- DEPARTAMENT ROZWOJU EKSPERYMENTÓW STREFA ZAMKNIĘTA:CZAS ZAGŁADY? - Przeczytałam wszystko jednym tchem, stawiając na końcu pytajnik. - Co to do cholery jest? - Spojrzałam na Thomasa, ale on patrzył na mnie takim wzrokiem, jakbym to ja miała to wiedzieć. 

- Nie wiem. - Mruknął i podszedł bliżej. Odciągnął kępkę bluszczu, by odsłonić całą tabliczkę. - To ostatnio znalazłem z Minho, a potem z Newtem. To wszystko składa się w DRESZCZ, ale nie wiemy, o co chodzi. Zanim się tu zjawiłaś, tej tabliczki tu nie było. Pojawiła się tuż przed twoim przybyciem. Wcześniej te pikolone skróty były wypisane tylko na Bóldożercach i Żukolcach. 

- Na czym? Żuko ...

- Żukolcach. To były małe roboto-jaszczurki, które świeciły ci po gałach cholernym czerwonym światłem i informowały Bóldożerców, gdzie obecnie się znajdujesz. 

- Dlaczego nigdy żadnego nie widziałam? - Nie wierzę! Jestem tu od ponad dwóch miesięcy, a do tej pory nie wiem wszystkiego o tych sztamakach i Strefie. 

- Kiedy ostatnim razem naruszyliśmy coś w Labiryncie i wrota się nie zamknęły, wyszli Bóldożercy i właśnie Żukolce. Z tych małych nie została nawet śrubka.  

Dotknęłam opuszkami palców wygrawerowanych na tabliczce liter. Do mojej głowy wkradły się kolejne obrazy. 

Liam. Biegnący przez Labirynt. Potem wszyscy jesteśmy na pustyni. Dziwnej pustyni. Pustyni miasta. Wokoło pełno piachu. Słońce jest wielkie, pomarańczowe. Nagle pełno ludzi... dziwnych ludzi. Ludzi wychudłych z zapadniętymi oczami. Ze zwisającą skórą, wystającymi kośćmi. Biegniemy. Biegniemy, ale jeden mnie zatrzymuje. Atakuje. Czyjeś sprawne ręce mnie ratują. Liam krzyczy "uciekaj". A przez jego serce przechodzi sztylet. 

Krzyknęłam i odsunęłam się w jednym momencie od ściany. Moje oczy się rozszerzyły. Czułam strach. Wielki strach. 

- Co się stało? 

- Miałam wizję. 

- Zaraz, co?! - Thomas stanął obok mnie, ale mu nie odpowiedziałam. - Co widziałaś?! - Stanął tuż przede mną. 

Nadal nie odpowiadałam. Stałam jak wryta, nie mogąc się ruszyć. To było tak koszmarne, że po prostu mnie aż wryło w ziemię.

- Wracajmy. - Złapał mnie za dłoń i szybko odwrócił. 

- Nie, czekaj. - Wyrwałam się z jego uścisku i podeszłam do ściany. Przejechałam palcami po gładkiej powierzchni. Dotarłam do końca i zajrzałam zza muru na drugą stronę. Zmrużyłam oczy. 

- Thomas, chodź. - Mruknęłam, nie wiedząc, czy mnie usłyszał. 

Wystarczyło parę kroków. 

- Co ty robisz? - Zapytał zdziwiony, gdy palcami zaczęłam sprawdzać drugą ścianę. 

- Nie wydaje ci się, że ta ściana jest dosyć długa? I tak dziwnie obrośnięta bluszczem... 

- Nora, księżniczko. To Labirynt. Tutaj są długie, nie wiadomo ilu kilometrowe ściany. 

Nie odezwałam się. Stanęłam dokładnie na środku. Wyciągnęłam scyzoryk i odcięłam parę liści. 

- Zwykła ściana, hę? 

- Co to jest? - Thomas podszedł powoli. 

W ścianie, tam, gdzie bluszcz pokrywał ją prawie na całej długości, znajdował się wąski panel kontrolny. Zakurzony, brudny, cały czarny i najwyraźniej rozbity. Na samym środku widniało długie pęknięcie. Tylko obok niego nadal, nie wiedzieć czemu, migało małe czerwone światełko. 

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Where stories live. Discover now