Rozdział 25

10.6K 437 14
                                    

  - Wszystko zaczęło się od tego, że spóźniłam się na lekcję - zaczęłam powoli obserwując reakcję taty.

-Czemu się spóźniłaś?

- Zaspałam. W każdym razie, weszłam do klasy przeprosiłam nauczycielkę i usiadłam obok Harrego.

- Mów dalej.

- Chłopak chciał wiedzieć czemu się spóźniłam, więc napisał mi liścik, na który odpowiedziałam.

- I za to dała wam karę?

- Tak. Wiedziałam, że nie mogę zostać. Wyszłam z klasy i pojechałam do Nialla - dokończyłam.

Tata spojrzał się na mnie, starając się znaleźć jakikolwiek dowód na to, iż kłamię. Odetchnął z ulgą, kiedy nie znalazł nic takiego.

- Powiedziałem im, że faktycznie jedziemy do Francji. Czyli i tak bym cię zwolnił - powiedział, a mi ulżyło.

Nie żeby coś, ale wolę nie mieć problemów w szkole.

- Dzięki tato - powiedziałam przytulając go.

- Nie ma za co skarbie - odparł odwzajemniając uścisk.

Kto by nie chciał takiego ojca jak mój? On jest po prostu idealny, zawsze wie, co trzeba zrobić i za to go kocham.

- Dobra chyba czas wracać - stwierdziłam na, co ojciec tylko skinął głową.

Wyszliśmy z kantorka kierując się w stronę ludzi, ja wróciłam do mojej bandy, a tata udał się do Con i reszty.

- O co chodziło? - spytał Li.

- O moją ucieczkę ze szkoły - powiedziałam obojętnie.

Wiem nie powinnam tak do tego podchodzić, jednak na ten temat nie miałam zamiaru rozmawiać. Co się stało to się stało i koniec tematu.

- A to - odparł.

- Chyba czas się zbierać - dodała Ricki.

Dziewczyna miała rację, pora wracać do domu. Jutro jest sprawdzian z Hiszpańskiego warto by było coś na niego umieć. Już nie wspominając o tym, że za tą scenę to pewno mi się oberwie.

- Chodźcie - powiedziałam idąc w kierunku drzwi.

Wyczułam, iż idą za mną, wyszliśmy ze studia. Oczywiście nie dało się uniknąć fanów pod studiem, podchodziłam do nich, robiłam sobie z nimi zdjęcia, dawałam autografy.
Uwielbiam swoich fanów, oni są po prostu kochani. Nie wiem, co ja bym bez nich zrobiła.

- Princess - usłyszałam wiele krzyków fanów, jednak ten należący do siedmioletniej dziewczynki najbardziej przykuł moją uwagę. Podeszłam do barierki, nachyliłam się i wyjęłam dziewczynkę. Kątem oka widziałam jak ochroniarze i moja banda, patrzyli się na mnie zaskoczeni.

- Jak masz na imię? Skarbie.

- Fiona - powiedziała cicho spuszczając głowę w dół.

Chwyciłam jej głowę i podniosłam tak by widzieć oczy dziewczynki.

- Skarbie, co się stało?

- Moja siostra Bianka jest strasznie chora. Lekarze powiedzieli, że za niedługo będzie długo spać, ale ona nie chce, bo bardzo by chciała cię zobaczyć - powiedziała smutno dziewczynka, a mnie zrobiło się niedobrze.

Ten brzdąc mówi, iż jej siostra za niedługo umrze, a jej największym marzeniem jest zobaczyć mnie. Nie mogę dopuścić do tego, ona musi mnie zobaczyć.

- Spokojnie skarbie, będzie dobrze. Zaprowadzisz mnie do niej?

- Naprawdę pójdziesz do niej?

- Tak - powiedziałam widząc w oczach dziewczynki szczęście.

Postawiłam ją na ziemię, złapała mnie za rękę i zaczęła iść.

- Princess, co ty robisz - krzyknął za mną Max.

- Idę do chorej fanki - odparłam i zaczęłam iść za dzieckiem.

Fani odsuwali się, by zrobić mi miejsce. Nie umknęło mojej uwadze ich zaskoczenie. Wyszłyśmy na ulicę, chwilę potem wyczułam, że moja banda, Max i Marcel idą za nami. Dziewczynka prowadziła nas przez ulicę Londynu, aż doszliśmy do ładnego jednorodzinnego domku. Otworzyła furtkę, a mnie poraził widok świerków i róż, które były na ogródku. Bardzo ładnie dobrana kompozycja, mała zaprowadziła nas do drewnianych schodów. Stanęliśmy przed wielkimi drzwiami, dziewczynka szybko je otworzyła wpuszczając nas do środka.

- Fiona, gdzie ty byłaś? - usłyszałam wzburzony kobiecy krzyk. Chwilę potem do holu weszła wysoka, chuda brunetka o oliwkowej cerze i zielonych oczach. Miała na sobie luźną koszulkę i stare, wytarte dżinsowe spodenki. Kiedy nas zobaczyła stanęła jak wryta.

- O matko, to jest nie możliwe - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy.

Podeszłam do niej i ją przytuliłam.

- Wszystko jest możliwe, tylko trzeba wierzyć w to - powiedziałam.

Kobieta trochę się uspokoiła.

- Bianka będzie w niebo wzięta.

- Mogę ją zobaczyć? - kobieta skinęła głową. Skierowała się w kierunku schodów, poszliśmy za nią, zaprowadziła nas do końca korytarza, otworzyła drzwi po lewej stronie.

- Bianka, misiu masz specjalnego gościa.

- Kogo? - usłyszałam cichą odpowiedź.

Fiona miała rację, ona za niedługo umrze. Zrobiło mi się żal tego dziecka, jak i jego rodziny. Nie chcę nawet myśleć, co oni muszą teraz przeżywać. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam zza futryny.

- Witaj Bianka - powiedziałam, a pisk dziewczynki wypełnił cały pokój.

-------------------------------------

- Ile czasu jej zostało?

- Nie więcej niż cztery tygodnie, chyba że znajdzie się dawca krwi - powiedziała Demeter.

Żali mi było tej kobiety, patrzy się jak jej dziecko umiera na jej oczach i nic nie może zrobić. Chciałabym im jakoś pomóc, ale jedynym wyjściem by dziewczynka przeżyła jest transfuzja krwi. Bianka ma rzadką chorobę, polegającą na zaniku krwi. To trochę tak jak spuścić wodę z wanny, tylko że w jej przypadku krew jest wchłaniana przez tkanki. Tylko transfuzja krwi z lekiem może jej pomóc.

- Jaką ma grupę krwi?

- BRH - powiedziała.

-Meg, Meg - obróciłam się na pięcie, a moim oczom ukazał się Harry.

- Co chcesz? - spytałam się niecierpliwie, spieszyło mi się na lekcję. A po wczorajszej akcji, wolałam się nie spóźniać.

- Dzisiaj jest festyn Master. Poszłabyś ze mną na niego? - totalnie mnie zatkało.

Przyznam, że nie spodziewałam się tego po nim, no ale jak widać można się zmienić.
Tylko, co ja teraz mam zrobić, z tym fantem? Chyba jak raz się zgodzę to nic mi się nie stanie, co?

- Z wielką przyjemnością z tobą pójdę - powiedziałam, a na twarzy chłopaka zagościł szeroki uśmiech.

Widać było gołym okiem, że jest zadowolony z mojej zgody. Ehh, powoli zaczynam się zastanawiać, co ten chłopak zrobił z tamtym Harrym.

- Dzięki - powiedział dając mi buziaka w policzek.

- To nic wielkiego.

- Będę po ciebie o 18:00 - powiedział i skierował się do swojej sali.

- Ok - krzyknęłam za nim.

Szybko przemierzyłam korytarz, weszłam do sali z Hiszpańskiego na minutę przed dzwonkiem. Usiadłam szczęśliwa w ławce, nauczycielka przyszła chwilę potem, trzymając w ręku pliki kartek. Zaczęła je rozdawać każdemu, czyli słynny sprawdzian Pani Best. Wszystkie jej sprawdziany są tak trudne, że jeśli nic nie powtórzyłeś to masz pewną, murowaną pałę. Westchnęłam cicho, zabrałam długopis i zaczęłam pisać. Miałam to szczęście, że przed wywiadem wszystko powtórzyłam.
Sprawdzian skończyłam pisać równo z dzwonkiem, spakowałam się. Podeszłam do biurka, położyłam na nim sprawdzian i szybko wyszłam z sali. Zaczęłam iść w kierunku swojej szafki, kiedy usłyszałam.

- Megan Parker...



Autorka: Witajcie skarby :)
Mamy kolejny rozdział, mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. Tak jak obiecałam, do akcji wraca Princess, która jak widać nie próżnuje ;)
Dziękuje za wyświetlenia, komy i gwiazdki, wiele one dla mnie znaczą.
No to chyba na tyle, do zobaczenia ❤

Princess Of SexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz