Rozdział 29

10.9K 443 9
                                    

  Odwróciłam się gwałtownie, moim oczom ukazał Niall. Uśmiechnęłam się pod nosem, kocham tego chłopaka.

- Tak?

- Cody kazał ci przekazać "Czerwony Alarm" - cholera tylko nie to.

Zrezygnowana westchnęłam cicho. W takich okolicznościach nie ma mowy o kolacji.

- Przepraszam nie mogę z wami jechać na kolację - posłałam im przepraszające spojrzenie.

- Spokojnie Princess. Rozumiemy, sprawy osobiste są równie ważne - posłałam im słaby uśmiech.

- Dziękuje.

- Nie ma za co. Innym razem nam się uda.

- Na pewno - zamknęłam za sobą drzwi. Auto odjechało, a ja obróciłam się w stronę Nialla.

- O, co się pytał?

- Nie on Darcy - zaskoczył mnie tym.

- Co jest?

- Pytała się skąd Tay ma wiadomości o Harrym.

- Co jej powiedziałeś?

- Że śledzą go ochroniarze.

- Uwierzyła w to?

- Tak - odetchnęłam z ulgą.

Przynajmniej ten problem mam z głowy. Choć może nie do końca. Nie wiem, co zrobi Darcy, ani czy komuś tego nie powie. Ehh, czyli teraz muszę się mieć na baczności, a już tym bardziej, kiedy będę w towarzyskie Ricki.

- Dzięki .

- Nie masz za co. Dobra chyba czas żebyś wróciła do domu - stwierdził, a ja niechętnie przyznałam mu rację.

Co jak co, ale Niall strasznie się zmienił. Myślałam, że jest zadufanym w sobie idiotą. Jakże się pomyliłam, kiedy widzę sympatycznego, pełnego pomysłów faceta. Może i nie skończył z bandą Stylesa, ale widać, iż nie jest już taki jak oni.

- Ziemia do Princess. Wszystko jest w porządku - z zamyślenia wyrwał mnie głos Nialla. Spojrzałam się na jego zaniepokojoną twarz i westchnęłam.

- Przepraszam zamyśliłam się.

- Właśnie widzę. Nad czym tak myślałaś?

- Nad tobą.

- Mną?!

- Tak. O zmianach, które w tobie nastąpiły.

- I, co stwierdziłaś?

- Że wyszły ci na dobre - na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Chwycił mnie w ramiona i zamknął w niedźwiedzim uścisku. Muszę przyznać, że całkiem to miłe z jego strony.

- Dzięki.

- Nie dziękuj mi, a sobie. To ty dokonałeś tej przemiany - skinął głowa na znak zrozumienia.

Szczęśliwy jak szczeniak zaprowadził mnie do auta, by chwile potem jechać już w kierunku mojego domu. Przez większość drogi nie wymieniliśmy ani jednego słowa, dopiero kiedy Niall zaparkował pod moim domem, z jego ust padło jedno krótkie pytanie.

- Kochasz go?! - dobrze wiedziałam, że chodzi mu o Harrego. Nie nie kocham, choć może? Kurwa sama nie wiem, co do niego czuję. To pytanie zostało zadane tak nagle. Nie miałam czasu na analizę tego, co jest między nami. Jak mam odpowiedzieć Niallowi? I czemu zapytał się akurat o to?

- Czemu się o to pytasz?

- Tak jakoś - powiedział zmieszany i odwrócił wzrok. Wiedziałam już, że kręci. Na pewno kręcił inaczej nie odwróciłby wzroki i nie byłby taki speszony.

- Kazał ci się o to zapytać?

- Nie! - kolejne kłamstwo.

- Niall nie oszukuj mnie. Kazał ci się o to zapytać?

- Tak - to mi wystarczyło. Cholerny Harry, niech go diabli wezmą.

- Powiedź mu, że jak chce to wiedzieć to ma się sam zapytać - krzyknęłam.

Wysiadłam z auta jak oparzona, tak szybko, jak to było możliwe weszłam do domu, trzaskając przy okazji drzwiami. Skierowałam się do swojego pokoju, przechodząc przez salon jak burza.

- Meg, co je...

- Nie teraz - krzyknęłam w stronę ojca.

Wbiegłam po schodach na piętro i wprost do swojego pokoju. Gdy tylko się tam znalazłam zamknęłam drzwi na klucz. Rzuciłam się na łóżko płacząc jak dziecko, a wściekłość mnie nie opuszczała.

- Skarbie, co się stało - powiedział spokojnie tata, pukając do drzwi.

- Zostaw mnie tato.

- Meg, co jest - powiedział głośniej i już mniej spokojnie.

