Rozdział 19

4.6K 357 24
                                    

Krótki trochę bo na 1200 słów ale i tak łapcie

~~~*~~~

Harry z otwartymi ustami wpatrywał się w „dom" Toma. Był to zamek wznoszący się na szczycie krętego wzgórza, zbudowany z białego marmuru. Okna były tak ogromne, że aż nienaturalne i niepasujące do tej twierdzy. Po jednej części ścian piął się bluszcz, a od strony jednego z ogrodów ściany były najbardziej „zapuszczone". Zaś na kolejnych ścianach nie można było zobaczyć ani jednego cienia, który by skalał ten kamień, a i ogrody były zupełnie inne. Pełne różnych gatunków kwiatów, bardzo rzadkich. Do drzwi prowadziła obszerna dróżka zbudowana z białej kostki. Po obu jej stronach rosły dęby i buki, które rzucały przyjemny cień. Wszędzie dało się wyczuć tajemniczość pomieszaną z niezwykłym pięknem.

Nie tylko na Harrym „dom" zrobił wrażenie. Draco i Hermiona z takim samym szokiem wpatrywali w zamek, a Tom wyraźnie usatysfakcjonowany ich reakcją uśmiechnął się.

- Jak to możliwe że kwiaty są w pełni rozkwitu i wszystko wygląda jakby zima nigdy tu nie dotarła? - Zapytała Hermiona wpatrując się z natarczywością w gospodarza.

- To zamek rodziny Slytherina, czary są tu wszechobecne. Sztucznie podtrzymują rośliny przy życiu, dając im wszystko, czego potrzebują. Wbrew przypuszczeniom nie są to skomplikowane czary. - Wyjaśnił nawet na nią nie patrząc. - A teraz jeżeli skończyliście już podziwiać to może wejdziemy do środka. Mam jeszcze mnóstwo roboty. - Harry przewrócił oczyma słysząc te słowa, ale nic nie powiedział. Cały czas wszystko wydawało mu się nie realne.

Wnętrze zamku było urządzone z takim przepychem, że każdy kto wchodził czuł się przytłoczony tym wszystkim. Korytarze były wysokie na cztery metry i szerokie na dwa. Na ścianach wisiały obrazy przedstawiające każdego członka rodziny Slitherinu wraz z podpisem. Zaś tam gdzie nie było obrazów znajdowały się inne, równie wystawne pamiątki rodu. Środkiem korytarza biegł zielony dywan tak puchaty, że można by się w nim uczyć pływać. Każde drzwi, przy których przechodził zdawały się prowadzić do jakiegoś innego, nieznanego świata. Każde inaczej wykonane, misternie zdobione, wszystkie tak samo wielkie i przytłaczające. Lustra znajdujące się w korytarzu dodawały wnętrzu jeszcze większej aury mroku. Wszystko co się tu znajdowało było wielkie, bogate, magiczne i mroczne.

Sala do której zaprowadził ich Tom okazała się być salonem i to nie byle jakim. Pomieszczenie miało owalny kształt i było podzielone na dwie połowy. Jedna była zbudowana ze ścian, a druga z samych okien. Wywierało to niesamowite wrażenie. Za oknami znajdował się olbrzymi taras z widokiem na ogrody. Samo wnętrze było bardzo przytulne, cała podłoga była pokryta miękkim srebrnym dywanem. Kanapa ustawiona przodem do okna była wykonana z wysokiej jakości skóry pomalowanej na czerwono. Zaraz przy drzwiach był ogromny kominek z nad którego zerkał Salazar Slitherin. Pośrodku stał olbrzymi stół zastawiony wszelkiego rodzaju ciastami i napojami.

Draco z Hermioną zasiedli jak w letargu na kanapie, a w przypadku Wybrańca na podłodze.

- Harry czemu siedzisz na podłodze ? - Zapytał Draco po części z ciekawości po części żeby przerwać tą niezręczną ciszę panującą odkąd weszli do salonu.

- Bo dywan jest bez porównania miększy, bardziej przytulny i mogę się na nim rozłożyć. - Potter uśmiechnął się łobuzersko.

- Zostawię to bez komentarza. - Tom który wcześniej gdzieś znikł teraz pojawił się i oparł o framugę drzwi. - Wasze pokoje są już gotowe, skrzaty was zaprowadzą i wręczą mapkę zamku. Zasady panujące też są tam napisane więc radze się z nimi dobrze zapoznać. - Jeszcze nie skończył mówić, a za jego plecami pojawiły się skrzaty, by zaprowadzić gości do ich pokoi.

Harry Potter i Czarna PrawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz