33.

21 4 0
                                    

-Pewnie tak... -Yujun cały czas był senny -Już nie będę z nikim pisał...

-Masz już nauczkę na przyszłość. -przytuliłem go, na co odwzajemnił gest -Albo jak ktoś napisze to pokaż mi.

-No dobrze, będę już się słuchał... -po tej wypowiedzi przeszły go dreszcze

Widziałem wcześniej, że miał duże wypieki, a kiedy dotknąłem jego drobnego ciała było bardzo ciepłe, dlatego zaniepokoiło mnie to. Bez wcześniejszego ostrzeżenia wstałem i udałem się do kuchni po termometr, a Yujun podążał za mną wzrokiem. Kiedy przyszedłem z powrotem na kanapę i chciałem zmierzyć Yujunowi temperaturę, odsunął on się ze strachem w oczach.

-Nie bój się, to tylko termometr. -wytłumaczyłem, ponieważ zdałem sobie sprawę, że nigdy z termometru nie korzystał -Zmierzę Ci temperaturę, bo wyglądasz na chorego.

Yujun w odpowiedzi mruknął pod nosem ,,Nic mi nie jest", jednak pomimo sprzeciwu dał sobie zmierzyć temperaturę.

-38.9°C, wiedziałem. -powiedziałem tak naprawdę sam do siebie -Masz mi tu leżeć i nigdzie nie chodzić.

-Czemu? -Yujun nie widział powodu, dla którego miałby wykonać moje polecenie -Nic mi nie jest.

-Jesteś chory, musisz leżeć. -pogłaskałem go po ramieniu -Jutro w łóżku będziesz leżał, a na tę chwilę możesz tu na kanapie pod kocykiem.

-No dobra. -niechętnie się zgodził -A Ty nie idziesz do szkoły?

-Nie, co prawda z niej uciekłem, ale musiałem Cię ratować. -powiedziałem -A jutro to się będę Tobą opiekować.

-A co z Hyunwoo? -zapytał, lekko przestraszony

-Jutro idzie do psychologa i tam go wyślą do szpitala psychiatrycznego. -powiedziałem -Za miesiąc wróci i będzie z nim znacznie lepiej.

Po tym spojrzałem na Yujuna, widać było, że był zmartwiony tym faktem, jednak nie próbował przeciwstawiać się mojemu zdaniu, co z jednej strony mnie ucieszyło, a z drugiej zmartwiło, ponieważ widać było, że jest straumatyzowany po porwaniu. Przytuliłem go tylko, on przez chwilę odwzajemnił gest, a potem kazałem mu się położyć, więc zrobił co powiedziałem. Za niedługą chwilę Yujun znów poszedł spać, dlatego korzystając z okazji, że na tę chwilę nie musiałem się nim zajmować postanowiłem zadzwonić do Jinsika, bo od poniedziałku nie mieliśmy w ogóle kontaktu. Jinsik odebrał chwilę po tym, jak zadzwoniłem.

-No hej, już Cię wypisali ze szpitala? -zapytałem od razu, kiedy odebrał

-Jeszcze nie. -szybko odpowiedział, brzmiał, jakby nie był w humorze

-Oj, a wiesz kiedy Cię wypiszą? -zapytałem znów

-Nie. -znowu szybko odpowiedział

-A coś się stało? -czułem w jego głosie, że coś jest nie tak -Jakiś taki nie w sosie chyba jesteś.

-Wszystko dobrze. -odpowiedział -Niedawno się dowiedziałem, że taki jeden co się ze mną zadawał do więzienia trafił.

-A, to nie fajnie... -nie wiedziałem jak to skomentować - A wytłumaczysz w końcu czemu znęcałeś się and Yujunem?

-Ah, skoro Sumin poszedł siedzieć, to Ci powiem... -westchnął -Zmuszał mnie, żebym to robił...

-O boże, a on to też czasami z Tobą robił? -zapytałem, ponieważ Yujun wspominał, że znęcały się nad nim czasami dwie osoby -Yujun coś mówił, że czasami się nad nim dwie osoby znęcały.

-No tak, ale on rzadko przychodził. -słychać było, że dla Jinsika to również nie był łatwy temat -Udawałem przy Tobie, że jestem taki obojętny w tej sprawie, bo nie chciałem wzbudzać podejrzeń...

