Rozdział 27

9.7K 398 11
                                    

Thomas pov's

Wstałem chwilę przed 7. Miałem jeszcze sporo czasu do porannego spotkania z Amandą. Pogoda za oknem dawała o sobie znać.

- Cholerne słońce - mruknąłem. W końcu podszedłem do okna, by powdychać świeżego powietrza, a jedyne, co zdołałem zauważyć, to ona. Siedziała na parapecie oparta plecami o ścianę. Spała. Wyglądała tak bezbronnie. Musiało jej być niewygodnie. Zrobiłem wszystko, co robi się rano, żeby wyglądać jak grecki bóg i pobiegłem do dziewczyny. Nie chcę, żeby się spóźniła, a przecież mamy jeszcze jechać na to śniadanie.

******

Amanda pov's

Czułam, że się unoszę. Nie wiedziałam jednak z jakiej to przyczyny.

- Dziwne, skrzydeł jeszcze nie mam. - szepnęłam, w sumie nawet nie wiem czy przez sen. Byłam świadoma tego, co mówię. W odpowiedzi usłyszałam tylko znajomy śmiech. Leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam jego. Miał na sobie szarą koszulkę, idealnie opinającą jego tors oraz jasne jeans'y. - Niczym grecki bóg. - cholera, czy ja to powiedziałam?

- Widzę, że moje codzienne starania są widoczne. - zaśmiał się Thomas. Jakoś mimowolnie zamknęłam oczy i wtuliłam się w chłopaka, a on położył mnie do łóżka.

- Mogę jeszcze 5 minut? Błagam Thomas. - byłam pełna nadziei.

- Lubię, gdy mówisz moje pełne imię. To cholernie seksowne. - wiedziałam, że moje policzki płoną. Co on z nimi robi? Tak jakby odłączyły się od mojego ciała i żyły swoim życiem.

- Ymm no to która godzina? - chciałam zmienić temat.

- Chwilę przed 8. - do szkoły mieliśmy na 9, a skoro jedziemy jego autem, to na spokojnie mogłam ofiarować sobie jeszcze z 20 minut drzemki.

Bez zastanowienia opatuliłam się kołdrą i wtuliłam głowę w poduszkę.

- Hej! A co ty robisz? Spóźnimy się przez ciebie! - szturchnął mnie Thom. I tak nic tym nie wskóra.

- Błagam cię, jeszcze 5 minut. - chyba się nade mną zlitował, bo położył się koło mnie i również wtulił głowę w poduszkę.

- Trzeba było nie siedzieć do późna A. - skarcił mnie chłopak.

- Co ja poradzę, że jakiś podglądacz z naprzeciwka mnie nękał przez pół nocy? - odpowiedziałam nadal leżąc plecami do Thom'a. - To tylko i wyłącznie jego wina.

- Podglądacz, tak? Już ja się z nim policzę. - nie wiedziałam, co szykuje, ale jego głos brzmiał bardzo tajemniczo. Nim się spostrzegłam byłam łaskotana. W pewnej chwili nie miałam już nawet siły krzyczeć, bo zwyczajnie zaczęłam się dusić ze śmiechu. Chłopak momentalnie przerwał i wydawał się być bardzo zaniepokojonym.

- Wszystko dobrze? Oddychaj spokojnie. - był taki przejęty.

- Tak, wszystko okej. Tylko serio potrzebuję jeszcze troszkę snu. - zrobiłam minę pieska i wiedziałam, że mi nie odmówi.

Wtuliłam się w chłopaka i czekałam, aż przyjdzie sen, jednak jakoś nie było go na horyzoncie.

- Muszę ci się czymś pochwalić Thomas! - powiedziałam trochę zbyt głośno.

- Czym takim?

- Mój prywatny kaloryfer wrócił. - wyszczerzyłam się w jego stronę.

- Jak dobrze, że mój odwyk od ciebie się skończył. To była cholerna katorga, wiesz? - rzucił mi piękny uśmiech, a ja akurat w takim momencie musiałam zacząć ziewać. - Co powiesz na to, żebyśmy odpuścili sobie dzisiaj lekcje?

Could you love me again?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz