Rozdział 1

23.1K 734 6
                                    

Rozdział poprawiony.

Jak zwykle się spóźniłam. To już chyba normalne. Biegnę szybko na 3 piętro do stali muzycznej. Znowu biegnę, widzicie? Nick stoi do mnie plecami i wygląda za okno. Zastanawiam się, co jest tam takiego interesującego. Podchodzę bliżej i obejmuję go od tyłu. O dziwo nie odwraca się, ani drgnie. Jego mięśnie się napinają. Wiem już, że coś jest nie tak. Znam go tak długo, że potrafię rozpoznać wszystkie jego emocje. Rozluźniam uścisk i podchodzę do stojącego w rogu pianina. Siadam i już rozbrzmiewają się pierwsze dźwięki Hold Back The River Jamesa Bay. To jeden z tych utworów, przy których moglibyśmy umrzeć, a zwłaszcza gdy gra tylko i wyłącznie pianino. Zaczynam zatracać się w każdym zagranym idealnie brzmiącym dźwięku. To jest jak inny świat. Wpadam w trans, to bardzo uzależniające.

- Przepraszam - słyszę i gwałtownie uderzam w klawisze. Kiedy Nick przeprasza, serio jest coś nie tak. A z resztą... on nawet nie ma za co przepraszać.

- Co jest? Nigdy nie przepraszasz bez powodu... W sumie, to ty nigdy nie przepraszasz - zaśmiałam się, ale widząc minę chłopaka doprowadziłam się do porządku i zaprzestałam jakiejkolwiek próby rozładowywania napiętej atmosfery.

- Ciężko mi po tym wszystkim co się stało... - podchodzi coraz bliżej pianina, coraz bliżej mnie. Ogromne niebieskie oczy bruneta wyglądają na zmartwione. Przypominał mi mojego małego Beans'a. Jego oczy są takie same, gdy widzi, że nie mam ochoty się z nim bawić. Mały atencjusz. Poza tym czy to w ogóle możliwe, żeby mieć takie piękne, błękitne, a zarazem głębokie oczy?

- Ćśś - wstaję i przykładam wskazujący palec do jego malinowych ust. - Przecież się nie gniewam - i teraz wszystko staje się jasne. Tydzień temu zerwał ze swoją dziewczyną Amy, a jednocześnie moją przyjaciółką. Bardzo się wtedy pokłóciliśmy. Chciał, żebym trzymała jego stronę. A ja? Nie trzymałam żadnej. Nie lubię wtrącać się w sprawy innych, pomijając fakt, że nawet nie wypada się wtrącać. Koniec końców doszło do ostrej wymiany zdań. Nazwał mnie fałszywą lalą, a potem wyrzucił całą swoją złość prosto na mnie. Rozumiem, że był na mnie zły, ale nie mógł oczekiwać, że w tak ważnej dla jego związku sprawie jeszcze mu pogratuluję. Bo prawdę mówiąc, to pokłócili się o głupotę, a skończyło się jak się skończyło. W każdym razie nie zaliczam tego dnia do najlepszych. Potem przyszedł i mnie przeprosił. Wiadomo, nie będę się na niego gniewać. Przecież to mój przyjaciel. Tak jakby trzeci brat do kolekcji. - Nie umiem być na ciebie zła N. Powiedziałeś to, co miałeś do powiedzenia. Wyrzuciłeś wszystko z siebie. Było ci lżej i tyle. Tylko nie rozumiem dlaczego przepraszasz mnie kolejny raz i w ogóle dlaczego to rozpamiętujesz. Było minęło...

- Spójrz przez okno A. - zaciekawiona podchodzę do parapetu. - Amy i ten dupek Charlie. Wyobrażasz sobie? To dopiero tydzień..

- Nie jesteś przypadkiem przewrażliwiony? Oni tylko rozmawiają. Nie bądź zazdrosny. Prędzej czy później się zejdziecie. Ona za tobą tęskni.

- Nie po tym co się stało, potrzebuję czasu.

- A co takiego się stało? Pamiętasz o co się pożarliście?

- Tak szczerze mówiąc to nie...ale pamiętam o co potem była awantura. Amy miała racje. Ze wszystkim zostawiałem ją samą. Ona wszystko załatwiała, a ja czekałem na gotowe. Muszę ją przeprosić! - powiedział trochę głośniej. Chyba widzi wyjście z tej sytuacji. No nareszcie!

- Głowa do góry Nicolasie! Wszystko wróci do normy. Czy możemy już grać? - pytam.

- Czekałem na to całe 10 minut przez twoje spóźnienie! - dźga mnie w żebro, a potem siada przy perkusji. Ja przesiadam się na gitarę i zaczynamy nasz popisowy numer. Uwielbiam z nim grać. Czuję się wtedy wolna jak nigdy.

***

Jest chwilę po 8, gdy wychodzimy z sali.

- Słyszałeś o super mega świetnym pomyśle naszych rodziców? Dwa tygodnie w jednym domu! Czujesz to? - pytam z nutą ekscytacji w głosie.

- Jasne złotko! Mam zacząć się pakować? - widzę, że ze mnie drwi. - A tak serio, to nie mogę się doczekać!

- Czy Thomas też siedzi długo w łazience, jak ma to w zwyczaju Phil?

- Jakbyś go nie znała! - poruszył sugestywnie brwiami. - Podoba ci się z 10 lat! - taa będąc siedmiolatką nie miałam zbyt wybrednego gustu. Padło na niego.

- Chyba masz niepotwierdzone informacje kolego - odpowiadam z triumfalnym uśmieszkiem. Tak to prawda. Idealny Thomas Scott był obiektem moich westchnień.. do czasu. W sumie nie wiem co się zmieniło, ale dałam sobie spokój. Znudziło mi się wzdychanie do chłopaka, który koniec końców nie pamiętał nawet mojego imienia przy swoich kumplach i moim bracie. Zawsze robił mi na złość, chcąc pokazać swoją wyższość. Miałam już tego dość, więc już dawno temu go olałam. Nie będę zatruwać sobie życia jakimś frajerem, który do niczego nie jest mi potrzebny.

____________

Jako, że dopiero zaczynam pojawi się dużo rozdziałów, żeby rozkręcić akcję. Już zabieram się do pisania. Mam nadzieję, że nie jest meega nudne :)

Zostawcie coś po sobie :)

* Zdjęcia - Tak wyobrażam sobie Nicka.

Could you love me again?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz