Shiro wydawał się być zaskoczony. Nadal na mnie patrzył. Wzruszyłem ramionami otwierając swój parasol i kiwnąłem głową, na znak, żeby ruszyli przodem. Czułem irytację, ale nie ze względu na to, że Erina nie zwraca na mnie uwagi, ale na fakt, że zaczęła się zachowywać w taki sposób w stosunku do Shiro. Co najgorsze, on jej na to pozwalał. Zanim jednak zdążyłem pogrążyć się w czarnych myślach, nauczyciel zabrał rękę z uścisku mojej dziewczyny i przyspieszył nieco kroku, jakby miał nadzieję, że Erina za nim nie pójdzie. Zachichotałem cicho, na co dziewczyna obrzuciła mnie zimnym spojrzeniem.

- Ryu-kun, nie mam ze sobą parasola. Daj mi swój. Mieszkasz zaledwie 10 minut drogi stąd. Nic ci się nie stanie, jak pobiegniesz przodem. Oddam ci go jutro, ok? - Erina wyciągnęła rękę po parasol, jakby jej się należał. W tym momencie poczułem wściekłość. Bez słowa podałem jej go, a ona bez żadnego podziękowania, pobiegła za nauczycielem, doganiając go szybko. Nie mogłem uwierzyć, że wcześniej zachowywała się tak słodko, a teraz każe mi biec w deszczu. Jakby tego było mało, deszcz nagle wezbrał na sile. Wywróciłem oczyma. Co jeszcze dzisiaj nie pójdzie po mojej myśli? Shiro spojrzał przez ramię i zatrzymał się na chwilę, jednak Erina coś powiedziała i ruszyli dalej.

Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem przed siebie. Nie minęło 5 sekund, a byłem już cały mokry. Ruszyłem truchtem, myśląc o tym, że jak nic będę chory. Strumienie wody wcale nie były ciepłe, wręcz przeciwnie, miałem wrażenie, że na moje ciało spada skroplony lód, który siekał mnie po skórze. Przyspieszyłem i zacząłem biec. Po kilkunastu sekundach wszystkie ubrania przywarły do ciała, utrudniając ruchy. W myślach wrzeszczałem na Erinę, nazywając ją "suką". Jednak nie przestawałem biec. Po około dwóch minutach wyprzedziłem nauczyciela i dziewczynę, nawet się nie oglądając biegłem dalej. Po chwili usłyszałem za sobą okrzyk:

- Narumi-sensei! - Erina najwyraźniej była czymś zdziwiona.

Sekundę później dowiedziałem się, co ją tak zaskoczyło. Obok mnie biegł Shiro. Oboje pokonaliśmy ostatnie kilkaset metrów i zdyszani wpadliśmy do przedpokoju. Byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Kichnąłem głośno.

- Dlaczego za mną pobiegłeś? - spytałem, kiedy mój oddech zaczął wracać do normy.

- Bo nie chciałem, żebyś był pierwszy. - Shiro uśmiechnął się, zdejmując kurtkę. Pokręciłem głową. Ja go chyba nie zrozumiem. Mimowolnie zachichotałem, natychmiast próbując się opanować, zatykając dłonią usta.

- Mamo! Potrzebujemy ręczników! - wrzasnąłem, zdejmując buty.

Minutę później mama ze zmartwionym wyrazem twarzy wręczała nam ręczniki, każąc się niezwłocznie wytrzeć i natychmiast wziąć ciepłą kąpiel.

- Shiro, weź łazienkę na górze, ja idę do tej na dole. Mokre ubrania zostaw na pralce, mam kilka zbyt dużych na mnie rzeczy, miejmy nadzieję, że będą pasować. Weź gorący prysznic i idź później do mnie do pokoju. - instruowałem go, podczas zdejmowania kurtki i skarpet, po czym udałem się do łazienki. Starałem się rozgrzać jak najszybciej, odkręcając zbyt ciepłą wodę. Nie mogłem jednak nic poradzić, że chciałem jak najszybciej wrócić do pokoju. Wolałem być pierwszy, ubrać się i przygotować coś dla Shiro. Poza tym nadal byłem ciekawy co skrywał na swoim obojczyku. Byłem niemal pewien, że to tatuaż. Po zaledwie 5 minutach, wyleciałem z łazienki w samym ręczniku i pognałem do pokoju. Nic dziwnego, że po prysznicu w tak rekordowym czasie będę pierwszy. Szybko włożyłem na siebie pierwszą lepszą koszulkę oraz naciągnąłem spodnie. Następnie stanąłem przed szafą, szukając odpowiednich ubrań dla Shiro. Potrzebowałem koszulki. Co prawda używałem jej do spania w awaryjnych sytuacjach, bo była dużo za luźna, teraz jednak zwykły czarny top nadawał się idealnie dla szerokiego w barkach nauczyciela. Wygrzebałem też sportowe spodnie dresowe, które były dużo za długie i za luźne, ponieważ Ayumi kiedyś postanowiła się ze mnie ponabijać, że nigdy nie będę tak wysoki oraz dobrze zbudowany, żeby móc je nosić. Całe szczęście, że upchnąłem je gdzieś w głąb szafy. Niestety bielizna z pewnością nie będzie pasować, ale przynajmniej Shiro będzie mógł nałożyć suche i czyste ubrania.

