Rozdział 17

21.2K 968 25
                                    

Usiadłam pod jakimś budynkiem z graffiti, było to niedaleko jakiś opuszczonych magazynów.
Nie rozumiem tego jak oni mogli mnie tak wykorzystać, ciekawe ile dostali za to że u niego pracowałam i wyleciałam z nim do Kanady. Pewnie teraz leżą gdzieś, opalając się, nie myśląc o swojej 'ukochanej' córce, co ich to może obchodzić.
Pewnie już od dawna planowali jak się mnie pozbyć.
Chwyciłam za telefon.
Ja: Nienawidzę go.
Justin: Ari...
Ja: Już nie chodzi o to kim on jest ale on mnie UDERZYŁ rozumiesz?
Justin: Może tego żałuje...
Ja: To nie jest ten typ człowieka.
Justin: Może go poznaj
Ja: Co ty go tak bronisz? Zakochałeś się?
Justin: Nie jestem gejem kochanie. Uwierz mi chce tylko twojej cipki.
Ja: Przestań.
Justin: Gdzie teraz jesteś?
Ja: Przy jakiś magazynach sama nie wiem. Trochę zimno tu i strasznie.
Justin: *załącznik* To wracaj do domu a nie siedzisz i myślisz jak bardzo go nienawidzisz.
Ja: A nie chcesz mnie podwieźć?
Justin: Mnie tam nie ma skarbie.
Ja: To jakim cudem masz to zdjęcie?
Justin: W lampach ulicznych i w sklepach są kamery kochanie.
Ja: Niezły z ciebie haker
Justin: Dziękuje za to ludzie mi płaca.
Ja: Czyli zarabiasz jako haker?
Justin: Można tak powiedzieć ale głownie usuwam niepotrzebnych ludzi.
Ja: I co robisz usuwasz im konta na Facebook'u?
Justin: Czasem się zastanawiam czy jesteś aż tak głupia czy tylko udajesz.
Ja: To mnie zabolało.
Justin: A więc teraz rusz swoją piękna pupę i idź do Jasona.
Moment moment moment czy ja mu mówiłam że 'Drew' ma na imię 'Jason'?
Wybrałam numer do Jasona by po mnie przyjechał.
- Halo?
- Jason...
- Ari gdzie jesteś?
- Nie wiem przy jakiś magazynach, chcesz po mnie przyjechać?
- Tak zaraz będę nie ruszaj się. - rozłączył się.
Postanowiłam nadal siedzieć i nie ruszać się z miejsca dopóki Jason nie przyjedzie.
Za murem przy którym siedziałam usłyszałam głosy.
- Ej stary słyszałeś że Jason ma nową laske?
- Tak ponoć jest niezła. Matt mówił przed tym jak ten kretyn go zabił, że obserwował ją jakiś czas i ma jej bardzo gorące zdjęcia. Ponoć nad lewym pośladkiem ma znamię w kształcie mewy.
- O stary! Ciekawe co jeszcze musi skrywać.
To co usłyszałam sprawiło, że poczułam że teraz moje życie nie należy do bezpiecznych jak ten chłopak mnie obserwował a ja głupia nawet tego nie poczułam. Podjechał Jason, bez zastanowienia podbiegłam do jego samochodu i z strachem starałam się zapiąć pas bezpieczeństwa.
- A tobie co się stało? Przecież nie zrobię ci krzywdy.
- On mnie obserwował, on mnie widział nago.
- Kto?! Co za skurwiel sobie na to pozwolił.
- Ten Matt z twojego balu...
- To chyba już nam nie będzie przeszkadzał jak nie żyje racja?
- Właściwie to nie do końca..
- O czym ty mówisz!
- On mi robił jakieś zdjęcia, które widzieli tamci faceci. - wskazałam na mężczyzn stojących niedaleko przed nami.
Jason wysiadł z samochodu, wyciągnął broń i podszedł do nich. Krzyczeli na siebie cała ich trójka, w pewnym momencie Jason strzelił do jednego z nich a ten upadł martwy na ziemie, drugi mu jeszcze szybko coś powiedział i błagał by go nie zabijał.
Jason wrócił do samochodu jak gdyby nigdy nic.
- Otwórz okno!
- Po co?
- Powiedziałem otwórz okno!.
Pośpiesznie zrobiłam to co kazał, ruszyliśmy samochodem powoli zatrzymując się przy chłopaku, który pomagał swojemu martwemu koledze.
Strzał. Przed moimi oczami przeleciała kula. Poczułam wiatr, który wywołała. Następnie wszystko szybko się potoczyło, chłopak upadł umierając na drodze a my odjechaliśmy.
- Teraz możesz zamknąć. - powiedział to tak spokojnie jakby właśnie nie zabił człowieka.
- Wróćmy tam. On potrzebuje pomocy, możemy go jeszcze uratować. Nie możemy go tak tam zostawić.
- Chyba nie po to do niego strzelałem by teraz go ratować racja?! A teraz siadaj i wytłumacz mi jakim prawem uciekłaś z naszego tymczasowego domu?! - był zły.
- Nie mam zamiaru przebywać z osobą, która mnie uderzyła i jest seryjnym mordercą.
- Nie masz wyboru.

Stalker j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz