[14]

323 43 15
                                    

Wciąż w dość dużym szoku przypatruję się, jak w pewnym momecie Joker wyciąga z jednej z kieszni telefon, po czym kilkukrotnie dotyka jego ekranu. Już po chwili trzyma urządzenie przy uchu i mruczy coś do siebie w oczekiwaniu na połączenie. Najwyraźniej właśnie ktoś je odebrał, bo klaun jakby się trochę ożywił.

- Witaj, Batsy, zgadnij kto to! - krzyczy radośnie na początek. Joker ma numer do Batmana...? - No nie złość się tak na mnie! - mówi, pewnie w odpowiedzi na jakieś dziwne zarzuty Mroczengo Rycerza. - Oh, nie, po prostu przygotowałem dla ciebie niespodziankę... Tak, tak, zostawiłem ci adres. Nie możesz być przecież na tyle głupi, żeby nie móc go znaleźć! - dodaje zdenerwowany. Przewraca oczami i kręci głową. - Będziemy czekać, Bats, see ya!

Mężczyzna chowa telefon, po czym od razu ściąga fioletową marynarkę i rzuca ją w kąt, wspominając coś o tym, że tylko będzie mu przeszkadzała. Jeszcze tylko przez kilkanaście sekund stoję w miejscu z założonymi rękoma i lekko zmarszczonymi brwiami, by w końcu do niego podejść i zacząć jakąkolwiek rozomowę.

- Skąd masz numer do Batmana? - mówię pierwsze, co przyszło mi do głowy i w sumie rzeczywiście całkiem ciekawiło.

- Podrzuciłem mu kiedyś telefon przy jakimś martwym ciele. - Macha ręką, jakby nie było to nic wielkiego.

- Kiedy będzie? - zadaję kolejne pytanie, dość istotne.

- Brzmiał, jakby był wściekły... - Zamyśla się na chwilę. - Ale niedługo się pojawi.

Kiedy zielonowłosy się odwraca, wzdycham. Rzeczywiście niesamowicie precyzyjna odpowiedź, dziękuję bardzo. Miałam zamiar po prsotu się do tego jakoś przygotować... Ale naprawdę nie wiem już, co powinnam robić. Joker chodzi w kółko, przy okazji załatwiając coś za pomocą komórki i w ogóle nie zwraca na mnie uwagi, natomiast ja stoję po środku tego nieszczęsnego pomieszczenia, niedaleko Catwoman i prawie trzęsę się ze strachu. Właśnie, przy okazji spoglądam jeszcze na skrępowaną ofiarę, która coraz bardziej nie może wytrzymać cała posklejana taśmą. Nie wygląda dobrze. Z ran na twarzy powoli sączy się krew, w dodatku widać trochę siniaków i podkrążone oczy. Pewnie nie spało jej się tutaj zbyt wygodnie...

Na moment nasze spojrzenia przypadkiem się spotykają. Niby jest w nich coś z bojowego nastawienia, typowego błysku wojownika. Ale mam również wrażenie, że to wszystko powoli zasłania warstwa coraz większego braku nadziei. Stop!

Szybko odwracam wzrok. Boję się, że nie dam rady...

I właśnie w tym momencie zaczyna dziać się kilka rzeczy po od razu po sobie. Najpierw jakimś tylnym wejściem, o którego istnieniu dowiaduję się dokładnie teraz, wbiega kilku napakowanych mężczyzn, na których sam widok porządnie się wzdrygam. Większość z nich ma na sobie koszulki bez rękawów, więc bez problemu można zauważyć ich rozbudowane, a przy okazji poranione lub całe w bliznach ramiona. Z twarz jednak trudno wyczytać cokolwiek oprócz ogromnej tępoty i tylko pozornego ogarnięcia. To pewnie jakieś typki, które Joker wykorzystuje do brutnej roboty. Myślę, że ma zamiar skorzystać z ich usług i tym razem. Postacie szybko zbliżają się do głównych drzwi, które właśnie się otwierają, w dodatku z wielkim hukiem. Czarna sylwetka, która się zza nich zyłania, od razu zostaje schwytana przez zgromadzonych facetów. Wielka mieszanka ludzi, krzyków i szarpanin, przesuwa się powoli w kierunku 'tronu', przygotowanego dla Batmana. No właśnie, Batman.

W jednej sekundzie na sali panuje ogromny nieporządek, podkreślany dodatkowo donośnym śmiechem Jokera i nawoływaniami Kobiety Kot, w drugiej - Nietoperz siedzi już grzecznie na swoim krześle, mocno przytrzymywany przez załogę klauna, gdy ten właśnie zbliża się w ich kierunku. Ja natomiast decyduję się na pozostanie w swoim obecnym położeniu. Tymczasem walka arcywrogów nie trwa zbyt długo - jednym, gwałtownym ruchem psychopata wbija Batmanowi strzykawkę w ramię, śmiejąc się przy tym okropnie głośno. Superbohater nawet nie ma jak na to zareagować, a sama wstrzyknięta substancja działa dość szybko, więc już po chwili po prostu siedzi bezbronnie nieprzytomny, z głową lekko opartą o własne ramię. Pora zająć się jego dziewczyną.

Become one of usWhere stories live. Discover now