Zabrałem koszulkę i spodnie, następnie podszedłem do drzwi łazienki i lekko zapukałem.

- Tak? - głos Shiro był nieco zachrypnięty.

- Przyniosłem Ci ubrania. - zawołałem. Nigdy nie widziałem go bez ciuchów, teraz z pewnością będzie ich pozbawiony. Ciekawe jak wygląda  w  samym ręczniku...

- Daj mi chwilę. - usłyszałem szuranie i kilka sekund później drzwi się lekko uchyliły. Na biodrach Shiro był ciasno zawiązany ręcznik, po lekko zarysowanych mięśniach brzucha spływały krople wody, mokre włosy zaczesał do tyłu, jego skóra była nieco zaczerwieniona, widać było, że brał gorący prysznic. Zawstydzony odwróciłem wzrok i podałem mu ubrania.

- Niestety nie mam pasującej na Ciebie bielizny. Mam nadzieję, że chociaż to będzie jakoś na Tobie leżeć...

- I tak dziękuję za te ubrania. Nie chciałbym chodzić w ręczniku. - wydawał się być nieco speszony, szybko zamykając za sobą drzwi. 

Wróciłem do siebie do pokoju i położyłem na łóżku, wbijając wzrok w sufit. Tak jak przypuszczałem, ciało Shiro było ładnie wyrzeźbione, nie to co moje chude ręce i nogi. Widać, że ćwiczył na siłowni. Może też powinienem się zapisać i zacząć dbać o swoje ciało. Ciekawe co by powiedział na to Shiro...

Drzwi się otworzyły, a ja natychmiast się podniosłem. Spodnie nie były za ciasne, a top lekko opinał klatkę Shiro. Końcowy efekt był znośny. Jego włosy nadal były mokre, jednak powoli układały się w fale, które zwykle ma na głowie. Spojrzał na mnie i podszedł do ręcznika, który położyłem na krześle. Szybkim ruchem zarzucił mi go na głowę i zaczął energicznie wycierać włosy. 

- Hej, co Ty robisz! - próbowałem protestować. 

- Jeśli dobrze nie wysuszysz głowy możesz się przeziębić. - mruknął Shiro, nie przestając wycierać. - Jak tylko skończę, zaczniemy nasze korepetycje.

- Ok. - czułem, że nie mogę mu się sprzeciwić. Z resztą jego wielkie dłonie przesuwające się po mojej głowie nie były wcale takie złe, mógłbym wręcz powiedzieć, że było to nawet przyjemne. W końcu przestał mnie wycierać i przeczesał moje włosy palcami, zaczesując je w dokładnie taki sam sposób jak swoje. Uśmiechnął się promiennie i usiadł obok mnie na łóżku.

- Mówiłem Ci już, że masz wygodne łóżko? - odezwał się, zakładając ręce za głowę. 

- Mówiłeś. - burknąłem. - Jeśli dobrze pamiętam, to ono było głównym powodem dla którego chciałeś, żeby to u mnie były te korki.

- Bo dobre łóżko to podstawa. Dawno tak dobrze nie spałem jak podczas tej nocy u Ciebie. To chyba właśnie przez nie... i przez właściciela. - ostatnie słowa wypowiedział tak cicho, że niemal niedosłyszalnie.

- Słucham? - zdziwiony odwróciłem głowę w jego stronę. Spojrzał na mnie przelotnie, kierując spojrzenie w przeciwną stronę.

- Nic takiego. - wymamrotał i usiadł po turecku. - To co, zaczynamy?

Miałem wrażenie, że Shiro coś przede mną ukrywa. Nie miałem tylko jeszcze pojęcia co to takiego. Mimowolnie spojrzałem na jego obojczyk. Teraz wyraźnie mogłem dostrzec napisane małymi literami dwa słowa: "Never Again". Co to może znaczyć? Czemu jest to tak ważne, skoro zdecydował się to wytatuować?

- Shiro, zdaje się, że obiecałeś, że na nasze spotkania będziesz zamawiał pizzę, prawda? - spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się złośliwie.

- Nie przypominam sobie. - nagle zainteresowały go niewidzialne drobinki kurzu na kocu, ale na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Chcę pepperoni na grubym cieście z podwójnym serem. Tylko szybko, bo umieram z głodu. - podałem mu telefon z wybranym numerem.

- Aleś ty uparty. Niech Ci będzie. - wziął słuchawkę i zaczął rozmawiać z pizzerią, marszcząc przy tym nieznacznie brwi.

Wtedy silniej niż dotychczas poczułem, że chcę go bliżej poznać. 


You have no idea (BL)Where stories live. Discover now