Rozdział 1

13.1K 560 373
                                    

Poniedziałek, godzina siódma. Jak zwykle jestem spóźniona. Właściwie to już wszyscy się do tego przyzwyczaili, włączając w to nauczycieli, którzy nawet nie reagowali gdy wchodziłam do klasy po dzwonku. Tak w sumie, to wszyscy mieli mnie gdzieś, w mojej szkole byłam nikim. Po tym jak wyszłam z poprawczaka, nikt, ale to nikt z ponad dwóch tysięcy uczniów, nie chciał się ze mną zadawać. Na początku bolało mnie to, ale ten rok w poprawczaku nauczył mnie, że trzeba być twardym i nie wolno przejmować się takimi błahostkami.

Po wzięciu szybkiego prysznica, wróciłam do pokoju ubrana tylko w koronkową bieliznę, którą dostałam na urodziny od Taylor'a, kolesia którego poznałam w poprawczaku. Wyciągnęłam z szafy moją ulubioną sukienkę w kwiatki, a do tego wzięłam dżinsową koszulę. Gdy byłam już , zrobiłam sobie szybki makijaż i rozczesałam moje długie, brązowe włosy.

Kiedy byłam już gotowa, wzięłam torbę która leżała obok biurka i wyszłam z pokoju. Gdy tylko weszłam do kuchni, zostałam przywitana srogim spojrzeniem Marii, mojej opiekunki. Maria Parker jest jedną z opiekunek w poprawczaku, w którym przebywałam. Musiało minąć naprawdę sporo czasu, abym zaczęła się normalnie zachowywać, tak jak przed tą akcją. Pani Maria widząc moją poprawę, postanowiła mnie przygarnąć abym znowu się nie zepsuła. Jestem jej naprawdę wdzięczna za to co dla mnie zrobiła. Niewielu ludzi odważyłoby się na coś takiego, jednak Maria jest wspaniałym człowiekiem, ze złotym sercem i twardym charakterem.

- Emilie na miłość Boską, mówiłam ci żebyś nastawiła budzik! - powiedziała starając się nie podnosić tonu.

- Wiem przepraszam. - mruknęłam siadając przy stole i zakładając na stopy jedne z moich ulubionych butów.

- Nie mam do ciebie siły dziewczyno. - burknęła pod nosem.

Zostawiłam jej wypowiedź bez komentarza. Przywykłam do tego, że zawsze rano, gdy spóźniałam się do szkoły, narzekała na mnie i moje zachowanie. Naprawdę bardzo się staram to zmienić ze względu na nią, ale to jest bardzo trudne. Od kiedy moi rodzice porzucili mnie, przez to co zrobiłam, stałam się opryskliwa i wredna, bo nie chciałam zostać zraniona. Odpycham od siebie ludzi, tak jak oni odpychają mnie. Dzięki temu mam nadzieję, że już nigdy nie będę cierpieć.

Teoretycznie to się sprawdza, ale w praktyce jestem strasznie samotna. Gdybym nie przyjaźniła się z Abby, nie miałabym obok siebie nikogo. Nie jestem żadnym bandytą czy mordercą, nie rozumiem zachowania tych wszystkich ludzi, którzy mnie unikają albo traktują właśnie w ten sposób, jak przestępcę.

- Podwieźć cię do szkoły? I tak muszę jechać do miasta. - z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej opiekunki.

- Gdybyś mogła. Zapomniałam zatankować. - powiedziałam robiąc minę niewiniątka.

Maria westchnęła przeciągle, ale po chwili i tak wstała od stołu, tym samym wywołując na mojej twarzy szeroki uśmiech. Za to właśnie kocham tą kobietę, mimo iż zawsze sprawiam jej problemy i nie jestem idealna tak jakby tego chciała, to i tak zawsze mnie wspiera i po prostu jest przy mnie. Dlaczego na tym świecie tak mało jest takich wspaniałych ludzi?

* * *

Zatrzasnęłam drzwiczki od mojej szafki i aż podskoczyłam, gdy zobaczyłam moją przyjaciółkę, która nonszalancko opierała się o jedną z szafek, uśmiechając się wesoło. Moja twarz wykrzywiła się w delikatnym grymasie, jednak z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Abby robiła tak codziennie, jednak wciąż nie mogę się przyzwyczaić.

- Wiesz, że o twojej akcji piszą na wszystkich stronach plotkarskich i w gazetach? - spytała podekscytowana i zdenerwowana jednocześnie.

Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie wydarzenie z soboty. Może to co wtedy zrobiłam temu chłopakowi było chamskie z mojej strony, ale zasłużył sobie na to. Nienawidzę takich kolesi, którzy poniżają dziewczynę, chcąc w ten sposób zaimponować kumplom.

Troublemaker » Louis Tomlinson (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz