#4 Dzień drugi: Ogr i książę

Zacznij od początku
                                    

- Robienie zdjęć komuś, kto śpi podchodzi pod stalking - mówi ściszonym głosem, tuż przy moim uchu, a po moich plecach przebiega zimny dreszcz. - Nadal masz jakieś argumenty?

- Jesteś psychiczny! - mówię, starając się powstrzymać drżenie głosu. To jest jednak niemożliwe, kiedy obejmuje cię mężczyzna, który z pewnością połowę swojego życia spędził na pieprzonej siłowni!

- Cii... - duża dłoń Chanyeola przykrywa moje usta. - Nie tak głośno. Większość jeszcze śpi.

Marszczę brwi, mając ochotę krzyczeć. Gdzie w takich momentach jest mój rycerz Kai?

- Więc, Baekhyun - zaczyna chłopak, nadal trzymając swoją dużą dłoń na moich ustach, uniemożliwiając mi przy tym wypowiedzenie choćby słowa. - Powinieneś się nauczyć kilku rzeczy. Po pierwsze i najważniejsze: nie krzyczymy.

W odpowiedzi mam ochotę splunąć mu na twarz.

- Po drugie: Nie przerywamy innym.

Wywracam teatralnie oczami.

- Po trzecie: Jesteś tu tylko na dwa tygodnie. Wykorzystaj ten czas najlepiej jak możesz, a uwierz, nie codziennie leżysz w łóżku razem ze światowej sławy raperem - śmieje mi się prosto w twarz w ten irytująco radosny sposób.

Nagle ktoś puka do drzwi, a ja drżę, mając nadzieję, że nadszedł dla mnie ratunek. Kai, rycerzu, uratuj mnie z rąk ogra Chanyeola, błagam.

- Proszę - odpowiada grzecznie Park, ale jego dłoń nadal uniemożliwiała mi mówienie.

Zza uchylonych drzwi wychyla się głowa Suho. Jego włosy są w nieładzie i nadal ma na sobie piżamę, po czym wnioskuję, że niedawno wstał. Bacznie ilustruje nas wzrokiem, jednak nie wygląda na specjalnie zdziwionego. Zupełnie jakby widok Chanyeola, napastującego niewinnego chłopaka był zupełnie naturalny.

- Kyungsoo zrobił śniadanie - odezwał się lider głosem troskliwej mamy. - Chodźcie bo nic wam nie zostanie.

- Umieram z głodu - uśmiecha się Chanyeol i wyskakuje z łóżka, pozostawiając mnie samego z mętlikiem w głowie.

Nigdy nie spotkałem kogoś tak dziwnego, kto budziłby we mnie tak sprzeczne odczucia. Zdecydowanie Park Chanyeola jest największą zagadką sposób wszystkich członków EXO.

Przy śniadaniu panuje przyjemna, porankowa atmosfera. Zupełnie jak w domu, kiedy mama smaży naleśniki, a babcia wsłuchuje się w poranne wiadomości, rozwiązując krzyżówki.

Siedzę pomiędzy Xiuminem, jedzącym płatki i Sehunem, który prawie zasypia przy stole. Z bliska jest jeszcze bardziej uroczy. Jego jasne, brązowe kosmyki wpadając mu do oczu, kiedy sennie dziubie widelcem w jajecznicy. Mam ochotę mu zrobić zdjęcie, ale przypominając sobie o dzisiejszym incydencie i wolę trzymać telefon w ukryciu. Zwłaszcza przed Chanyeolem, siedzącym u szczytu stołu i zajętym pochłanianiem śniadania. Jadł naprawdę dużo. Może to właśnie dlatego był taki wysoki i silny?

- Hej, Baekhyun! - głos Laya wyrywa mnie z zamyśleń.

- Hm? - odwracam głowę w jego stronę.

- Pytałem o coś - śmieje się, smarując tosta dżemem. - Dobrze spałeś?

- Tak, dziękuję za troskę - uśmiecham się w odpowiedzi, choć w rzeczywistości mam ochotę poskarżyć się wszystkim na Chanyeola.

- Jesteś dzisiaj bardzo roztargniony - zauważył Suho, siadając naprzeciw mnie z kubkiem parującej kawy. - Zakochałeś się?

Fanboy ✿ ChanBaek/KaiBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz