Rozdział 15 część II

5.3K 361 30
                                    

Decyzje

Harry leżał na sofie z głową na kolanach Toma. Panowała cisza. Chłopak nawet nie musiał mówić po co przyszedł. Nie musiał też otwierać swojego umysłu. On po prostu wiedział i czekał na niego.

- Domyślam się, po co Drops wezwał Cię do siebie. Zapewne opowiedział Ci historię z naszego pierwszego spotkania. - Gdy Harry pokiwał głową, Tom ciągnął dalej. - Wiedziałem, że prędzej czy później powie Ci o tym w nadziei, że nawrócisz się i przybiegniesz do niego, by znów być Złotym Chłopcem. Nie przewidział jednak, że zna tylko część tej historii, której ja znam całość. Zanim jednak zacznę opowiadać, chcę znać odpowiedź na jedno pytanie. Czy to co się wtedy wydarzyło coś zmienia? - Harry spojrzał zaskoczony. Już miał powiedzieć oczywiście, ale coś go powstrzymała. Teraz, gdy tak leżał na jego kolanach, czuł się bezpiecznie.

- Nie, nie zmienia nic. - Uświadomił sobie. - Bez względu na to co wydarzyło się w przeszłości, liczy się tylko teraz. Kocham Cię i żadne opowieść tego nie zmieni. - Tom uśmiechnął się na te słowa.

- Cieszę się. - Położył swoją dłoń na włosach chłopaka. - Jeżeli chcesz wiedzieć wszystko, to musimy cofnąć się daleko w przeszłość.

Moja matka wychowała się z dala od przepychu rodu Slytherina. Odkąd tylko odkryto, że nie wykazuje żadnych zdolności magicznych wysłano ją na wieś. Żyła tam razem ze swoją służącą od czwartego roku życia. Oczywiście wiedziała o istnieniu magii, ale nie interesowała się nią. Nie była w niej wychowana. Na wsi przyjaźniła się z mugolskimi dziećmi i chodziła do szkoły. Miała przyjaciółki i jednego przyjaciela. Był nim mój ojciec, Tom Riddle. Byli praktycznie nierozłączni, nie mieli przed sobą żadnych sekretów. Do czasu.

Zdarzyło się w dniu jej 16 urodzin. Po raz pierwszy doświadczyła wybuch mocy, był on na tyle silny, że sprawił, iż przez kilka miesięcy leżała w śpiączce. Jej ojciec był tym niezmiernie zdziwiony, gdyż to do tej pory nie wykazywała żadnych właściwości magicznych. Podczas gdy ona spała, on przeprowadził na niej badanie, by dowiedzieć się czego, ta magia dotyczyła. Jak się okazało, moja matka posiadała raczej przeciętne moce, w rozumieniu takim jakim ten poziom jest dzisiaj. To znaczy, że mogła osiągnąć poziom OWTM'ów na ocenę zadowalającym i to był szczyt jej możliwości. Jej dar polegał na czymś innym. Coś co nie pojawiło się nie od samego Salazara. Moja matka potrafiła zapanować nad amuletem Śmierci i wezwać Bractwo Nieśmiertelnych, i mieć nad nimi kontrolę. Była to moc polegająca, a raczej opierająca się na magii umysłu. Naturalnie opanowała oklumęcję, a po ćwiczeniach potrafiła legilimencję oraz telepatię. Najdłużej zajęło jej opanowanie właśnie tej niezwykłej sztuki umiejętności, by wezwać Bractwo Nieśmiertelnych. Już teraz zaznaczam Ci, że nie jest to zgromadzenie, w którym są elfy, wampiry i tym podobne. Nie, są to ludzie chociaż nie można ich tak nazwać. To do nich należy sąd nad tym, kto ma żyć, a kto nie. Tak samo oni osądzają gdzie masz znaleźć się po śmierci. Władza nad nimi oznacza władzę nad śmiercią. Moja matka przejęła kontrolę nad legendarnym medalionem Salazara. Sprawiał on, że osoba z mojego rodu, która ma go przy sobie nie może umrzeć. Choćby nie wiadomo co się działo. Przez kilka lat moja matka uczyła się panować nad magią itd. Jednak, gdy stwierdziła, że już więcej się nie nauczy wróciła na wieś. Spotkała się tam ze starymi znajomymi i moim ojcem. Ponieważ od zawsze ich do siebie ciągnęło zaczeli się spotykać. Ponoć to była wielka miłość. Wkrótce potem odbył się ślub i ja przyszedłem na świat. Przez dwa lata byliśmy szczęśliwą rodzinką. Do czasu. Wtedy to mój ojciec zachorował śmiertelnie, wtedy moja matka wezwała Bractwo i zawarła z nimi układ, że oni nie zabiorą jej męża, a ona w zamian zrzeknie się swojej mocy i nie będzie mogła nad nimi panować. Niechętnie, ale się zgodzili. Przez następny rok nic się nie działo. I wtedy nagle zmarł mój ojciec. Bajka się skończyła. Matka została bez grosza i domu. Chodziliśmy od wioski do wioski szukając schronienia. Gdy już nie było nadziei, matka sprzedała jaką posiadała. Był to medalion, a mimo że, nie posiadała już mocy, to nadal była z rodu Salazara i Bractwo nie mogło jej zabrać.

Harry Potter i Czarna PrawdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz