- Hej, bo zaraz Cię stąd osobiście wyrzucę.

Harry zwraca się do chłopaka, który mnie komplementuje.

     - Widzicie jak ją zawstydziliście? Teraz, kiedy was poznała jeszcze mnie zostawi przez was, więc się zachowujcie.

Zaśmiałam się przytulona do piersi Kędzierzawego. Mój dobry humor nie trwał długo do momentu, gdy usłyszałam, że nie jestem taka wspaniała i, że nawet ta osoba nie widzi nic co mógłby we mnie dostrzec Harry. To w porównaniu do kolejnych słów było niczym. 'Jest taka brzydka i nawet nie ma czym oddychać'. To co zadziało się z Harry'm, który również usłyszał te słowa jest nie do opisania. Odsunął się ode mnie i zszedł ze sceny. 

     - Harry!

Krzyknęłam w jego kierunku. Chłopaki pobiegli za nim. Ja też. Nie chcę, żeby miał problemy przeze mnie. Biegłam szybko jak tylko mogłam. Najchętniej zdjęłabym buty. Harry przeskoczył przez metalową barierkę. Serce zabiło mi szybciej i mocniej.

     - Twoje koleżanki obraziły moją dziewczynę?

     - Obraziłyśmy? Powiedziałyśmy prawdę. Powinieneś sobie znaleźć lepszą i ładniejszą niż ona. Na przykład którąś z nas.

     - Powiedz grzecznie swoim plastikowym koleżanką, że jeśli nie przeproszą mojej dziewczyny to zrobi się niemiło.

Przeciskam się przez zgromadzone osoby. Byleby dostać się do Harry'ego. Ten wyjazd miał odbyć się bez bicia i innych.

     - Posłuchaj, to nie moja sprawa. Wyraziły swoją opinię..

     - Opinię, tak? W takim razie ja wyrażę swoją na Tobie.

W chwili, w której brunet uderzył chłopaka ja stanęłam za nim. Nie wiem ile minęło chwil nim się ocknęłam, ale zauważyłam, że kolega tych dwóch dziewczyn, które wyraziły się niemiło na mój temat już leżał na ziemi, a Kędzierzawy nadal okłada go pięściami. Dlaczego nikt nic nie robi do cholery? Rozglądam się dookoła siebie. Nie ma żadnego z chłopaków. Zapewne się nie przedostali przez wszystkie zgromadzone tu osoby tak samo jak ochroniarze. Kurde, co ja mam zrobić. 'Spokojnie, Brook'. Podeszłam bliżej Harry'ego i dotknęłam jego ramienia. Nawet nie zareagował dlatego szarpnęłam go za koszulkę. Spojrzał na mnie. Zaniemówiłam na widok jego czarnych tęczówek.

     - Harry, przestań. Chodźmy stąd nim przyjedzie policja.

Jak na zawołanie usłyszeliśmy dźwięk syren. Wszyscy zaczęli się rozbiegać. Jeśli za chwilę nie uciekniemy to trafimy na noc do więzienia. Nie dam Harry'mu tam siedzieć samemu, ale nie musimy wcale tam być, jeśli za chwilę się nie ocknie. Chłopak nagle wstał. Jego tęczówki wróciły do swojego pierworodnego koloru. Spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się lekko. Rozejrzał się na boki. Ludzie uciekali, a policja była już naprawdę blisko. Kędzierzawy złapał mnie za dłoń i zaczęliśmy biec.

     - Kurde, nie dam rady biec. Nie w tych butach.

Chciałam je zdjąć, ale brunet miał inny pomysł. Stanął przede mną i kucnął lekko. Na barana? Wskoczyłam na Harry'ego, a on objął moje nogi. Oplotłam go przedramionami wokół szyi, tak, aby nie przeszkadzać mu. Kiedy minęliśmy żółty budynek poczułam się pewniej i na widok samochodu Harry'ego. Nagle radiowóz policyjny jechał w naszą stronę. Kiedy chłopak mnie tylko puścił oboje szybko wsiedliśmy do auta i odjechaliśmy z piskiem opon. Nie wierzę, że udało nam się uciec.


                  - Dziesięć minut później -


HARSH | [PL]Where stories live. Discover now