8.

529 40 5
                                    


Cholera, cholera, cholera. Przez to, że Styles mnie wkurzył kompletnie zapomniałam aby odkręcić tą smsową akcję z Benem. Jestem idiotką. Nawet nie chcę wiedzieć, co ten chłopak musi o mnie myśleć.

- Oh, cześć Ben. – w końcu się odzywam – Słuchaj... te smsy to nie ja...

- Daj spokój. – przerywa mi – Po prostu chciałem się przywitać. Rozumiem, że nie masz ochoty się ze mną spotykać.

- Nie, to nie tak, daj mi wyjaśnić...

- Wiem, jestem zbyt nachalny.

- Ban, cholera! – muzyka jest okropnie głośna, więc naprawdę musiałam się postarać aby mnie dostatecznie usłyszał – To jakiś głupi żart, rozumiesz? Jeden debil zabrał mi telefon i zabawił się twoim kosztem.

- Co? – jego zaskoczona mina dosadnie mówi mi, że nie spodziewał się takich wyjaśnień. Mam nadzieję, że mi wierzy. Bo to jest kurde prawda!

- Naprawdę. Przepraszam, że tego nie odkręciłam. Ale po prostu... w moim życiu ostatnio dużo się dzieje. – uśmiecham się krzywo. Cholera, głupio tak kłamać. Tak naprawdę moje życie przez ostatni tydzień było nudniejsze niż flaki z olejem i po prostu zapomniałam do niego napisać, ale nie powiem mu tego. – Ben... halo? – wyraźnie się zawiesił, więc macham mu przed twarzą dłonią.

- Um... przepraszam. Po prostu jestem troszkę zaskoczony.

- Ta... głupio wyszło.

- Okej. Skoro jednak nie masz mnie gdzieś – uśmiechnął się szeroko - to zapraszam cię na drinka!

Skinęłam na potwierdzenie głową po czym Ben zaprowadził mnie w stronę wolnej loży. Cóż myślałam, że jest tu z jakimiś przyjaciółmi. Usiedliśmy na wygodnej kanapie naprzeciwko siebie, a chłopak postawił przede mną kolorowego drinka, którego zaczęłam powoli upijać. Jest bardzo słodki, mam nadzieję, że przez niego nie będę miała rewolucji w żołądku.

- A więc... - kurwa, nie pomyślałabym, że może być tak niezręcznie.

- Kto wysyłał te smsy? – hm, nie powiem, jego pytanie trochę zbiło mnie z tropu.

- Taki jeden. – wywracam oczami – Styles.

- Styles?

- Ta, znasz idiotę? – wiem, że to miasteczko nie jest zbyt duże, ale jednak myślałam, że się nie znają.

- Można tak powiedzieć. – krzywi się lekko. Całe szczęście w tej loży jest na tyle cicho, że można sobie normalnie porozmawiać.

- W takim razie wiesz jaki z niego dupek. – prycham i dopijam napój.

- Chodziłem z nim do klasy.

- Wow, serio?

- Tak, całe szczęście mam to już za sobą. – posyła mi uśmiech, więc odwzajemniam gest.

- I co dalej?

- Pracuję, żeby uzbierać na studia. Wiesz, trochę kosztuję, a ja wolę mieć oszczędności. – mówi i upija swoje piwo. To się nazywa ambicja. Ten idiota pewnie i tak dostanie stanowisko po tatusiu i nic nie zamierza robić. Swoją drogą, myślałam, że jesteśmy w tym samym wieku.

- No tak... - przytakuję mu i odstawiam pustą szklankę.

- Pójdę po jeszcze jednego drinka. – uśmiecha się i zabiera puste naczynie.

- Ben!

- Tak?

- Piwo... nie lubię takich słodkich.

KEEP CALM - You're only next one  |h.s.|Место, где живут истории. Откройте их для себя