Rozdział 13

8.2K 369 123
                                    

- Cześć. – przygnębiona burknęłam do telefonu.

- Cześć. – mruknął Louis. – Już czytałaś?

- Tak. – powiedziałam cicho. – Przecież to było nie uniknione.

Niezdarnie usiadłam na łóżku i dłonią przeczesałam włosy. Czułam, jak moje ciało opuszcza cała energia, którą dysponowałam jeszcze kilkanaście minut temu. Louis milczał przez chwilę. Słyszałam tylko jego świszczący oddech.

- Strasznie mi przykro z tego powodu Emilie. – szepnął ze skruchą. - Wiesz, że od początku chciałem tego wszystkiego uniknąć. Ale cóż, nie wyszło.

- Wiem. Nie mam do ciebie pretensji. Od samego początku wiedziałam, z czym wiąże się zadawanie z tobą. Ale i tak to wszystko jest takie nieoczekiwane. Nie rozumiem, co ja takiego zrobiłam, że wasze fanki, a raczej pseudo fanki, tak bardzo mnie nienawidzę. Wcale nie obchodzi mnie sława ani wasze pieniądze.

Musiałam wziąć głęboki wdech, żeby choć trochę się uspokoić. Z każdą upływającą sekundą, czułam, że moje ciało ogarnia coraz to większa wściekłość. Już nie byłam smutna czy rozczarowana. Teraz miałam ochotę w coś uderzyć, żeby pozbyć się negatywnych emocji. Jednak zamiast tego, wciąż zaciskałam i rozluźniałam dłoń.

- Chociaż strasznie kocham nasze fanki, czasami mam już dość tego, że nie możemy się z nikim zadawać, bo od razu ta osoba ma przez to kłopoty. To przykre. – powiedział, a po chwili wziął głęboki wdech. – Jeżeli nie będziesz chciała nadal się przyjaźnić, ja to zrozumiem. Nie każdy potrafi znieść taką presję. W każdym razie, postaram się to wszystko odkręcić. W środę albo czwartek rano mamy wywiad w telewizji i wtedy będę mógł to zrobić.

- Dzięki, ale wątpię, że to cokolwiek zmieni. Myślisz, że jak powiesz w telewizji, że nie jesteśmy parą, to nagle wszystkie fanki wycofają to, co o mnie pisały i zaczną mnie wielbić? To tak nie działa. – mruknęłam, opadając na poduszki.- Ale nie, nie chcę rezygnować z naszej dziwnej przyjaźni. Lubię wyzwania. – dodałam ze śmiechem.

- Jesteś pewna?

- W stu procentach. – powiedziałam.- Nic mi nie będzie.

Zresztą, przywykłam już do tego, że wszyscy uważają mnie za nic nie wartą szmatę, pomyślałam czując bolesne ściskanie w żołądku.

- W porządku. Do zobaczenia niedługo. – mruknął i rozłączył się.

Odłożyłam telefon na bok, a następnie wsunęłam się pod kołdrę. Objęłam się ciasno ramionami i zacisnęłam mocno powieki, chcąc w ten sposób, jakoś chronić się przed tym całym dziadostwem, które mnie teraz otacza. Nie chciałam tego wszystkiego. Teraz mnie to przeraża i to bardzo. Nie chcę być w centrum uwagi tylko, dlatego, że zaprzyjaźniłam się z Louis'em. Ale jeśli mam być szczera, to gdybym teraz cofnęła czas, postąpiłabym tak samo.


* * *

Obudziłam się nagle. Kompletnie zdezorientowana rozejrzałam się po pokoju i spostrzegłam, że na zewnątrz jest już bardzo ciemno. Nagle zorientowałam się, że z dołu dobiega wołanie. To Maria wołała mnie po imieniu. Jej głos trudno pomylić z jakimś innym.

Przecierając zaspane oczy, postawiłam nogi na podłodze i podniosłam się na równe nogi. Wsunęłam stopy w ciepłe, włochate pantofle i powoli ruszyłam na dół, rozcierając zmarznięte dłonie.

Zatrzymałam się w połowie schodów, widząc stojącego w korytarzu Louis'a, który w najlepsze gawędził z Marią, która stała do mnie plecami i nie zobaczyła mnie. Po kilku sekundach podniósł wzrok, który spoczął na mnie. Uśmiechnął się lekko, a ja zamrugałam zaskoczona.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Where stories live. Discover now