Rozdział 17

9K 459 12
                                    

Moi kochani! Jeszcze raz życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku i chociaż głowa boli nielitościwie, to mam dla Was kolejny rozdział na dobre rozpoczęcie kolejnych 366 dni Waszego życia i Waszej historii. Buźka :* xxx


Thomas pov's

Jest 2 w nocy. Leżę właśnie w łóżku, ale nie mogę zasnąć. Amanda nie wróciła jeszcze do domu. Nie ma jej od przeszło 6 godzin. Ale ze mnie pieprzony egoista. Przecież coś może jej się stać. Fakt, potraktowała mnie jak ostatniego śmiecia, znając moje uczucia do niej, ale należało mi się. Gorąco w tym pokoju. - wstałem i otworzyłem okno. Coś mnie tknęło i wychyliłem się, spoglądając na miasto.

- Okay! Przyznaję się! Nie zależało mi na niej przez prawie 10 lat! Ale teraz cholernie mi zależy! - otrząsnąłem się. 

Ubrałem szybko jakieś dresy i wybiegłem z domu. Gdzie ona może być? Myśl Thom! Gdzie mogła iść? Matko, a do tego jeszcze jej biedna noga. Mam nadzieję, że nic jej nie jest. Nie wiem nawet czy mam iść w prawo, a może w lewo? 

- Jezioro! - krzyknąłem i zacząłem biec.

*******************************

Amanda pov's

Ale z mojego brata dupek! Jak on mógł? Najpierw mnie okłamać, a potem jeszcze oczerniać Adama? Jak on w ogóle śmiał?  Jednak chyba bardziej bolały mnie słowa Thoma. Nic między nami nie było? Ja uważam, że było, tylko rozwaliło się z mojej winy. Z resztą jak wszystko ostatnio. 

Idę przed siebie. W sumie, to kuleję. Moja stopa tego nie wytrzymuje. Stopa jest teraz ważna tak? Zawsze ty jesteś najważniejsza! A może pomyślałabyś tak o innych? Jak czuje się Thom po tym, jak zachowujesz się w stosunku do niego? Suka z ciebie i tyle. Zdradziłaś rodzonego brata, a o przyjacielu już nawet nie wspomnę. - nawet moja podświadomość jest przeciwko mnie? Pieprzona niesubordynacja! Nie wiem, gdzie mam się podziać. Nie pójdę do Amy, bo mi wstyd. Przypominam sobie o niej zawsze wtedy, gdy mam kłopoty. Mogłabym skontaktować się z Adamem, ale po pierwsze nie mam telefonu przy sobie, a po drugie nie wiem już co myśleć na jego temat. Może faktycznie mnie okłamuje i Philip miał rację? Nie, on nie mógłby mi czegoś takiego zrobić. 

Wylądowałam w moim miejscu. Siedziałam na mostku przy jeziorze. Przyszłam tutaj sama, tak jak zarzekałam się, rozmawiając parę dni temu z Thomem. Dużo czasu zajęło mi, żeby się tutaj dostać. Wydaje mi się, że jestem tu już od dobrych 4 godzin. Jest mega zimno. Nie wzięłam nic ciepłego i siedzę teraz w koszulce i dresach chłopaka, którego skrzywdziłam. Mam przynajmniej czas, żeby wszystko sobie poukładać. Łzy ciekną mi po policzkach jak oszalałe. Nie mogę sobie poradzić, żeby je opanować. Ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Wszyscy są przeciwko mnie.

Zmieniłam się..nigdy przedtem taka nie byłam. Zawsze najważniejsza była rodzina i przyjaciele, a teraz? Skłóciłam się ze wszystkimi.. Serce zaczęło mi szybciej bić. Usłyszałam kroki. Nie wiedziałam, co mam robić. W zasadzie, to wszystko jest mi już obojętne. Nie jestem nic warta, więc nie oczekuję, że coś mnie uratuje.

- Amanda, to ty? - usłyszałam znajomy głos. Dlaczego los jest dla mnie taki wyrozumiały i dobry?

Thomas pov's

Biegłem, ile miałem tylko sił w nogach. Muszę znaleźć Amandę. Nie wybaczę sobie, jeżeli coś jej się stało. Dotarłem w końcu na miejsce. Muszę mieć dobrą kondycję, skoro biegłem sprintem przez dobre 3 km. W oddali zobaczyłem postać. To musiała być ona. Kamień spadł mi z serca. Podszedłem bliżej, żeby z nią porozmawiać.

- Amanda, to ty? - krzyknąłem z daleka. Nie chcę, żeby się przestraszyła. Jest po 2..gdybym nią był, to chyba dostałbym zawału. Dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę. - Nawet nie wiesz jak się martwiłem! - blondynka wstała i bez słowa wtuliła się we mnie. - Ale ty jesteś zimna! Dlaczego nie ubrałaś czegoś cieplejszego?

- Myślisz, że planowałam to wyjście? - odpowiedziała tak cicho, że ledwo zdołałem ją usłyszeć.

- No już myszko, wszystko dobrze. - zauważyłem, że jeszcze bardziej płacze. Swoją drogą..dobry ze mnie romantyk. Chyba jeszcze żadna laska nie usłyszała, że się o nią martwię. - Nie płacz.

- Kiedy ja nie mogę Thom.. - jeszcze mocniej się wtuliła. Odsunąłem ją od siebie, żeby zdjąć moją bluzę. Zawsze będzie jej cieplej w dwóch. Założyłem jej ją i ponownie przytuliłem.

- Dziękuję, ale nie musiałeś. Teraz tobie będzie zimno. - usłyszałem poczucie winy w jej głosie.

- Gdy jestem przy tobie zawsze jest mi ciepło. 

- Przepraszam. Bardzo cię przepraszam.

- To ja chcę cię przeprosić. To nigdy nie powinno się stać. To był impuls, przypływ złości. Wiem, że zrobiłem ci przykrość.

- To moja wina. Najpierw wszystko było dobrze, potem pojawił się Adam..nie wiem co we mnie wstąpiło. Tak bardzo mi przykro. - no pięknie. Rozpłakała się na dobre.

- Musimy wrócić do domu. Zaraz tu zamarzniesz.

- Obawiam się, że nie dam rady. Moja noga jest obrzęknięta i odmawia posłuszeństwa.

- Zaniosę cię, tylko proszę nie płacz. - Amanda spojrzała na mnie tymi swoimi pięknymi i niewinnymi oczami. 

- Jesteś dla mnie taki dobry po tym, co ci zrobiłam.

- Bo jesteś dla mnie najważniejsza, zrozum to. - dziewczyna oblizała wargi. Czy to był znak, że mogę? Nie przestawałem wpatrywać się w jej oczy, cholernie seksowne oczy.

- I co teraz? - spytała smutno dziewczyna. Nie czekałem dłużej i złączyłem nasze usta w pocałunku.






Could you love me again?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz