No dalej! Dalej, dalej, dalej! Z rozpaczą wlepiałam pozbawione radości oczy w mury pokryte gęstym bluszczem. Zapomniałam o głodzie, który nękał mnie od paru godzin, zapomniałam o zmęczeniu, które wisiało na mnie jak cień, zapomniałam o wszystkim, przerażona świadomością, że w środku jest dwójka moich przyjaciół.

- Boże, jeśli zaraz nie wyjdą... - Zaczęłam srogim tonem, bo emocje skumulowały się w jedną ogromną złość na nich.

- Mamy jeszcze dziesięć minut. - Minho położył rękę na moim ramieniu, starając się dodać mi otuchy.

Usiadłam tuż przy siatce, starając się nie wpadać w panikę. Jeszcze chwilę temu byłam przekonana o tym, że nie ma nic gorszego niż siedzieć parę godzin i zszywać porozcinane paluchy. Teraz byłam pewna, że strach o osoby, które w tak krótkim czasie stały się dla mnie ważne, nagle mają zniknąć, było sto razy gorsze.

- Widzę ich! - Minho wyciągnął rękę przed siebie.

Wstałam gwałtownie. Wszystko na nowo zaczęło pracować.

- Coś jest nie tak... - Mruknęłam, mrużąc oczy, by lepiej widzieć. - Coś z Newtem.

W mojej głowie narodziły się same najczarniejsze scenariusze. Co się mu stało? Strach. Jeden wielki strach. Zadecydowałam. Postawiłam krok w przód, ale Azjata jakby znając moje zamiary, cofnął mnie , kręcąc głową w geście stanowczego zaprzeczenia. Popatrzyłam na niego surowo, ale wtedy przypomniałam sobie słowa Thomasa.

"Nie wolno ci wchodzić do Labiryntu"

Więc o to chodziło. Nie mogłam się nawet ruszyć, bo chłopak szczelnie zasłaniał mi drogę swoim ciałem. Zrezygnowana odpuściłam na krótką chwilę, dopóki nie usłyszałam Thomasa.

- Minho! Pomóż! Nie poradzę sobie z nim! - Thomas podpierał na sobie Newta, który ledwo szedł. Blondyn miał ciemne oczodoły i pokrwawioną wargę.

- Minho, szybciej! - Warknęłam na niego, kiedy dwie kamienne ściany zaczęły się przesuwać.

Ciemnowłosy szybko wbiegł do Labiryntu i podciągnął Newta z drugiej strony. Mimo to nie zwiększyli swojego tempa. Byli w takim oddaleniu od Strefy, że jeśli będą tak dalej iść, to nie zdążą! Przerażona, zaczęłam się gwałtownie odwracać na wszelkie możliwe strony. Widziałam jak w moją stronę biegnie Jake razem z Alexem, Winston i Patelniak. Jednak żaden z nich nie zdobył się na odwagę, by wejść tam i im pomóc.

Nagle Thomas potknął się o kamień i runął na ziemię, ryjąc kolanami o beton. Teraz już nie miałam wątpliwości, że jeszcze chwila i ich stracę. Szybko jednak wstał i dalej biegł razem z resztą.

- Nie zdążą. - Szepnęłam, starając się nie uronić ani jednej łzy. To było jak najgorszy koszmar.

- Pieprzyć to! - Usłyszałam głos obok siebie, a gdy spojrzałam w stronę chłopców, zobaczyłam biegnącego Liama. Chłopak wbiegł, nie dbając o nic innego, kazał Thomasowi zejść z drogi i zajął jego miejsce. W moje serce wlała się odrobina nadziei.

Jeszcze tylko 3, 2, 1.

Wypadli na trawę. W pierwszej chwili myślałam, że sama zemdleję ze szczęścia! W drugiej znów zrozumiałam, że kogoś brakuje...

- Thomas! Gdzie Thomas!? - Krzyknęłam, będąc już na skraju załamania nerwowego.

- Tu jestem! - Usłyszałam zachrypnięty głos, wydobywający się zza pleców chłopców. Po chwili z tego samego miejsca wystrzeliła w powietrze ręka.

Pobiegłam do niego szybko, przełażąc przez siatkę. Chłopak opierał się rękami o twardą glebę. W jednej chwili rzuciłam mu się na szyję, nie myśląc nawet o tym, że może coś go boleć. Oddał gest, ale wyczułam, że się spina. Gdy opamiętana odsunęłam się od niego, na twarzy miał wymalowany grymas bólu. I tak wyglądał lepiej niż Newt.

Between worlds / Newt ( W TRAKCIE EDYCJI )Where stories live. Discover now