Rozdział 37

12K 548 13
                                    

Dzisiaj był dzień gdzie miałam na nowo poczuć się piękna.
Otworzyłam oczy i rozciągnęłam się na łóżku, rozejrzałam się dookoła, nigdzie nie było Justina. Zaczęłam panikować, on mnie nigdy nie zostawiał samej bez jakiekolwiek poinformowania mnie o tym.
- Justin!!! - zeszłam z łóżka i poszłam poszukać go na dole.
- Justin! Jesteś tu! - nikt mi nie odpowiedział.
- Justin! No proszę cię! Nie chowaj się przede mną! To nie jest zabawne!. - nadal nic.
- Justin!!! - nagle poczułam czujesz ręce obejmujące mnie od tyłu.
- Mówiłem ci coś na temat krzyczenia prawda?
Swój wzrok umieściłam na bosych stopach, byłam ubrana tylko w majtki i jego bluzkę, przyznam w domu było troszkę zimno, na głowie miałam założoną chustkę tak czułam się komfortowo.
- Nic nie powiesz teraz? - jego dłonie odwróciły mnie do niego i podniosły lekko moja głowę tak bym na niego spojrzała, troszkę się bałam ale to przecież mój Justin on by mi krzywdy nie zrobił.
- Ja przepraszam ale strasznie się bałam, że mnie zostawiłeś przez ten mój wygląd. - odsunęłam się od niego.
- Kochanie już ci mówiłem, że kocham cię nie ważne jak wyglądasz i nie nie uważam, że jesteś brzydka ale wiesz krzyczałaś w domu a mieliśmy umowę - podszedł do mnie i lekko podniósł rękę.
- Proszę nie bij mnie. - zaczęłam szlochać a on spojrzał na mnie zdziwiony, po czym chwycił moją głowę i przyciągnął do siebie by mocno przytulić.
- Naprawdę myślałaś że chce cię uderzyć? Jestem dla ciebie aż taki zły?
- Ja nie wiem co myślałam... Boje się Justin..
- Czego się boisz aniołku?
- Boje się wszystkiego, że którego dnia zostaniesz mi odebrany, że oboje umrzemy, że mnie zostawisz dla innej i ładniejszej dziewczyny lub że ktoś pewnego dnia wejdzie do domu i nas zabije.
- Nigdy więcej tak nie myśl. Pamiętaj że zawsze cię będę kochał i nigdy nie odejdę nawet jak będziesz tego chciała. - wtuliłam się w jego ramiona jeszcze bardziej, kochałam go gdy był taki jak teraz.
- Gdzie byłeś jak cię szukałam?
- Załatwiałem kilka spraw.
- Zabiłeś kogoś?
- Tak. - jak on mógł to tak obojętnie mówić przecież zabił człowieka. - I byłem jeszcze porozmawiać na temat twojego zabiegu dzisiaj.
- Dziękuje ci Justin za to. - Pocałowałam go ale nie chciałam by to zaszło za daleko nie miałam siły na jakiekolwiek zabawy dzisiaj.
- To co jedziemy?
- Takk. - podskoczyłam zadowolona. - Justin miałam ci się zapytać o jedną rzecz...
- Słucham?
-  Dlaczego tutaj jest tak zimno?
- Przyzwyczaiłem się do takiej temperatury i zmniejszyłem ogrzewanie dzisiaj rano jak wychodziłem.
- Bo wiesz ja troszkę tutaj zamarzłam jak cię nie było.
- Mogłaś się ubrać kochanie ale obstawiam, że to właśnie dla  tak chodzi co mi się podoba. Chcesz bym podkręcił ogrzewanie?
- Takk proszę
- Do ilu?
- 24?
- Dobra ale wiesz, że przy takiej temperaturze będę chodził półnagi.
- Tak wiem, nie przeszkadza mi to. - uśmiechnęłam się do niego.

*Justin POV*
Podjechaliśmy pod gabinet, pomogłem jej wysiąść, wyczuwałem że się denerwowała, ponieważ ściskała moją rękę coraz mocniej.
- Kochanie będzie dobrze. Będziesz szczęśliwa na nowo.
- To miłe Justin. -dziewczyna mnie przytuliła, po czym mocno pocałowała jakby miałby to być nasz ostatni pocałunek.
Rozpoczął się zabieg, siedzę w poczekalni już dobre 2 godziny. DLACZEGO TO TAK DŁUGO TRWA?!
------
Hejka :)
Jak wam się podoba dzisiejszy rozdział?
Dzisiaj zaczęła mi się na nowo szkoła więc rozdziały mogą pojawiać się rzadziej ale będę się starać pisać je podobnie jak teraz.
Do zobaczenia 💞💞

Stalker j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz