[5]

425 60 8
                                    

Kiedy Joker bez słowa udaję się z powrotem na dół, postanawiam nie pozwalać sobie w tym momencie na żadne głębokie przemyślenia, więc po prostu podążam za nim. Gdy jestem już na dole, okazuje się, że ten zdążył już zniknąć. Otwieram drzwi i przez nie przechodzę. Rozglądam się po pomieszczeniu. Tu też ani śladu klauna.

W jednym z kątów zauważam Harley. Co ona tu jeszcze robi? Tym bardziej, że jest sama... Może miała na mnie czekać? Podchodzę do niej, bo nie widzę lepszego wyjścia.

- Co teraz? - pytam, nie wiele myśląc.

- Mister J kazał zaprowadzić cię do twojego nowego pokoju - odpowiada dziewczyna z chytrym uśmieszkiem. To nie brzmi najlepiej, zwłaszcza w jej wykonaniu.

Patrzę na nią przez chwilę ze zmarszczonymi brwiami, na co Harley prycha.

- No już, za mną, pokrako! - piszczy wreszcie wkurzona. Teraz to ja się uśmiecham.

- Idę, księżniczko - rzucam tylko i zaczynam iść za Quinn, która już wystartowała.

Dziewczyna prowadzi mnie przez długi korytarz, aż w końcu dochodzimy do... Mojego pokoju, jeśli można to tak nazwać. Zatrzymuje się przy potężnych, stalowych drzwiach, odwraca się w moją stronę, a na jej twarzy ponownie gości uśmiech. Krzyżuje ręce i przemawia.

- A oto i twój apartament! - oznajmia, niby radośnie. Łapie za klamkę ciężkich drzwi i mocno je ciągnie. - Czuj się, jak u siebie!

Znowu wyłącznie patrzę na nią z dziwną miną, bo za wrotami zastaję mały, ciemny pokoik, w którym znajduje się jedynie materac leżący bezpośrednio na ziemi oraz coś, co chyba ma pełnić funkcję koca. Dobra, może i nie oczekiwałam pokoju z pięciogwiazdkowego hotelu, no ale bez przesady!

Nie zamierzam się ruszyć z własnej woli, dziewczyna chyba to zauważa, bo łapie mnie mocno za ramię i siłą (z, wbrew pozorom, nie takim wielkim trudem) wpycha mnie do środka.

- Dobranoc, dziewczynko! - krzyczy, zatrzaskując mi drzwi przed nosem. - Słodziutkich snów! - dodaje.

A potem słyszę już tylko głośny trzask oraz szczęk przekręcanego klucza.

Ciemność, to jedyne, co teraz widzę. Czekam kilka minut, żeby choć trochę się do niej przyzwyczaić. Wreszcie zaczynam dostrzegać niewyraźne krawędzie. Jest materac... Coś jeszcze? Tak, żarówka. Może włącznik jest gdzieś tutaj?

Powoli obmacuję brudne ściany, co mi o czymś przypomina - nawet nie dali mi się wykąpać. Zresztą, teraz to nieważne, i tak nic z tym nie zrobię. Wracam do poszukiwań, przesuwając dłońmi po chropowatej, zimnej powierzchni. Tuż obok drzwi, mniej więcej na wysokości moich oczu, wyczuwam coś wystającego. Włącznik?

Przesuwam mały pstryczek, dzięki czemu coś, najprawdopodobniej ta mała żaróweczka na suficie, zaczyna mrugać. Przez chwilę jej blask mnie oślepia, jednak na szczęście nie na długo.

Rozglądam się jeszcze trochę po pomieszczeniu. Kiedyś białe, ściany w niektórych miejscach są teraz pooblewane krwią albo jest na nich coś wyryte. Podchodzę do jednej takiej powierzchni.

Ktoś namalował tu parę czarnych plam (oczy?), a pod nimi długą, czerwoną kreskę (usta, zrobione krwią?). W dodatku jakimś ostrym narzędziem wycięte są powtarzające się dwie litery: "HA". Jest ich naprawdę dużo. Ostatni szczegół, który zauważam, to poprzekreślane rzędy, zapewne w celu określenia czasu. Może ja też będę musiała robić tu takie rzeczy, żeby nie oszaleć...?

Z braku lepszych pomysłów podnoszę z ziemi jakiś zardzewiały gwóźdź. Wybieram puste miejsce na ścianie i zaczynam swoją robotę. Już po kilkunastu (a może kilkudziesięciu?) minutach na moim "płótnie" prezentuje się śliczny napis:

NORMAL PEOPLE SCARE ME

Zadowolona odsuwam się od niego i zaczynam się zastanawiać, co mogę zrobić jako następne. W międzyczasie ziewam, co przypomina mi, że jestem trochę zmęczona i chyba powinnam iść spać.

Materac leżący na ziemi nie wygląda zachęcająco, ale nie mam innego wyjścia. Zresztą, i tak jestem cała brudna. Kładę się na nim. Coś jednak nie pozwala mi dotknąć koca, więc układam się bez niego.

Teraz tylko wystarczy zasnąć. Mimo panujących tu warunków oraz lekkiego chłodu, nie potrzebuję na to wiele czasu.

*****

W nocy budzę się tylko raz, co trochę mnie dziwi. Dodatkowo nie czuję już zimna, chyba jestem czymś otulona...

Wyciągam spod tego rękę i po nim przejeżdżam, lekko go głaszcząc. Koc. Czysty. Świeży. Pachnący...

Pachnący jak on.

Jak Joker.

Czy morderca przyszedł do mnie w środku nocy, by oddać mi swój pachnący koc?

Nie wiem, czy to choć trochę możliwe w jego wykonaniu, ale i tak się uśmiecham. Po raz ostatni zaciągam się jego przyjemną wonią i zamykam oczy, by ponownie zasnąć. Tym razem nawet jeszcze szybciej.

♠♠♠♠♠♠

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ;-;

Miałam wrócić wcześniej, ale albo nie miałam laptopa, albo weny ;-;

Noo, ten chyba trochę krótszy niż zwykle...

No i przepraszam, że taka nuda tym razem ;-;

Anyway, liczę na jakiś odezw z waszej strony :*

Komentarze i gwiazdki bardzo mile widziane! :)

Dziękuje też za poprzednie, czuję się, jakby było ich z tryliard :')

Do następnego! (Tym razem naprawdę postaram się szybciej! ;-;)

Become one of usWhere stories live. Discover now