Rozdział 28

5.2K 281 72
                                    

Po tym, jak się rozłączyłam, Louis jeszcze przez ponad godzinę próbował się do mnie dodzwonić. Kilka razy kusiło mnie, aby odebrać i przeprosić go, właściwie nie wiem, za co, jednak na szczęście bardzo szybko porzucałam ten pomysł.

W pewnej chwili, gdy pod dom podjechał jakiś samochód, bałam się, że postanowił przyjechać i sprawdzić, czy aby na pewno wszystko ze mną okej, ale okazało się, że to Maria wróciła do domu. Z jednej strony poczułam ulgę, ale z drugiej było mi jeszcze gorzej. Łudziłam się, że może Louis'owi wrócił rozum, ale jak zwykle się zawiodłam.

Nie spałam przez prawie całą noc, co sprawiło, że rano miałam opuchnięte i przekrwione oczy. Do tego wszystkiego byłam tak zmęczona, że nie miałam nawet siły wstać na śniadanie, którego pewnie i tak bym nie przełknęła.

Było już po dwunastej, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiło mnie, że dopiero teraz ktoś do mnie przyszedł, ale w sumie to może i lepiej. Nie chciałam, żeby oglądali mnie w takim stanie. Czy to nie dziwne? Wczoraj byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, a teraz czułam się, jakbym miała depresję.

- Proszę. – wychrypiałam, zakrywając się szczelniej kołdrą.

Drzwi uchyliły się powoli i do środka zajrzała Abby. Kiedy nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą, słodki uśmiech, który widniał na jej twarzy, prawie natychmiast zamarł.

- Jezu, wszystko z tobą w porządku? – spytała wchodząc do środka. – Wyglądasz strasznie.

- Dzięki. – zaśmiałam się, siadając ostrożnie. Wciąż bolała mnie głowa od wypitego wczoraj alkoholu.

- Ale serio, wyglądasz jak chodzący trup. – bąknęła. Uśmiechnęłam się na jej słowa. - Louis dzwonił do mnie rano, kazał sprawdzić, co z tobą. – powiedziała siadając obok mnie. – Mówił, że pokłóciliście się o Eleanor, czy coś takiego.

Na dźwięk imienia mojego przyjaciela, albo byłego przyjaciela, sama już nie wiem, poczułam lekkie ukłucie w sercu. Jak on mógł mi to powiedzieć? Myślałam, że mnie rozumie i w pełni akceptuje, ale jak widać myliłam się, jak zawsze.

- Właściwie zaczęło się od tego, że nie podobało mu się, iż spotkałam się wczoraj z przyjaciółmi z poprawczaka. Pamiętasz, opowiadałam ci kiedyś o nich.- wymamrotałam powstrzymując ziewnięcie. Abby zamyśliła się na chwilę i pokiwała głową. – Maria załatwiła, że możemy się widywać. Spędziliśmy cały dzień razem i było naprawdę super, nie wliczając rozmowy telefonicznej Louis'a i Fletchera, która była kompletną katastrofą. Kiedy wróciłam do domu, Louis znowu do mnie zadzwonił i powiedział mi o zdjęciach, które pojawiły się w Internecie i że nie powinnam spotykać się ze swoimi znajomymi, bo to kryminaliści i mają na mnie zły wpływ. Jako, że byłam trochę wstawiona, zaczęłam się na niego wydzierać i powiedziałam mu, że odkąd spotyka się z Eleanor ma mnie gdzieś..

- Moment, moment, moment. – Abby przerwała mój słowotok. – Coś ty powiedziała? Byłaś wstawiona? Cholera Emilie, ty piłaś!? – podniosła głos. – Zwariowałaś? Przecież jesteś w ciąży. – dodała trochę ciszej.

Patrzyłam na nią przez chwilę jak na kretynkę, jednak po krótkiej chwili zamarłam, kiedy w końcu dotarło do mnie, co powiedziała i co to oznacza. Jasna cholera!

- Zapomniałam..

- Jak można zapomnieć o czymś takim? – przerwała mi dziewczyna wymachując rękoma.

Schowałam twarz w dłoniach, a po chwili odgarnęłam włosy do tyłu, nie wiedząc co ze sobą zrobić.

- Nie, nie. – wymamrotałam. – Chodzi mi o to, że kiedy jestem z Tammy, Taylorem i Fletcherem zapominam o problemach, odpycham je daleko od siebie. Żyję tylko chwilą. – bąknęłam. – Boże jestem taka głupia.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Where stories live. Discover now