Rozdział 42

5.1K 274 24
                                    

Emilie's POV

Obudziłam się z krzykiem na ustach. Całe moje ciało zalane było potem, natomiast twarz mokra była od łez. Nie wiem, która dokładnie była godzina, ale musiało być naprawdę wcześnie, gdyż na zewnątrz wciąż było ciemno, co udało mi się zauważyć, gdy już pielęgniarka wstrzyknęła mi coś na uspokojenie.

Leżałam zupełnie nieruchomo i nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się w okno, z całych sił próbując wymazać z głowy koszmar, który wybudził mnie ze snu. Wspomnienia tego, co się wydarzyło, nawiedzały mnie nawet podczas snu. Wiedziałam i wiem, że to, co mnie spotkało, na długo, może nawet na zawsze pozostanie w moim umyśle i że wciąż będzie mnie męczyć, ale nie wiem, jak długo uda mi się tak żyć.

Co jeśli nie dam sobie rady? Jeżeli nawet wsparcie przyjaciół i rodziny nie sprawi, że poczuję się odrobinę lepiej? Bezpieczniej. A jeśli któregoś dnia nie wytrzymam i zrobię coś naprawdę głupiego? Coś, czego nie będzie można już zmienić. Coś, co zupełnie zmieni życie wszystkich innych. Co zakończy moje życie.

W głowie miałam same czarne scenariusze, które wciąż na nowo odtwarzały się w mojej głowie. Może to chore, ale wyobrażałam sobie nawet własną śmierć. To, jak popełniam samobójstwo podcinając sobie żyły lub połykając setki tabletek nasennych.

Dopiero, kiedy przyszła do mnie Maria wraz z Peter'em, udało mi się na moment wyrzucić z głowy wszystkie myśli, których raczej nie chciałabym nikomu powiedzieć.

- Przyprowadziliśmy ze sobą gości. – powiedziała Maria stając przy moim łóżku. – Bardzo chcieli się z tobą zobaczyć.

- Gości? – powtórzyłam słabym głosem. Wciąż byłam senna po lekach, które dostałam.

- Tammy, Taylor i Fletcher, kiedy dowiedzieli się, że się odnalazłaś, natychmiast chcieli tu przyjść i na własne oczy przekonać się, że żyjesz. – wyjaśniła kobieta uśmiechając się do mnie z czułością.

- Mogę się z nimi zobaczyć? – spytałam cicho.

- Oczywiście. – ścisnęła lekko moją dłoń. – Ale nie zbyt długo. Potrzebujesz odpoczynku. My w tym czasie pójdziemy porozmawiać z lekarzem.

Skinęłam głową, posyłając obydwojgu wymuszony uśmiech. Cieszyłam się, że do mnie przyszli, ale naprawdę bardzo chciałam, żeby byli przy mnie moi przyjaciele z poprawczaka. Wiele razem przeszliśmy i zawsze dobrze się przy nich czułam. Wiedziałam, że teraz również tak będzie. Nie wiem skąd, po prostu to wiedziałam.

Parę minut po tym, jak Parkerowie opuścili salę, do środka weszli moi przyjaciele. Tammy natychmiast rzuciła się do przodu i przytuliła mnie delikatnie, chłopcy natomiast trzymali się z tyłu, tak na wszelki wypadek. Cieszyłam się, że tak postąpili, bo pomimo wszystko, nie wiedziałam, jak zareagowałabym na ich bliskość.

- O mój Boże! – pisnęła Tammy. – Ale nam strachu narobiłaś dziewczyno! Nie mogłam spać w nocy, kiedy dowiedzieliśmy się od Marii, że zniknęłaś. Tak strasznie się cieszę, że żyjesz i znowu jesteś z nami.

- Ja też się cieszę. – szepnęłam wdychając znajomy zapach jej perfum.

- Jak się czujesz? – spytała kucając przy łóżku. – Znaczy... Niedawno dowiedzieliśmy się, że byłaś w ciąży i że teraz, po tym, co się stało, poroniłaś. Strasznie mi przykro.

Łzy momentalnie napłynęły mi do oczu, jednak nie pozwoliłam im wypłynąć. Próbowałam być twarda. Albo przynajmniej udawać. Nie chcę martwić wszystkich jeszcze bardziej.

- Dlaczego musieliśmy się dowiedzieć prawdy od Marii? – zapytał Taylor. – Czemu sama nic nam nie powiedziałaś? Przecież wiesz, że nie ocenialibyśmy cię ani nic z tych rzeczy.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)On viuen les histories. Descobreix ara