Nie skomentowałem tej wypowiedzi, po tym dopiero zrozumiałem, że Jinsik wcale nie chciał tego robić, a ten sam mężczyzna, który porwał Yujuna po prostu zmuszał Jinsika do robienia tego wszystkiego. To musiało być okropne.

-A wychodząc z tematu, wiesz może co z Yujunem? -zapytał -Nawet jeśli mówiłeś to zapomniałem.

-Chyba nie mówiłem, razem z Hyunwoo u mnie jest znów. -odpowiedziałem z zadowoleniem wyczuwalnym w głosie -Yujun na razie jest chory, a Hyunwoo jutro do psychiatryka wreszcie pójdzie.

-O, to mam nadzieję, że mu się poprawi. -powiedział

Ponownie nie skomentowałem tej wypowiedzi, ponieważ nie wiedziałem jak będzie z Hyunwoo po powrocie ze wspomnianej przeze mnie w konwersacji placówki. Postanowiłem jednak nie kontynuować tematu z Jinsikiem i po prostu po pożegnaniu się zakończyłem rozmowę. Nie chciałem już z nim rozmawiać, a tak naprawdę myśl, że nie pójdę jutro do szkoły cieszyła mnie, jednak musiałem umówić Yujunowi wizytę u lekarza, ponieważ na pewno powinien brać jakieś leki. 
W tamten dzień nic ciekawego się już nie działo, a następnego dnia moja mama zawiozła Hyunwoo do szpitala psychiatrycznego, więc zostałem sam z Yujunem. Ja obudziłem się po godzinie dziesiątej, a Yujun - ku mojemu zdziwieniu - dopiero przez czternastą, ale to dlatego, że nie budziłem go wcześniej, ponieważ wiedziałem, że czuł się pewnie bardzo źle i nie było powodu dla którego miałby wstawać tak wcześnie mając gorączkę. Kiedy on się obudził, wyszedł z pokoju i całe szczęście nie przyszło mu do głowy ubieranie się, dlatego po skorzystaniu z toalety udał się z powrotem do swojego pokoju i zamknął drzwi. Z tej racji poszedłem do niego, a kiedy tylko otworzyłem drzwi od pokoju poczułem jego wzrok na sobie co wcale mi nie przeszkadzało. Wyglądał na chorego, ponieważ miał duże wypieki i kiedy przy nim usiadłem czułem ciepło jakie od niego buchało, jednak widziałem w jego oczach duży smutek.

-Już się mój śpioch obudził? -zapytałem od razu po wejściu i cicho się zaśmiałem, po czym usiadłem obok niego na łóżku -Jest już prawie czternasta.

-Naprawdę? -zapytał sennym głosem -Tak długo spałem?

-Tak, ale nic się nie stało. -powiedziałem i poczochrałem mu włosy -W końcu masz gorączkę więc nie widać powodu, dla którego miałbyś wcześnie wstać.

Po tym wymienialiśmy jeszcze chwilę zdania, a następnie poszedłem do kuchni po termometr i kiedy wróciłem do Yujuna zmierzyłem mu temperaturę. Jego gorączka wzrosła, ponieważ miał już 39.2*C, dlatego, kiedy tylko wspomniana przeze mnie temperatura pojawiła się na termometrze, poszedłem zrobić Yujunowi ciepłej herbaty, czego mu nie powiedziałem, więc kiedy wszedłem po niedługim czasie do jego pokoju z kubkiem herbaty był zaskoczony.

-Czemu się tak o mnie troszczysz? -zapytał, kiedy postawiłem kubek z gorącym napojem na szafce obok jego łóżka

-Bo jesteś chory, to chyba oczywiste. -domyślałem się, że w sierocińcu, kiedy ktoś miał poważniejszą chorobę wcale ich to nie obchodziło -A jak było tam w tym domu dziecka jak ktoś był chory?

-Pamiętam jak w lutym jakoś ja byłem chory właśnie, to chociaż mówiłem, że się źle czuje kazali mi robić w ogóle cięższe rzeczy niż zawsze. -Yujuna przeszły dreszcze po tej wypowiedzi -Nie wiem, jak ktoś się źle czuł to i podwójnie dowalali mu roboty i podwójnie mocno bili.

HOMEBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz