22 kwietnia 2024 - spragniona (to nie tak jak myślisz)

49 10 11
                                    


— Edyta, no... — Krzemiński wszedł natychmiast do kawalerki na poddaszu. Był bardziej przerażony widokiem rozhisteryzowanej dziewczyny niż zły. — Co się, stało, Edytko... — usiadł obok niej na wersalce. Wyglądała jak przerażone, trzęsące się zwierzątko. Chciał ją koniecznie objąć, a z jego perspektywy to było przecież najlepsze rozwiązanie.

— Nic, odpieprz się w końcu — warknęła i odtrąciła jego rękę, ale spróbował znowu.

— Czy możesz mi powiedzieć, co się stało? Zerwał z tobą? Nie chce do ciebie wrócić?

Albo udawał głupiego, albo naprawdę nie wiedział, co jest grane.

— Nie Igor, wprost przeciwnie. Przedłużyłeś tylko moją agonię!

— Edyta, ale ten twój Wojtek, to chyba porządny facet?

—  Jezu, ale z ciebie debil! Miałam zamiar zacząć od nowa, z czystą kartą. Byliśmy razem pięć lat i nie chcę do niego wracać, to nie ma sensu, czaisz?

— Co w tym złego, że chce cię mieć z powrotem? Jesteś cudowna, ja bym nigdy nie wypuścił z rąk takiej kobiety. — Krzemiński wzniósł oczy do nieba licząc, że roztrzęsiona nie zwróci uwagi na jego słowa.

— Jeszcze raz powiesz na mnie Edytko, to ci przywalę! Nie mam już gdzie uciec, Igor! Ja już nie chcę tego naprawiać — powiedziała, zalewając się łzami — bo nie. Ale wy, faceci, wszyscy jesteście tacy sami. Decydujecie za nas i żaden nie pyta o zdanie — chlipała.

— Nieprawda, ja się pytam — jęknął Krzemiński. — Przepraszam, nie wiedziałem. Edyta, nie płacz już, proszę.

Chciała się przytulić, jego ramiona dawały namiastkę spokoju i poczucia bezpieczeństwa, ale po raz kolejny odepchnęła jego rękę.

— Mówiłeś, że będziesz moim przyjacielem, a przyjaciele są wobec siebie szczerzy! A ty jesteś dupkiem. Spakowałeś się, to spadaj — wrzasnęła w końcu i zaczęła zanosić się szlochem.

Ryczała rzewnymi łzami, wypłakując stres nagromadzony przez ostatnie miesiące. Oparła głowę o ścianę i patrzyła w sufit, błądziła  po koślawych skosach poddasza, aż ją zemdliło. Ze strachu, że znowu trafi do szpitala, skupiła się na karniszu. A jednak przykręcił jej ten cholerny karnisz.

— Spokojnie i powolutku, wszystko sobie wyjaśnimy. Ten tydzień był wyjątkowo ciężki, Edyta. Biorąc pod uwagę, że wcześniej cię nie znałem, był jednym z najgorszych w moim życiu — powiedział Krzemiński. — Myślałem, że gorzej już być nie może, ale spotkałem ciebie.

— Chryste panie, jaki ty jesteś głupi Igor! —  załamała ręce. — To wracaj do żony, naprawiaj swój związek. — Wzięła do ręki telefon i pokazała wiadomość SMS, którą sam napisał.

— Nie wracam do żony Edyta, tylko do firmy. Nie będę nic naprawiał. To trochę skomplikowane, wszystkie moje związki były skomplikowane, ale błagam, to nie jest czas na opowieści.

Wzruszyła ramionami.

— Chyba trochę rozumiem, smutno ci i nie chcesz, żeby twój jedyny przyjaciel wyjeżdżał, co? — Krzemiński ocierał kciukiem łzy, odgarniał włosy z jej twarzy. — No nie płacz już, wszystko będzie dobrze.

A potem postanowił pocałować Edytę w czoło, ironicznie, wszystko pewnie z tej przyjacielskiej troski. Przymknął oczy, w których znowu widziała iskrzące złote refleksy, rozchylił wargi, starając się wyrazić niewyobrażalny ogrom uczuć, jednym, prostym, niewypowiedzianym słowem, tylko że zatrzymał się w połowie drogi. Coś go tknęło.

— Tylko już nie płacz, przepraszam. Poczekam, aż przestaniesz chlipać.

Ustabilizowała oddech i westchnęła tylko po to, żeby usłyszeć jego głos, bo najwyraźniej chciał powiedzieć w końcu coś mądrego.

— Myślałem, że to będzie praktyczne i mniej bolesne rozwiązanie. Edyta, przepraszam — wyszeptał, chwytając jej rękę. — Za to wszystko, o czym ci nie powiedziałem przez te kilka dni. Chrzanić tę przyjaźń, co?

— Chrzanić — przytaknęła, odsuwając się od niego. — Nie nadajesz się na przyjaciela, jedź sobie. Wolę mieć nadal omamy.

— Dokładnie za pół godziny mam odprawę i w tej sekundzie muszę wyjechać na lotnisko — przygryzł wargę. — Obiecuję zadzwonić. Zadzwonić i wszystko wyjaśnić — poprawił się. — Więc jeszcze raz przepraszam i nie płacz już. Do zobaczenia.

— Żegnaj Igor — powiedziała do zamykających się drzwi.

Siedziała na wersalce, łkając cicho w poduszkę.

— No to się porobiło... — sapnęła halucynacja w osobie Igora i pstryknęła palcem włącznik światła. — Masz swoją gwiazdkę z nieba. Swoje spełnione życzenie. Miłość z wzajemnością. Jeśli o to ci chodziło, mogę już spokojnie zniknąć — spojrzał na nią wyczekująco. — Ale jeszcze chwilę zostanę. Nie martw się, Edytko. Mamy pewną sprawę do dokończenia, pisanie książki zajmie ci głowę, to wciąż najlepsza forma terapii.

22 kwietnia 2024 (poniedziałek)

Uwagi ― Uff, opisałam wszystko, co zdarzyło się wczoraj. A dzisiaj jest już poniedziałek. Minął miesiąc od moich urodzin, ale nie świętuję miesięcznic. Mam za to od Bożenki pączka. Patrzyła na mnie ze współczuciem, a ja wiedziałam, że wie więcej, niż może mi powiedzieć.

Stan rzeczy ― Zaczynam karierę sprzedawcy staroci, ponieważ Wojtek powiedział, że mogę pozbyć się wszystkiego, co będzie w magazynie.

Stan ciała ― Boli mnie brzuch z nerwów, ale nie o to chodzi. Wyniki mam w normie.

Stan ducha ― Boli mnie też serce, bo faktycznie spełniło się moje urodzinowe życzenie. Co będzie dalej, nie wiem.

Miejsce na moje notatki:  czekam na te wyjaśnienia i na telefon i w zasadzie tyle.

Miejsce na moje notatki:  czekam na te wyjaśnienia i na telefon i w zasadzie tyle

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

Hej. I co wy na to? Krzemiński wygląda tak jak wymarzony ideał, ale nim nie jest. Zalewski znany z pracoholizmu nadal jest apodyktyczny. Czego szuka Edyta? Czy poszerzenie horyzontu poprawiło widoczność? I co ma teraz zrobić nasza  halucynacja, będąca odzwierciedleniem podświadomych potrzeb Edyty? Ja, jako autorka rozkładam ręce bezradnie, niepewna jutra. Wrócę do pisania "Wymyśliłam cię" za jakiś czas, jak zwykle wrzucając materiał większymi partiami. Może w czerwcu.

W międzyczasie zapraszam do recenzji  rozdziałów 1-12 i wywiadu ze skromną autorką, czyli mną u xNoorshally (aktywny link obok w komentarzu).

pozdrawiam Iza

WYMYŚLIŁAM CIĘNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