Rozdział 24

19.2K 763 45
                                    

Byłam oficjalnie jego dziewczyną, czy się cieszyłam? Oczywiście że tak, to znaczy sama nie wiem. Czuje coś do niego ale momentami mnie przeraża, czuje że mam dług wobec niego w końcu uratował mi życie. Gdyby nie on to pewnie leżałabym pod jakimś mostem lub tańczyła w jakimś klubie Go Go.
Wracając do teraźniejszości, cholernie bolały mnie plecy, wiem że siniak na nich jest duży i okropny. Nie chciałam by za każdym razem ktoś ginął jak powie na mnie coś złego.
Z moich rozmyśleń wyrwały mnie dłonie Justina niebezpiecznie zbliżające się do mojej kobiecości.
- Co ty robisz? - Nie mogłam się skupić na tym co mówię, jednocześnie chciałam na niego nakrzyczeć lecz z mojego trybu 'krzyk' odciągały mnie jego ręce.
- Miałem cię umyć a nie chce pominąć żadnego miejsca - jego uśmiech był seksowny i zarozumiały jakby zawsze dostawał to czego chce. *Halo Ariana! Tak właśnie jest!* Mój głos w głowie krzyczał. Tak to prawda on jednym skinięciem palca może pozabijać każdego człowieka w tym mieście, ja pewnie byłam mu potrzebna jako zabawka do jego chorych upodobań seksualnych. Chłopak miał zacząć mnie myć ale przerwało mu walenie do drzwi sypialni. URATOWANA! Może pomyślicie że to dziwne po tym co między nami zaszło w samochodzie ale wyobraźcie sobie że znajdujecie się na moim miejscu, co robicie? Pozwalacie się dotykać w wannie? Może i dramatyzuje ale to pewnie jest spowodowane moim zbliżającym się okresem. Jak ja powiem Justinowi że mam okres? To będzie takie krępujące.
- Przepraszam cię na chwile, dokończ za mnie. Zaraz wrócę i pomogę ci się ubrać. - chłopak wyszedł, zostawił drzwi otwarte więc doskonale słyszałam całą rozmowę.
- Co jest?
- Justin załatwiliśmy Ben'a i czekamy na ciebie na dole.
- Ok. Dzięki Cam, zaraz zejdę.

*Justin POV*
Podziękowałem Cameronowi i wróciłem do Ari. Cam był dla mnie jak młodszy brat, tylko jemu ufam w sprawach bardzo ważnych dla mnie. To on zajmuję się sprawą 'rodziców' dziewczyny.
Ariana siedziała w wannie czekając na mnie, to był bardzo uroczy widok, podniosłem jej ciało delikatnie i położyłem ją tak by usiadła na blacie.
- Chce żebyś poznała chłopaków dobrze? - wycierałem każdy milimetr jej ciała.
- Dobrze... - dziewczyna chciała coś powiedzieć lecz bała się.
- Coś nie tak kochanie?
- Niee.. Tylko
- No mów co się dzieje?! - nie lubię jak muszę czekać.
- Chodzi o to że boje się trochę ich. No wiesz po ostatnim naszym spotkaniu zabiłeś jednego z nich, boje się trochę że to się powtórzy a nie chciałabym tego.
- Spokojnie kochanie obiecuje ci że dzisiaj już nikt nie zginie z chłopaków. -pocałowałem ją w usta i jednocześnie kończąc jej ubieranie. - to teraz chodźmy na dół.

Spędziliśmy na dole bardzo dużo czasu gadając o wszystkim i o niczym, próbowałem jakoś oswoić Ariane z chłopaki dopiero po godzinie zaczęła być aktywna w rozmowie i naprawdę dużo mówiła.
- Ari kochanie chodź coś ci pokaże - musiałem się pozbyć jakoś dziewczyny z pokoju by omówić sprawy gangu, postanowiłem pokazać dziewczynie moje psy. Zabrałem ją do dużego ogrodu i małego domku na samym końcu, to był domek dla moich psów, może był troszkę duży jak na psy ale ja lubię jak one się dobrze czuja, w końcu są dla mnie jednym z sposobów zabijania. Czasem jak mam ochotę daje im swoją ofiarę a one ją rozszarpują, to naprawdę śmieszny widok.
Otworzyłem drzwi do domu i zagwizdałem by psy przyszły do mnie.
- Ari to jest Way, Devil i Bray - pokazałem na trzy psy stojące przede mną, myślałem że będą czekać na moja komendę 'atakuj' ale one rzuciły się na kucającą już Ariane i zaczęły lizać jej buźkę, muszę pamietać by potem umyć jej ją.
- Zostaniesz tutaj z nimi dopóki nie przyjdę po ciebie dobrze?
- Tak oczywiście. - Dziewczyna była pochłonięta zabawą z psami nawet na mnie nie spojrzała.  
- Way! Devil! Bray! Macie pilnować jej jasne? Ktokolwiek tutaj wejdzie i będzie chciał ją zabrać macie atakować! - psy tylko szczeknęły na znak zrozumienia i powróciły do zabawy. Wyszedłem z pomieszczenia i szybko udałem się do reszty.
- To jak chłopaki co macie dla mnie nowego?
- A więc niejaki Liam Queen otworzył swoja działalność na naszym terenie, dowiedzieliśmy się również że to dla niego pracował Matt.
Na imię tego skurwiela moje mięśnie się napięły.
- No to kiedy macie ochotę ich odwiedzić?
- Tak prawdę mówiąc czas mamy za 2 tygodnie dopiero.   
- Czemu dopiero wtedy?
- Ponieważ mamy zaplanowane juz inne akcje i transporty narkotyków. W tym wszystkim jest jeszcze akcja z rodzicami twojej dziewczyny.
Czułem się cholernie dumny słysząc te słowa.
- Tak dobrze rozumiem.
Dogadywaliśmy jeszcze szczegóły ataków gdy usłyszeliśmy głośny, piskliwy krzyk i szczekanie psów.
Wszyscy ruszyliśmy biegiem do ogrodu a następnie do domku, już z daleka widziałem moje psy walczące z 3 ludźmi, był jeszcze czwarty który siłą wyciągał Ariane z domku.
- Zajmijcie się tamtymi! - rozkazałem chłopaka a sam ruszyłem by pomóc mojej księżniczce.
- Ktoś ci pozwolił ją dotykać? - uderzyłem chłopaka w twarz, prawie upadł gdyby nie ciało Ariany schowanej za jego plecami, ona niestety nie utrzymała uderzenia chłopaka i upadła na pupę przez co z jej ust wyleciał krzyk i straszliwy płacz.
- Jak śmiesz dotykać moją dziewczynę?! I jeszcze sprawiać jej ból! Zginiesz za to! - wyjąłem pistolet i przyłożyłem do skroni chłopaka. - Ariana kochanie chodź tutaj do mnie. - Dziewczyna wstała szybko i schowała się za moimi plecami. - A teraz powiedz dla kogo pracujesz! - chłopak nie reagował na nic - Odpowiedz! - nic - no odpowiedz kurwa!
- Dla Liama Queena.
- A to skurwiel. - włożyłem pistolet do ust chłopaka i bez zawahania strzeliłem, upadł martwy. Odwróciłem się do dziewczyny i mocno ją przytuliłem.
- Nie miałeś nikogo zabijać. - szepnęła w moja klatkę piersiową.
- Kochanie po pierwsze mówiłem o chłopakach z mojego gangu a po drugie gdybym go nie zabił prawdopodobnie ty byś zgineła. - jeszcze mocniej ścisnęła moją koszulkę, co mnie zdziwiło bo nie wygladała na osobę posiadająca taka siłe. Podniosłem jej ciało i kierowałem się do domu.
- Chłopaki proszę zróbcie coś z tym. Zapłacę wam podwójnie.
W domu położyłem Ari do łóżka, musiała potwornie przetrwać dzisiejszy dzień, była świadkiem 2 morderstw nie licząc tamtych w tym samochodzie.
Nie rozumiałem jednego czego Liam od nas chciał. Muszę mu pokazać że z Justinem Bieberem się nie zadziera!
- Justin..
- Tak?
- Czy ja coś zrobiłam źle że tyle ludzi przeze mnie ginie?
- Nie kochanie, nic co dzisiaj się wydarzyło nie jest twoją winą.
- Cały czas mam przed oczami tamtych ludzi jak weszli do domku w ogrodzie. Oni chcieli mnie. Widziałam to. Bałam się ich strasznie, oni wiedzieli jak mam na imię i chcieli mnie dotykać ale wtedy rozpoczął się horror twoje psy ich zaatakowały i ten widok był przerażający.
*Ariana POV*
Za każdym razem gdy zamykałam oczy przed oczami widziałam moment jak psy Justina rozrywały ciała tych chłopaków, było dużo krwi. Tylko ten jeden co chciał mnie zabrać nie został zaatakowany, on powiedział mi że jak nie oni mnie zerżną to zrobi to Liam, nie wiedziałam czy powiedzieć o tym Justinowi. Nie chciałam mu robić większych problemów.
Przeze mnie dzisiaj zabił dwie osoby, to ja jestem powodem ich śmierci.
A co jeśli przeze mnie Justinowi stanie się krzywda? Co jest ze mną nie tak?
Położyliśmy się razem z chłopakiem, głaskał mnie po brzuchu, czym sprawił mi ogromną przyjemność, następnie pamiętam tylko jak zasnęłam.

------
Hej Hej Hej :)
Planowałam rozdział dodać dopiero w poniedziałek, ponieważ myślałam że nie zdążę napisać ale udało się :).
Rozdział jest również dłuższy a powodem jest to że nie wiem kiedy pojawi się następny, oczywiście będzie w następnym tygodniu na pewno.
Mam nadzieje że rozdział wam się spodobał, zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii :)
Do zobaczenia 💞💞

Stalker j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz