Rozdział 5

16.7K 560 30
                                    


Waliłam w drzwi schowka. Nic to niestety nie dawało, ponieważ nikt mnie nie słyszał. Pieprzony Styles, niech go cholera weźmie. Jak ja się teraz dostanę do Dublinu. Ojciec mnie zabije, jak mnie tam nie będzie. Walnęłam kolejny raz w drzwi.

- Ktoś tu jest? - był to głos Nialla.

Jednak teraz było mi wszystko jedno, chciałam stąd wyjść.

- Tak - powiedziałam.

Chwilę potem usłyszałam jak drzwi się otwierają, zobaczyłam w nich Nialla. Chłopak wyraźnie nie był zadowolony moim widokiem, co mnie nie zdziwiło.

- Dzięki - powiedziałam, wymijając go.

- Parker. Tak się dziękuje! - odwróciłam się w jego stronę. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech. Wcale mi się to nie podobało.

- Czego chcesz?

- Pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację.

- Skoro muszę to pójdę, ale nie dzisiaj Niall.

- Dzisiaj.

- Niall za godzinę nie będzie mnie w kraju. Nie mogę się dzisiaj z tobą spotkać - podniósł zaskoczony brwi.

Wyraźnie nie tego się spodziewał. No cóż, mój kalendarz jest napięty.

- Gdzie jedziesz? Na jak długo?

- Na pogrzeb cioci do Dublinu. Jutro wracam - skłamałam.

- Przykro mi.

- Mnie też. To co w piątek?

- No jasne. Ubierz się tylko jak człowiek - burknął.

- Jasne - fuknęłam.

Chłopak odszedł, a ja skierowałam się w stronę wyjścia ze szkoły. Kiedy stałam na parkingu zrobiłam głęboki oddech, w schowku było pełno kurzu i śmierdziało. Stałam tak czekając na Conny i Filipa, spóźniali się całe 5 minut. No, gdyby nie Niall, to ty byłabyś spóźniona. Właśnie ciekawi mnie czemu Niall, to zrobił.

- Jak udało ci się wyjść ze schowka? - usłyszałam zaskoczony męski głos.

Odwróciłam się, moje spojrzenie zderzyło się ze spojrzeniem Harry'ego.

- Pomógł mi ktoś - fuknęłam.

Byłam na niego wkurwiona, jak on mógł mnie zamknąć w schowku.

- Ciekawe kto?

- Ktoś z większym ilorazem inteligencji niż twoja - warknęłam.

Chłopak momentalnie znalazł się koło mnie, złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.

- Nie mów tak, bo pożałujesz.

- Uderzysz mnie? Nie bądź śmieszny Styles. Jedyne, co możesz mi zrobić, to pocałować mnie w dupę - wyrwałam mu nadgarstek.

Dokładnie w tym momencie zauważyłam jak pod szkołę podjeżdża Audi, w której siedział Filip.

- Pożałujesz tego Parker. Zobaczysz zniszczę Ci życie - pokazałam mu środkowy palec.

Skierowałam się w stronę auta. Widziałam zaskoczoną minę Harry'ego, kiedy zorientował się gdzie wsiadam. Nie interesowało mnie, jednak co sobie pomyśli.

- I jak tam?

- Źle - odpowiedziałam pod nosem.

Filip spojrzał się na mnie kątem oka, po czym westchnął ciężko. Wiedział, w jakim jestem stanie, znał mnie od kiedy zaczęłam być gwiazdą.

- Znowu Styles?

- Tak.

- Co tym razem zrobił?

- Zamknął mnie w schowku, gdyby nie Niall, to mogłabym sobie pomarzyć o Dublinie - wyznałam.

Filip zacisnął dłonie na kierownicy. Był wściekły na Stylesa. Nie dziwiłam mu się, sama też jestem niego zła.

- Zadzwoń, jeśli znowu coś wymyśli - warknął.

Uśmiechnęłam się, już widzę jak Styles i jego laski zareagują na Filipa. Chłopak jest wysokim dobrze zbudowanym blondynem. Wygląda jak klasyczny podrywacz, jednak wcale taki nie jest.

- Dobrze - odparłam.

Uśmiechnął się do mnie.

- Rozchmurz się Meg, dziś jest twój dzień - powiedział pocieszająco.

Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Filip ma rację, żaden Styles nie zepsuje mi dzisiejszego dnia. Jadę do Dublinu i nic już tego nie zmieni. Szczęśliwa patrzyłam się jak szkoła znika daleko za nami, wraz ze szkołą znikała też Megan Parker, którą zastąpiła Princess of Sex. Uwielbiałam te zmiany, czasem były one męczące, jednak nie zmieniłabym ich na nic innego na świecie.

- Widzę, że humor Ci się po prawił - stwierdził Filip.

- No w końcu jestem Princess of Sex - wybuchnęliśmy śmiechem.

Wjechaliśmy na podjazd przed moim domem. Uśmiechnęłam się szybko wysiadając z auta. Skierowaliśmy się prosto do domu, już w progu przywitała nas cała świta ludzi.

- Nareszcie jesteś Princess - usłyszałam wiele głosów.

Tak teraz z Megan Parker, zmienili mnie w Princess of Sex. Zmiany zajmowały im kilka godzin, dlatego już na progu zaczęto mi malować paznokcie. Już do tego przywykłam, jednak na początku strasznie mnie to irytowało.

Dwie godziny później, oglądając się w lustrze stwierdziłam, że bez tych ludzi nie byłabym teraz Princess.

- No kogo my tu mamy? - odwróciłam się na pięcie.

W progu mojego pokoju stał tata. Uśmiechał się do mnie.

- Princess.

- Wyglądasz obłędnie córuś - uśmiechnęłam się.

Tata zawsze tak pieszczotliwie się do mnie odnosił, wszystko przez to, że jestem jego jedyną córką.

- Ty też nie uchodzisz w tłumnie - odparłam.

Miał na sobie czarne dopasowane rurki, koszulę w kratkę oraz te "nieziemskie buty z adidasa". Nie pojmuję co on w nich widzi. Usłyszałam zgrzytanie zębów. No tak Conn nas usłyszała, ona ma takie samo podejście do butów taty, co ja. Niestety żadna z nas nie potrafiła mu przemówić do rozsądku. Tata jest uparty i nie do przekonania. Czasem zachowuje się jak dziecko, co całkowicie mnie rozwala, bo to niby ja jeszcze jestem dzieckiem.

- Dobra czas ruszać - powiedział cicho tata.

Skinęłam głową. Przeszliśmy na parking, gdzie czekała już na nas biała limuzyna.

Luksus.

Wcale nie luksus, no może troszkę. Jednak większość gwiazd jeździ limuzynami. Nie, żebym preferowała jeżdżenie nimi cały czas, po prostu wraz z tatą uznaliśmy limuzynę za najbezpieczniejszy środek przewozu. Niestety liczy się to również, jeśli chodzi o szkołę. Wiele razy z tatą toczyłam o to wojnę, jednak za każdym razem przegrywałam. No cóż, był czas przywyknąć. Cichutko westchnęłam. Conn widząc, że coś jest nie tak włączyła telewizor. Byłam jej za to wdzięczna, miałam czym zająć myśli, jak i wzrok.

------------------------------------------

- Life is like a fairy tale

Do not give up fight for your dreams

To meet its own fairy tale

Patrząc się na premiera Irlandii śpiewałam dalej. Niesamowite, że akurat on z żoną chcieli, żebym zaśpiewała na ślubie ich córki. Było to dla mnie wielkie zaskoczenia, jak i zaszczyt. Nigdy jeszcze nie powierzono mi takiego zadania. Starałam się zrozumieć ich decyzję, jednak nie potrafiłam jej pojąć. Tata kilka razy tłumaczył mi, że to, dlatego iż jestem jedną z najbardziej znanych gwiazd w UK. Jednak jakoś to do mnie nie docierało, może, dlatego iż nigdy nie marzyłam o takiej sławie. Tak chciałam być gwiazdą, jednak nigdy nie przypuszczałam, że aż taką. Piosenka dobiegła końca, wraz z resztą ekipy podziękowałam za uwagę i zeszłam ze sceny.

- Princess, jesteśmy ci bardzo wdzięczni za poświęcony czas - ścisnął moją rękę ojciec panny młodej.

- Nie ma za co. Wielką przyjemność sprawiło mi śpiewanie na dzisiejszym ślubie - nie kłamałam.

Bardzo spodobało mi się śpiewanie na ślubie. Nie chodzi tu o to, że jest darmowe jedzenie. Miałam niebywałą okazję poznać tradycję Irlandzkich ślubów. Niewiele gwiazd może się czymś takim pochwalić.

- Jest, jest. Dziękuje jeszcze raz. Wracaj ostrożnie do Anglii - wymieniliśmy uściski.

Po czym skierowałam się w stronę wyjścia z sali ślubnej. Ekipa miała sprzątnąć sprzęt, więc o to akurat nie musiałam się martwić. Wychodząc z sali, od razu zostałam zawiana przez zimny wiatr. Zatrzęsłam się z zimna, Conn musiała to zauważyć, ponieważ już po chwili siedziałyśmy w limuzynie.

- Lepiej?

- Lepiej, dzięki

- Nie ma za co - wymamrotała.

Po mniej więcej 10 minutach już wszyscy siedzieliśmy w limuzynie. Każdy z nas był wykończony, niby to ja powinnam być wykończona. Niestety tak nie jest, cała nasza ekipa zawsze daje z siebie wszystko, dlatego nigdy nie jestem zaskoczona tym iż po koncercie jesteśmy wykończeni. Najgorzej jest, kiedy koncertujemy kilka dni z rzędu. Wtedy nie ma mowy nawet o godzinie snu, wszystko z powodu tych dojazdów w różne miejsca. Właściwie to samo podróżowanie wykańcza nas, jeszcze bardziej po koncertach.

Patrzyłam się jak, każdy szukał sobie miejsca, by choć przez chwilkę się zdrzemnąć. Sama też go szukałam, kiedy znalazłam wygodną pozycję zamknęłam oczy. Niestety nie potrafiłam, nawet się zdrzemnąć. Właściwie sama nie wiem czemu. Można odnieść wrażenie, że ktoś usilnie nie chce, żebym poszła spać. Meg idź ty spać, bo wygadujesz głupoty - zadrwiła ze mnie moja podświadomość. Ponownie zamknęłam oczy jednak tym razem, zasnąć nie pozwolił mi mój telefon. Rozzłoszczona wyjęła urządzenie z kieszeni spodni. Odblokowałam ekran. Zaskoczona zobaczyłam, że mam wiadomość od nieznanego numeru.

Nieznany: Nie ma cię w kraju? Nic ci to i tak nie da, zniszczę twoje życie. Jeszcze mnie popamiętasz skarbie

.


Autorka: Witam was skarby. Jak wam się podoba? Jak wam mija długi weekend?

Chciałabym serdecznie was zaprosić do czytania Wattpada mojej znajomej: @gabi8847 .

Oto link do opowiadania: http://www.wattpad.com/story/34774448-nie-tak-jak-mia%C5%82o-by%C4%87-a-g-z-m

Mam nadzieję, że spodoba się ono wam tak samo, jak mi.

No to do zobaczenia we wtorek <3

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz