16 kwietnia 2024 - ojcostwo

37 15 16
                                    


16 kwietnia 2024 (wtorek)

Uwagi ― uzupełnić zakupy spożywcze i chemię.

Stan rzeczy ― rzeczy jest cała masa, ale już sprzedałam kilka, choć dopiero je wystawiłam na aukcji, paczkomat jest niedaleko, akurat na wieczorny spacer.

Stan ciała ― w przyszłym tygodniu powtarzam badania krwi, ale czuję się dobrze.

Stan ducha ― nie mam zastrzeżeń, duch się sprawdza w swojej roli, jest dla mnie ogromnym wsparciem.

Miejsce na moje notatki:

Kochany Pamiętniczku! Sprawa się rypła. Mogłabym też napisać, że wszystko się wydało, bo oto moja siostra zadzwoniła do mnie z wyrzutem, że jej nic nie powiedziałam. A co!? Miałam może zmienić statut na Fcalebooku na „wolna"?! A może na „chętna"?! Aktualnie przeżywam zawód miłosny. Życie rozsypało mi się na miliony kawałeczków, a to, że nie opuszcza mnie pogodny nastrój to tylko zasługa antydepresantów. Cieszy mnie nawet prawidłowy dobór leku i dawki, bo nie każdemu udaje się za pierwszym razem. W każdym razie nie mam ochoty informować całego świata o moim życiu, skoro nikt wcześniej się mną nie przejmował. Pułapka nowoczesności, kurczę blade. Ciekawe czy tak samo ciekawi będą moich zapowiedzi wydawniczych. W sensie jak już skończę pisać. A dobra... w sumie to mam wszelkie możliwości, żeby ją wreszcie godnie zacząć. Służba, podać księżniczce laptopa z odpalonym plikiem tekstowym.


— Teraz pewnie cała rodzina mi współczuje. Każdy powtarza „ja wiedziałem, że tak będzie", a najbardziej zadowolona jest babcia i mówi „nigdy go nie lubiłam" — żartowała Edyta, naśladując piskliwy głos staruszki.

— Kochana, każda chce zrobić to samo, a żadna nie ma odwagi. Pod koniec tygodnia wrócę z delegacji, to do ciebie zadzwonię, o ile oczywiście nasz dom nadal będzie stał. Ja naprawdę nie wiem, dlaczego z nim jestem. Nie mam do niego zaufania, bo nawet nie potrafi dziecku podać właściwych leków, a to nie jest przecież pierwszy lepszy, głupi, czy niewykształcony facet.

― Tylko bezmyślny i nie kojarzy faktów ― dodała Edyta.

― W ubiegłym tygodniu  zostawiłam go z instrukcją podawania leków. Na jeden dzień ―  zaznaczyła ―  i wyobraź sobie, że nie podał nawet połowy. Tłumaczył się, że był zajęty pracą i nie zdążył. Czy ty to sobie wyobrażasz? Od matek wymaga się poświęcenia dwadzieścia cztery godziny na dobę, ogarnięcia domu, dyspozycyjności w pracy.  

― Wiola, tak bardzo mi przykro, ale poza tymi chwilami czarnej rozpaczy jesteś przecież szczęśliwa.

 ― Czasami ma przebłyski, nawet często, ale drugie tyle mam go tak serdecznie dosyć, że chce mi się wyć. Z bezsilności, że nic nie potrafię z tym zrobić.

― Wiem, bo ogólnie mówiąc, to jest miłym facetem.

― Kocham go, ale chyba równie mocno nienawidzę swojego życia. Buziaki kochana, przepraszam, bo zaraz zaczynam szkolenie. 

Kiedy skończyły rozmawiać, Edyta wymyśliła, że na lato zaprosi siostrę do siebie, a może obydwie wynajmą kawalerkę i spędzą razem wakacje. Każda z nich miała kłopoty, ale przecież to wcale nie było jeszcze najdziwniejsze, co się mogło wydarzyć. W głosie Wioli było słychać niepokój i zmęczenie. Obawy o dziecko pozostawione w rękach ojca były jednym z najstraszniejszych uczuć młodych matek. Oby okazały się bezpodstawne.


Krzemiński mówił, że nie jest gotowy na dzieci, ale w duchu miał nadzieję, że z właściwą osobą ogarnie wszystko, co trzeba. Edyta bała się dzieci jak ognia piekielnego. Wojtek byłby dobrym ojcem, lepszym niż jego własny. Oj, tak i to o wiele. Na tym stwierdzeniu zwykle kończyły się rozmyślania o ojcostwie, bo dzwonił telefon z pracy. Kiedy wracał do tego tematu po jakimś czasie, miał przynajmniej pewność, że jego rodzina nie będzie cierpiała na finansowe niedostatki.

― Doskonale, mogę zacząć od razu, ale przyszły miesiąc będzie idealny. Wiem, że długo odrzucałem Państwa propozycję, ale okazuje się, że jednak będę dyspozycyjny ― powiedział Zalewski.

Głos z drugiej strony był zdecydowany i niski, nie dopuszczający sprzeciwu.

— Dokładnie, właśnie miałem o to zapytać. Tak, mieszkanie służbowe jest dla mnie niezaprzeczalnym plusem tej pracy.

Wojtek czekał na swoją szansę od kilku miesięcy, więc rozpierała go energia. Był cały w skowronkach, rozciągały się przed nim nowe horyzonty zawodowe i tylko dzięki ostatnim wydarzeniom mógł skorzystać z atrakcyjnego kontraktu. Problem w tym, że nie miał z kim się podzielić radosną nowiną.

Chciał skakać z radości, zatopić się w jej objęciach, na pewno cieszyłaby się razem z nim. Poczułby jej zapach. Działała na niego jak sok ananasowy, słodki i szczypiący w język. Kiedyś byli nierozłączni, nie mógł się od niej oderwać... ale wciąż od nowa zapominał, jak bardzo była mu potrzebna do szczęścia. Sięgnął po kolejną książkę z biblioteczki. Nadal chciał ją poznać od tej drugiej strony i zrozumieć, mimo że zdecydowała się odejść.

Może nadszedł czas zmierzenia się z rzeczywistością. Na ekranie telefonu wyświetlała się informacja o nieodebranych połączeniach. Tylko ten jeden numer nie doczekał się jeszcze na odpowiedź.

— Tu, Edyta. Przepraszam, ale teraz naprawdę nie mogę rozmawiać. Nagraj wiadomość, na pewno oddzwonię.

Tęsknił za jej głosem, ale rozłączył się i wysłał SMS. Nigdy nie odsłuchiwała wiadomości.

"Jeśli jesteś już gotowa, chciałbym się spotkać. W niedzielę o 11 będę w centrum, daj znać gdzie cię złapać. W."

Rozładowany telefon nadal leżał w koszu, w pralni a Edyta spała jak suseł, przykryta kołdrą po same uszy. Samotne dni o dziwo były wypełnione od rana do wieczora całą masą zajęć.

Wymyślony Igor, jako personifikacja podświadomych potrzeb Edyty analizował temat ojcostwa nie jeden raz, ze swojej bezpiecznej perspektywy i martwił się o wiele częściej. Nie jeden raz zwalczał jej pisarskie zapędy. Na samo wspomnienie ślubu i bliźniąt, którymi miała zamiar go obdarować, dostawał drgawek. Zamykał się na długie godziny w szufladzie przeznaczonej na zmyślonych bohaterów i nie miał zamiaru stawiać czoła wygórowanym oczekiwaniom. 

WYMYŚLIŁAM CIĘWhere stories live. Discover now