- Co ty tu robisz? – spytałam sennie.

Louis'owi trochę zrzedła mina, ale nic nie odpowiedział. Maria spojrzała przez ramię, a na jej twarzy pojawił się ciepły, troskliwy uśmiech, który rozgrzał moje zbolałe, zmarznięte serce.

- Spałaś? – spytała.

- Tak. – burknęłam zerkając na nią. – Zostawi nas pani samych na moment?

- Oczywiście kochanie. – powiedziała przelotnie dotykając mój policzek. – Jakby co, będę w kuchni.- dodała patrząc wymownie na Louis'a.

Odprowadziłam Marię wzrokiem, a następnie znowu spojrzałam na Louis'a, który nie odrywał ode mnie oczu, uśmiechając się niepewnie. Wzięłam głęboki wdech, jednocześnie obejmując się mocno ramionami.

- Po co tu przyszedłeś? – spytałam. – Sprawdzić jak się czuję? Niepotrzebnie. Wszystko w porządku.

- Właśnie widzę. – burknął. – Emilie wiem, że jest ci ciężko, nie musisz udawać twardej. To wszystko spadło na ciebie tak nagle... Ja to rozumiem. – powiedział chwytając moją dłoń i ściskając ją.

- Louis naprawdę nic mi nie jest. Po prostu dziwnie się czuję z tym, że ktoś, kto nic o mnie nie wie, ocenia moją osobę. – szepnęłam.

Louis zamyślił się na krótką chwilę, aż w końcu na jego twarzy pojawił się delikatny, łobuzerski uśmieszek, który sprawiał, że wydawał się jeszcze młodszy i przystojniejszy, niż jest.

- Hej, dasz się namówić dziś wieczór na krótką wycieczkę? – spytał pocierając kciukiem moje knykcie.

- Dokąd, niby chcesz jechać? – burknęłam patrząc na nasze splecione dłonie.

- To niespodzianka. – zaśmiał się. – Tylko ubierz się ciepło. Nie chcę, żebyś znowu była chora.

Westchnęłam poirytowana, ale dałam za wygraną. Wiedziałam, że sprzeciwianie się nic nie da.

- Daj mi kilka minut. – wymamrotałam.

Delikatnie wyszarpnęłam dłoń z jego uścisku i pobiegłam na górę, do swojego pokoju. Z szafy wyciągnęłam grubą, ciepłą bluzę z uszami kotka i szybko założyłam ją na siebie, do tego wzięłam moje ulubione traperki. Następnie skierowałam się do łazienki, gdzie przeczesałam splątane włosy i frotką związałam je w koński ogon. Przepłukałam jeszcze twarz zimną wodą i byłam już gotowa.

Kiedy schodziłam na dół, na korytarzu nikogo nie było. Zdezorientowana zmarszczyłam brwi, a będąc już na dole, usłyszałam szmer rozmowy dochodzący z kuchni. Oparłam się o framugę i przyglądałam się Marii i Louis'owi, zajętych jakąś nadzwyczaj interesującą rozmową. W duchu modliłam się, żeby Maria nie mówiła nic na temat mojej przeszłości, sama chciałam to zrobić, ale w odpowiednim momencie.

Przekroczyłam próg kuchni i chrząknęłam głośno, tym samym dając znak, że już jestem. Obydwoje przenieśli wzrok na mnie i uśmiechnęli się, jak gdyby nigdy nic.

- Możemy już iść? – spytałam.

- Pewnie. – odparł Louis wesoło, ale w jego głosie wyczułam nutę, jakby napięcia.

Podniósł się szybko na równe nogi, jednocześnie żegnając się z panią Marią. Przytuliłam ją lekko, widząc jej zmartwiony wzrok, Widziałam w jej oczach, że się o mnie martwi. Moje serce zalała fala ciepłych uczuć, co do tej kobiety.

- O czym rozmawialiście? – spytałam, kiedy znajdowaliśmy się już, w Range Roverze.

- Właściwie nic konkretnego. Twoja mama powiedziała mi, że jeśli przeze mnie będziesz cierpieć, to będę miał z nią do czynienia. – wzruszył ramionami, próbując chyba w ten sposób, pokazać mi, że nic takiego nie będzie miało miejsca.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Donde viven las historias. Descúbrelo ahora