Rozdział 7

12.9K 562 59
                                    

Coś nie dawało mi spać. Otworzyłam oczy, a za oknem było ciemno. 

- No tak... 2 w nocy - mruknęłam.

Chciałam napić się wody. Wyszłam z pokoju tak, by nie obudzić reszty. Siedziałam przy wyspie kuchennej, gdy zapaliło się światło. Postać, która mnie zobaczyła, od razu zrobiła zwrot w tył i próbowała ewakuować się z pomieszczenia.

- Thomas - szepnęłam. To na nic.. - Proszę, poczekaj.

- Nie mam ochoty cię widzieć. - powiedział. 

Zeskoczyłam szybko z krzesła i udałam się za nim do salonu. Usiadł na kanapie i patrzył się pusto w moje oczy. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Nie wiedziałam, dlaczego wcześniej był zły. 

- O co ci chodzi? - zapytałam.  

- Jeszcze się pytasz?

- Pytam, bo nie wiem. Zachowujesz się jakbym popełniła jakąś zbrodnię.

- Widziałem, wszystko widziałem. - jego głos się załamuje. Halo? Stop? Jak to głos mu się załamuje?

- Co takiego niby widziałeś? - muszę być nieugięta.

- W czym ten pedał jest lepszy ode mnie, co? - staje się nerwowy. Niedobrze! Niedobrze! Niedobrze! Zaraz normalnie nie wytrzymam. Co on sobie wyobraża? 

- Nie mów tak o nim do cholery! Może on w przeciwieństwie do ciebie docenił mnie od samego początku?

- A ty znowu o tym. Dobrze wiesz, że żałuję.

- I co z tego, że żałujesz? Człowieku, ja też żałuję, że miesiąc temu zjadłam całą tabliczkę czekolady i niestety moja waga poszła w górę o cały kilogram. To co mówisz jest absurdalne. 

- Wyjaśnijmy sobie.. - zaczął chłopak.

- Zamknij się! Teraz ja mówię. - działam bez żadnych zahamowań. Przestaję nad sobą panować. - Ty pieprzony egoisto! Myślisz, że powiesz mi dwa razy jak to żałujesz, co zrobiłeś i będzie po sprawie? Tak, a ja rzucę się w twoje ramiona bez opamiętania i będziemy żyli długo i szczęśliwie? Chyba coś ci się uroiło w tej główce. - pieką mnie oczy. Światło jest bardzo niekorzystne, bo podświetla moją twarz. On widzi, jak to wszystko na mnie działa. Widzi, że jestem w rozsypce.

- Hey A.! Tylko nie płacz. Nie możesz przeze mnie płakać. - głupek. Teraz jeszcze zabrania mi płakać.

- Tak? To płakać też mi już nie wolno! Chciałam ci powiedzieć, że płakałam przez ciebie tyle razy Thom..ten jeden raz już nie robi żadnej różnicy. - i właśnie wtedy z moich oczu zaczęły lecieć łzy, a raczej ich niezliczona ilość. Nie panuję już nad sobą. Czuję jego oddech. Każda dziewczyna chciałaby być na moim miejscu..tylko nie wiem czy ja chcę być z nim, tu i teraz. A zaczęło się od zwykłej szklanki wody...

********************************

Stoimy tak chyba z dziesięć minut. Nie wierzę, że jestem wtulona w chłopaka, przez którego właśnie marnuję ostatnią wodę w moim ciele.

- Widzę, że mi nie ufasz. - wyrwał mnie z transu.

- A mam powód, żeby Ci ufać? - zapytałam z ironią.

- Tak Amando. Kocham Cię.

- Mało romantycznie Romeo, a teraz pozwól, że sobie pójdę. - chciałam oswobodzić się z jego uścisku.

- Nie puszczę cię dopóki mnie nie wysłuchasz. - trzyma mnie jeszcze mocniej.

- Słucham.

- Kocham Cię Amanda. Kocham Cię za to, że jesteś. Za twój piękny uśmiech, zmiany nastrojów, długie nogi, poczucie humoru, to że zawsze musisz mieć rację i zawsze ją masz. Kocham Cię kiedy się denerwujesz, kiedy wydymasz swoje piękne usta, gdy jesteś zdziwiona. Kocham Cię zawsze i wszędzie, kochałem.. - nie dałam mu dokończyć.

- I tu cię poprawię mój drogi. Nie kochałeś. Nie kochałeś mnie wtedy, gdy powinieneś. Udawałeś, że mnie nie ma. Byłam tylko siostrą twojego najlepszego kumpla! A teraz sobie o mnie przypominasz?

- Ohh zamknij się już. Wyznaję ci miłość, robię z siebie głupka, a ty jesteś bezwzględna.

- Jestem taka, jaka powinnam być. Taka, jaki byłeś ty.

- Błagam wybacz mi. - smutek. Jego oczy, to jeden wielki smutek.

I w tym momencie zapalają się wszystkie światła w domu.

- No way bracie! Od kiedy zrobiła się z ciebie taka baba? - ze schodów schodzi zaspany Nick.

- Co ty tu robisz? - pytam.

- No jak to co? Ratuję moją księżniczkę przed smokiem. Leć do pokoju, zaraz do ciebie przyjdę. - wychodzę bez słowa.

*****************************

Thomas pov's

- Stary weź chociaż jakoś to przemyśl, co? Wyznajesz jej miłość na środku salonu w dresach i oczekujesz, że rzuci ci się w ramiona? Ty wgl czegokolwiek oczekujesz?

- To była ostateczność Nick. Widziałem ją. Widziałem jak na niego patrzy. Kiedyś patrzyła tak na mnie..

- Ale ty miałeś ją gdzieś, nie zapominaj o tym. - no chyba zaraz dostanie w mordę, ale ma rację.

- To co mam teraz zrobić panie "wszystko wiem najlepiej, bo to moja przyjaciółka"? - jestem mega wpieniony.

- No jak to co? Ty się staraj, a resztę zostaw mnie. - widzę jaki jest z siebie zadowolony.

Super, najważniejszą sprawę w życiu zostawiam młodszemu bratu i losowi. To na pewno się nie uda...


__________________________________________________

Mam nadzieję, że Was nie zanudzam i nie idzie mi aż tak źle. Czekajcie na next'a :) Już niedługo.


Could you love me again?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz