- Cesare?

- Zanim poszłam na most powiedział mi co mnie czeka po przemianie. Mówił, że będę mogła widzieć i kontaktować się ze zmarłymi. Że zawsze będą obok, że nigdy już nie będę sama. Że będę słyszała ich krzyki cierpienia...- głos się jej załamał.

- Mówił coś jeszcze? - spytałem. Wzdrygnęła się i odsunęła się od czegoś stojącego obok niej, czego nie widziałem. Nawet ja czułem dreszcz strachu na plecach.

- Dlaczego oni ciągle czegoś ode mnie chcą. - rzuciła z rozpaczą i przytuliła się do mnie. Oddałbym w tej chwili wszystko by tylko móc jej jakoś pomóc.

- Kochanie, czy Cesare coś jeszcze mówił? - zdrobnienie wyrwało się z moich ust zanim nawet o nim pomyślałem. Przeklinałem siebie za to, że prawdopodobnie właśnie ją od siebie odstraszyłem.

- Powiedział mi, że będę mogła sprowadzać duszę z zaświatów do świata żywych. - wtulała twarz w zagięcie mojej szyi. Objąłem ją ramionami i mocno do siebie przytuliłem. Miałem trzymać się od niej z daleka i karać się przez co najmniej jedno stulecie, ale  nie umiałem tego zrobić gdy ona tak desperacko mnie potrzebowało. A ja jak to przystaje na gentlemana, to wykorzystywałem. Niech mnie jasna cholera. Nie byłem zbyt konsekwentny w swoich postanowieniach. Nigdy jeśli były one związane z dziewczyną w moich ramionach. Pamiętałem jak dziś moment, w którym ją pierwszy raz ujrzałem. Postanowiłem sobie wtedy, że będę trzymał się od niej z daleka. I co z tego wyszło? No właśnie.

- Masz na myśli wskrzeszenie? - wyszeptałem w jej włosy. Pokiwała głową potwierdzając moje słowa. - O Boże. - dodałem przytłoczony tym wszystkim czego się dowiedziałem. - Czy ty?

- Nie wiem Pierre. Nawet nie wiedziałabym jak. Jedynie widzę te wszystkie duchy. Mówią do mnie. Chcą mojej pomocy. Nie ma pojęcia jakbym miała tego dokonać. I może nawet lepiej. W życiu nie chciałabym tego uczynić.

- Czy ty wiesz co to oznacza? Jak potężny masz dar? Ilu chętnych znajdzie się byś...

- Wiem. - jej wzrok był niczym błysk ostrza. - Dlatego nikt nie może o tym wiedzieć. Nikt. - patrzyła na mnie w oczekiwaniu. Poczułem się urażony.

- Nigdy bym nikomu o tym nie powiedział. I bez przysięgi bym tego nie zrobił. - rzuciłem w jej stronę całkowicie zniechęcony. - Przysięgam, że twoja tajemnica jest ze mną bezpieczna. Myślałem, że o tym wiesz. 

- Dziękuję. - odparła i chyba chciała mnie przytulić ale się od niej odsunąłem i ruszyłem przed siebie główną zatłoczoną ulicą. - Pierre! - zawołała za mną. - Pierre poczekaj! - dogoniła mnie wymijając tłumy osób. - Aż tak cię tym uraziłam? - spytała całkowicie skołowana. Ponownie otrząsnęła się i obróciła się plecami do tłumu. Znowu coś zobaczyła ale tym razem nie mogłem zmusić się do większego współczucia.

- Oddałbym za ciebie życie i duszę, a ty wątpisz w to czy wygadam komuś twoją tajemnicę? - westchnąłem zrezygnowany.

- Oczywiście, że nie wątpię. Nie patrząc oddałam za ciebie życie, co jest dowodem samym w sobie, prawda?

- Nie musiałaś tego robić. Gdybyś nie była tak uparta i choć raz mnie posłuchała, byłabyś nadal człowiekiem. - zastygła niczym posąg w bezruchu słysząc moje słowa. Zacząłem ich poważnie żałować. Gdy tylko ujrzałem jej oczy, wiedziałem że tak było. Ujrzałem w nich cierpienie.