- To moja sprawa i nie chcę o tym rozmawiać - krzyknęłam, po czym zaniosłam się płaczem.

-------------------------------------------

- Matko Boska - do moich uszu dotarł straszliwy krzyk.

Leniwie obróciłam się na plecy i powoli otwarłam oczy. Koło mojego łóżka, a raczej centralnie na de mną stała Ricki. Dziewczyna wyglądała na zaskoczoną i zmartwioną. Usiadłam na łóżku zastanawiając się, jak jej udało się tutaj wejść. Po krótkiej chwili przypomniałam sobie, że w środku nocy otwarłam okno. Pewnie weszła po murze na górę.

- Hej - powiedziałam cichym i zachrypniętym głosek. Od razu było słychać, że płakałam. Dziewczyna skrzywiła się nieznacznie, po czym usiadła koło mnie na łóżku.

- Meg, co jest?

- Harry mnie zdenerwował.

- I temu płakałaś?

- Kazał Niallowi dowiedzieć się, co czuję. Jakby sam nie mógł się o to zapytać - powiedziałam.

Ricki popatrzyła się na mnie jakoś tak dziwnie. Ni to ze współczuciem, ni to z ciekawością. Po prostu tak dziwnie i nie jak ona.

- A, co czujesz?

- Sęk w tym, że nie wiem. Raz jest fajny i jest ok. A raz jest zły, a wtedy mam ochotę go zabić.

- Meg nie pomogę w rozwiązaniu tego burdelu. Jedyne, co mogę zrobić to poradzić ci żebyś lepiej go poznała i uważała na niego.

- Nadal mu nie ufam.

- Wiem i ja też. Jakoś nie mogę uwierzyć w to, że od, tak się zmienił.

- Nie tylko ty jedna. A tak w ogóle skąd wiesz o moim stanie?

- Twój tata wydzwaniał do mnie od wczoraj. Rankiem odebrałam telefon i od razu tu przyjechałam. Widzę, że nie na marne.

- Fakt. Dzięki, że tu jesteś - wtuliłam się w nią jak dziecko.

- Nie ma za co. A teraz koniec mazania się. Jest sobota.

- I, co to ma do rzeczy?!

- Zabieram cię dzisiaj na plażę. Musisz się opalić i zrelaksować - uśmiechnęłam się.

Ricki dobrze wie jak mi poprawić humor. Uwielbiam plażę i opalanie się. A plaża Sussex jest najbliżej nas, wiec czemu nie?

- Kocham cię.

- Wiem. Sio do łazienki - powiedziała puszczając mi oczko.

Popędziłam do łazienki wcześniej zabierając strój kąpielowy, krótkie jeansowe spodenki i top oversize. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym spojrzałam się w lustro. Nie jest aż tak strasznie. Oczy miałam tylko lekko zaczerwienione, a poza tym było nawet ok. Umyłam twarz i wytarłam ją miękkim ręcznikiem. Nie zrobiłam sobie makijażu, bo po co, przebrałam się we wcześniej przygotowane ubrania i zeszłam do kuchni. Tak jak się spodziewałam tata jadł już śniadanie.

- Cześć tatko - powiedziałam biorąc talerz i siadając koło niego.

- Meg. Co to wczoraj było?

- Pokłóciłam się z Li - skłamałam.

Nie chciałam żeby wiedział, iż to przez Harrego.

- O, co poszło?

- O gazetkę szkolną. W każdym razie zdenerwowałam się.

- To mało powiedziane. Wybierasz się gdzieś?!

- Najpierw pogodzić się z nim, a potem na plażę z Ricki.

- Tylko wróć przed szesnastą.

- Czemu?

- Kolacja z Stylesami zapomniałaś? - cholera, cholera, cholera tylko nie to.

Jak mam udawać, że wszystko jest ok, kiedy mam spędzić z nim cały wieczór? To powoli zaczyna mnie przerastać. Sama już nie wiem, co mam robić.

- Tak, ale nie obawiaj się będę wcześniej w domu - włożyłam talerz do zlewu.

Dałam tacie buziaka i wyszłam z domu. Od razu za uwarzyłam jej auto, szybko zmieniłam dzielącą mnie od niego odległość i wsiadłam do środka.

- Zabrałam twoje rzeczy.

- Zorientowałam się.

- Gotowa?

- Tak.

- To czas w drogę - powiedziała i odpaliła silnik.



Autorka: Witam was w kolejnym rozdziale :)

Mam nadzieję, że się wam spodobał. Przyzna szczerze, iż pisało mi się go bardzo fajnie, więc licze na waszą szczerą opinię. Jak wam mijają wakacje?

Ślę całuski :)  

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz