[2]

586 72 6
                                    

- Jedziemy do Gotham - słyszę głos Bane'a, dochodzący z przedniej kabiny.

- A co z fabryką? - pyta jakby zawiedziona Harley.

- Zmiana planów - informuje mężczyzna w masce. - Trzeba będzie znaleźć teraz Denta.

- Po co nam ten... Śmieć? - znów odzywa się kobieta.

- Joker przygotowuje dla niego... Pewną niespodziankę.

Od razu wzdrygam się na usłyszenie imienia, czy też pseudonimu, najniebezpieczniejszego człowieka (o ile można nazwać go człowiekiem) w naszym kraju, a może i nawet na całym świecie. Nigdy nie widziałam go "na żywo", ale nie raz oglądałam w telewizji krótkie filmiki z jego udziałem. Z tego, co wiem Joker zawsze pokazuje się ludziom w makijażu, podobnym do takiego u klauna (oraz makijażu Harley Quinn, która to właśnie nim się inspirowała), a na dodatek ma zielone włosy. Morduje przypadkowych ludzi i... Raczej nie jest zbyt normalny. Chyba nie znam osoby, która chociaż trochę się go nie boi. Choć w tym momencie - mogłabym zaliczyć do takich osób siebie. Bo tak właściwie, czego mam się w nim bać? Tego, że mnie zabije? Myślę, że byłabym mu raczej wdzięczna...

Dalej słyszę już tylko szaleńczy śmiech Quinn i nastaje cisza. Próbuję domyślić się, jaki plan mogą mieć złoczyńcy. Czyżby chcieli załatwić Harveya Denta nazywanego Nadzieją naszego miasta? Może to do tego chcą mnie wykorzystać...? Tylko w jaki sposób miałabym niby im się przydać?

Przypominam sobie o ubraniach, które dał mi bandyta. Rozkładam je najpierw, by je obejrzeć. Ściągam z siebie jasne spodnie, beżową kurtkę i luźny, biały t-shirt z napisem "awesome". Okazuje się, że już wcale nie jest tak awesome... Rzucam przed siebie swoje ubrania. Zakładam zaskakująco pasujące, czarne, wąskie bojówki oraz trochę za dużą koszulkę w tym samym kolorze z białym nadrukiem."Smile". Czy to jest jakiś felerny żart?! Na wierzch narzucam jeszcze chyba ciemnofioletową bluzę, a następnie układam się w rogu paki. Czeka mnie teraz ciężka jazda...

***************

Po kilku godzinach jazdy wreszcie się zatrzymujemy. Następnie ten sam schemat, co wcześniej - Harley z czymś w rodzaju nienawiści otwiera drzwi, a ja (z bolącą głową i karkiem) powoli wychodzę ze środka. Stojąc obok niej i patrząc, jak zamyka auto, zauważam, że coś kapie na ziemię. Wygląda, jakby skapywało prosto z mojej głowy i jest czerwone, na asfalcie robi się coraz większa plama... Zaraz, krew?! Gwałtownie podnoszę rękę i przykładam ją do tyłu głowy. Czuję w tym miejscu lekkie pieczenie, a gdy kieruję wzrok na dłoń, widzę, że została na niej szkarłatna substancja. Co oznacza, że najprawdopodobniej uderzyłam się podczas jazdy i mam rozciętą skórę. Po chwili dostrzegam także, iż moje włosy również pokryte są krwią, na co marszczę nos.

Harley kieruje na mnie wzrok, po czym wykrzywia usta w odwrotność uśmiechu. Specjalnie udaję, że jestem wesoła, by jeszcze bardziej ją zdenerwować. Dziewczyna prycha i odskakuje ode mnie w stronę jedynego budynku, którego w tej chwili mogę dostrzec. Unoszę ręce, by potem pozwolić im bezwładnie opaść w geście rezygnacji. Co ja mam teraz ze sobą zrobić?!

Po chwili podchodzi do mnie sam Bane. Nie bawi się już w ciekawość, a tym bardziej uprzejmość i po prostu łapie mnie za rękaw bluzy. Za to ja, z braku innych pomysłów oraz najwyraźniej rozumu, postanawiam się w zabawić w to pierwsze. Momentalnie staję, próbując jak najsilniej zaprzeć się nogami. Pozwala mi to na chwilowe zwrócenie jego uwagi, które bez zastanowienia wykorzystuję.

- Co tu robimy i do czego jestem wam potrzebna? - pytam na jednym wydechu, starając nie ukazać cienia strachu, po prostu wyobrażając sobie, że on nie istnieje.

Jedyną reakcją na moje zachowanie ze strony Bane'a jest krótki, ale z to jakże szyderczy, śmiech oraz złapanie mnie mocniej za rękę, a następnie przerzucenie przez ramię niczym worek ziemniaków. No cóż, przynajmniej troszeczkę udało mi się zaspokoić ciekawość...

Kiedy tak idziemy w kierunku budowli, wyglądającej na opuszczoną, patrzę na swoje włosy, które zwisają sobie teraz swobodnie, opadając na plecy złoczyńcy. Ich końcówki pokryte są czerwoną cieczą, co wygląda... Całkiem ciekawie... Zafascynowana kolorowymi kosmykami, nawet nie zdążam zauważyć, w którym momencie Bane'owi udało się przytargać mnie do wnętrza budynku. Czuję już tylko, jak spadam, by następnie wylądować na zimnej posadce. W dość nie najlepszej pozycji, w dodatku.

Kiedy zajęta jestem powstawaniem, bandyta oddala się ode mnie, by udać się do grupki innych postaci. Po chwili decyduję się na dołączenie do niego, gdyż nie znajduję nic ciekawszego do roboty. Człowiek w masce nie przejmuje się moją obecnością. Teraz widzę, że obok niego znajdują się Harley, jakiś przypadkowy człowiek, może należący do niego, oraz... Pingwin? Mężczyzna w garniturze, z czarnymi włosami i dużym, spiczastym nosem. Tak, to chyba on.

- Gdzie on jest? - pyta największy, jakby trochę zniecierpliwiony.

- Czeka na ciebie, Bane - odpowiada skurczony Pingwin.

To człowiek, którego ani trochę nie potrafię zrozumieć. Z jednej strony niby zachowuje się, jakby się wszystkiego dookoła bał, z drugiej, w niektórych sytuacjach, jest aż za odważny... Zastanawia mnie, jaki jest tak naprawdę...

- A kiedy pozwoliłem ci mówić do siebie na "ty", co? - odzywa się jak zwykle spokojnie, chociaż na pewno wcale tak się nie czuje. A może jednak...?

- Spokojnie, panie Bane, przepraszam najmocniej! - próbuje naprawić swój "błąd", trochę się jąkając.

- Dobra, skończ - przerywa mu olbrzym. - Po prostu powiedz, gdzie jest.

- Oczywiście, sir! Pan Joker jest właśnie w trakcie nagrywania. Pokój ten, co zwykle.

Bane mocno (chociaż z niewielkim wysiłkiem) pcha mężczyznę, a ten upada tuż pod moimi nogami. Następnie ten w płaszczu wyrusza przed siebie, gdzie zauważam drewniane drzwi. Za nim biegnie radosna Quinn.

Jak zwykle nie wiele myśląc, podążam w ich kierunku. Co mnie czeka za drewnianymi drzwiami?


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Następny będzie ciekawszy, naprawdę ^-^

Dziękuję, że komentujecie i gwiazdkujecie, to taki niesamowite *__*

Wspaniale by było, gdybyście nadal wypowiadały/li się oraz głosowali, bardzo zależy mi na Waszych opiniach :3

PS.: Jakby ktoś nie wiedział, na zdjęciu w mediach Pingwin :D

Become one of usWhere stories live. Discover now