- A więc to moja wina? Grozili, że zabiją nasze rodziny! Że zabiją ciebie i Roberta. Mogli to uczynić Pierre. Nie mogłam pozwolić sobie na takie ryzyko.

- Nie zrobiliby tego, bo zanim by się za to zabrali, sam bym ich zabił. Już to zrobiłem. - opowiedziałem jej całą historię w drodze na polowanie. Wiedziała co się wydarzyło i rozumiała dokładnie to co do niej mówiłem.

- A więc żałujesz, że mnie przemieniłeś? - spytała. - Mogłeś mnie nie ratować. Byłabym martwa, a ty miałbyś ten wielki ciężar jakim jestem z głowy. - odsunęła się ode mnie jakbym był trującym oparem. Odwróciła się i zaczęła bardzo szybko (zdecydowanie zbyt szybko jak na człowieka) przeciskać się przez tłum. Nagle w połowie drogi odskoczyła od czegoś przestraszona i pobiegła jeszcze szybciej przed siebie osłaniając uszy przed dźwiękiem, którego nie słyszałem. 

Powinienem ją gonić, ale nie miałem bladego pojęcia co miałbym jej powiedzieć. Żałowałem, że ją przemieniłem gdyż wolałbym by była człowiekiem. Byłem zły na nią, że nie poczekała kilku sekund dłużej zanim skoczyła. Byłem wściekły na siebie, że to ja jestem jej stwórcą. Nigdy nie chciałem by stała się wampirem, a teraz to ja ją stworzyłem. Z czystego egoizmu, bo wiedziałem, że bez niej nie przeżyję. Dodatkowo dobiło mnie to co mi powiedziała. Potrzebowałem chwili by pomyśleć, ale wiedziałem, że jeśli teraz jej nie dogonię już nigdy mi nie wybaczy tego co powiedziałem. Bez trudu przebijałem się przez tłum i goniłem ją łapiąc ją za ramię gdy wybiegała na plac, przy którym miałem swoje mieszkanie.

- Nie dotykaj mnie Pierre. - odepchnęła moje ramię.

- Źle mnie zrozumiałaś. - zaczęła się śmiać.

- Już rozumiem dlaczego wszyscy nienawidzą swoich stwórców. Jesteście potworni.

- Zamknij się i posłuchaj mnie przez chwilę. - odpyskowałem i chwyciłem ją za ramiona z czego nie była zadowolona. - Nie żałuję, że cię uratowałem. Kocham cię i nie mogłem znieść myśli, że mogłabyś umrzeć. Żałuję, że musiałaś zostać zamieniona w wampira i to jeszcze przeze mnie. Do końca życia będę musiał znosić to, że to ja tobie to zrobiłem.

- Nadal mnie kochasz? Mimo, że mam tą moc? Że już nie jestem człowiekiem? - spytała jedynie. Odetchnąłem z ulgą.

- Oczywiście, że tak. Nieważne jaką masz moc. Mogłabyś zabijać wzrokiem a i tak bym za tobą szalał. Liczy się dla mnie to, że żyjesz. Nieważne jako jaka istota. - roześmiała się.

- Będę dla ciebie ciężarem. - pokiwałem przecząco głową.

- Oboje teraz nosimy ciężkie brzemię. Razem jakoś damy sobie radę. - mówiąc to podszedłem do niej pewnie i wpiłem się zachłannie w jej usta. Bo w to wierzyłem. Po raz pierwszy rzeczywiście uwierzyłem w to, że wszystko może się jeszcze ułożyć. I chyba z własnej głupoty nie pomyślałem o tym w jakim stanie znajduje się całowana przeze mnie dziewczyna. Nie myślałem o niczym. Jakbym mógł? Jakby ktokolwiek mógł myśleć o czymś innym jak nie promienie słońca liżące skórę, gdy patrzy się wprost na same słońce?

-----------

Przepraszam was za tak długą przerwę! Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak szybko minął czas. Przepraszam też za błędy i niedociągnięcia. Obiecałam wrzucić coś w ten weekend i obietnicy chciałam dotrzymać. 

Dajcie znać czy nadal jesteście ze mną. Jakkolwiek :)

All the love! S. 

Bella Clairiere and City of Lost Souls (III)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz