- Słyszałem! - krzyknął Louis.

- Wiem. - odkrzyknął mu blondyn. - Silnik się zepsuł? - spytał ruchem głowy pokazując na samochód.

- Zapomniałam zatankować. - burknęłam lekko zażenowana.

Chłopak zaśmiał się wesoło, bez choćby cienia kpiny. Hmm myślę, że udałoby mi się go polubić, jest bardzo podobny do Abby. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem i przyglądnęłam się chłopakowi. Zmierzwione farbowane blond włosy, śliczne niebieskie oczy i słodkie rumieńce na policzkach, a to wszystko razem sprawiało, że wyglądał trochę jak mały chłopczyk.

- Coś na pewno wymyślimy. Przecież nie zostawimy cię tu tak. - powiedział odsuwając się kawałek, jednocześnie otwierając mi drzwi.

Zawahałam się przez chwilę, jednak w końcu odpuściłam i wyskoczyłam z samochodu. Kiedy stanęłam pomiędzy chłopakami poczułam się strasznie malutka, ze swoimi marnymi stu sześćdziesięcioma czterema centymetrami. Założyłam ręce na piersiach, przybierając pozycję obronną i lekko lekceważącą.

- Zaraz, nie możesz zadzwonić do kogoś z rodziny? - zdziwił się Louis.

- Komórka mi padła. - mruknęłam nie patrząc na niego.

- Mogę ci pożyczyć swoją. - zaoferował się blondyn.

- Nie pamiętam numeru. - burknęłam.

Chłopcy zamyślili się, a po chwili mrugnęli do siebie porozumiewawczo. Patrzyłam na nich spod przymrużonych powiek. To Abby powinna ich spotkać, a nie ja. Ona przynajmniej by się ucieszyła.

- Podrzucimy cię na stację benzynową. - Louis wyszczerzył się do mnie.

- Nie mam kasy. - wymamrotałam. Louis zdziwiony zmarszczył brwi, co trochę mnie wkurzyło. - No przepraszam, ale nie każdy jej popową gwiazdką w furą kasy na koncie. - warknęłam.

Chłopak uniósł dłonie w geście obronnym, a ja westchnęłam przeciągle. Boże, czemu ja w ogóle z nimi gadam? Mogłam schować się w samochodzie i czekać na cud, a nie użerać się z tymi tumanami, no przynajmniej z jednym.

- Nie ważne. - odezwał się blondyn takim tonem, aby rozładować napięcie. - Zamknij samochód i chodź. - uśmiechnął się.

Znowu się zawahałam. Przecież ja ich nie znam, oni mnie zresztą też nie. Od dziecka rodzice wciskali mi do głowy zasadę "nie wsiadaj do samochodu z nieznajomym" i teraz mam ją złamać? Dobra wiem, że to głupie, ale mój umysł podświadomie szukał jakiegokolwiek powodu, byle tylko się wykręcić.

Chłopcy patrzyli na mnie wyczekująco, a ja czułam się przytłoczona. W końcu westchnęłam zrezygnowana i zrobiłam to o co mnie poprosił blondynek. Ruszyłam za nimi do ich samochodu, chowając kluczyki do kieszeni dżinsów.

Usadowiłam się wygodnie na tylnej kanapie ich Range Rovera i grzecznie zapięłam pasy. Założyłam ręce na piersi i zrobiłam minę nadąsanego dziecka. Boże, nie wierzę że wsiadłam do ich samochodu! Co się ze mną dzieje? Gdzie podziały się te wszystkie zasady, których zawsze się trzymałam?

- Nie dąsaj się Emilie. - zaśmiał się Louis przekręcając kluczyk w stacyjce.

- To wy się znacie? - zdziwił się blondyn.

Zmierzyłam Louis'a wściekłym spojrzeniem, a on w odpowiedzi wzruszył ramionami. Co za cholerny palant!

- Zna tylko moje imię, a nie moją historię. - burknęłam wyglądając przez okno.

- To jest dziewczyna, która wylała shake'a na głowę Hazzy. - zaśmiał się szatyn.

- Cholera! Wiedziałem, że skądś się kojarzę! - blondyn wyglądał na podekscytowanego. Odwrócił się do mnie i wyszczerzył swoje białe proste zęby. - Harry przez prawie godzinę przeklinał, bo nie mógł umyć włosów. - mimowolnie zaczęłam się śmiać. - Ta akcja była genialna! Harry zasłużył sobie.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Where stories live. Discover now