia zrozumiałam, że się zakochałam, lecz co z tego, gdy ten ktoś jest najlepszym przyjacielem mojego starszego brata . ,,Słowa mogły kłamać, ale...