12.

38 4 12
                                    

-Ale co jest takie śmieszne? -nie wiedziałem, o co chodzi

-Nic, przepraszam. -w jego głosie słychać było duże rozbawienie -Przypomniało mi się coś śmiesznego.

-A, rozumiem. -pokiwałem głową -No to, wiesz coś o tym może? Nie wiem, widziałeś, że gdzieś wyszedł?

-Nie, nic nie wiem o tym. -Junmin wzruszył ramionami -To pewnie ten Twój Yujun, albo sam z nim coś zrobiłeś i udajesz.

-A, czyli ty też jesteś tego zdania, ok. -zrobiło mi się przykro, że mój najlepszy przyjaciel osądzał mnie o porwanie Hyunwoo -Yujun też tak myśli.

-Co masz tu na szyi? -Junmin dotknął mojego zadrapania, z którego już nie leciała krew, ale na szyi miałem zaschnięty strumień krwi, który leciał jeszcze wczoraj wieczorem

-To Yujun, chciał mnie zabić. -przeszły mnie lekkie dreszcze

-Co? -zapytał -Czemu chciał Cię zabić?

-No, bo twierdził, że zrobiłem coś z Hyunwoo. -odpowiedziałem obojętnie -Więc potem go przywiązałem do krzesła i przespał tak całą noc, dziś już mu przeszło.

-A, no to super. -Junmin uśmiechnął się -To mam nadzieję, że będziemy się już spotykać, jak wcześniej, tak?

-Nie wiem, najpierw musimy znaleźć Hyunwoo. -jego pytania mnie denerwowały -Potem będziemy myśleć o spotkaniach.

-Aha, czyli wystawiasz mnie dla jakiegoś głupka, którego sobie przygarnąłeś, bo tak. -Junmin uderzył rękami o swoje nogi -To fajnie.

-No nie, po prostu ja się chcę nim zająć. -powiedziałem -Stary, przecież sam się z tego cieszyłeś, a teraz nagle jesteś cholernie zazdrosny, że nie poświęcam Ci sto procent uwagi!

-Wiesz, co? -Junmin z niewiadomych przyczyn też się wkurzył -Za taką rozmowę to ja dziękuję, możesz sobie iść.

-A teraz co, obrazisz się na mnie? -zaśmiałem się, ale prawie z łzami w oczach -Czyli nie mogę poświęcać nikomu uwagi, tylko Tobie?

-Dobra, już nie gadaj tyle. -Junmin zaczął wypychać nie na zewnątrz -Pa.

-Pa. -odpowiedziałem, kiedy zamknął mi drzwi przed nosem

Poszedłem do domu bardzo szybko, jedyne co chciałem zrobić to pójść wypłakać się w poduszkę. Kiedy wróciłem, udałem się do swojego pokoju i bez słowa trzasnąłem drzwiami od swojego pokoju, po czym położyłem się twarzą w poduszkę i zacząłem płakać. Miałem ochotę komuś się wygadać, ale mama była w pracy, Yujun był na mnie obrażony, a przez Junmina właściwie płakałem, więc musiałem kotłować to w sobie. Po dłuższej chwili usłyszałem pukanie do drzwi, więc jedynie krzyknąłem ,,Nie" i dalej chciałem zatopić się w łzach, jednak usłyszałem, że drzwi się otwierają, a po chwili ktoś usiadł obok mnie na łóżku. Podniosłem się, a był to Yujun.

-Seeun, wszystko dobrze? -Yujun nie brzmiał już na obrażonego

Ja tylko pokręciłem głową i schowałem twarz w dłoniach.

-O jejku, powiesz mi co się stało? -Yujun przytulił mnie -Jeśli nie jesteś na mnie zły za to wszystko...

-Nie jestem na Ciebie zły. -wziąłem ręce ze swojej twarzy -Po prostu pokłóciłem się trochę z Junminem...

-O co? -Yujun przestał mnie przytulać

-Nie wiem, on się na mnie obraził, bo nie mogłem się z nim spotykać. -pokręciłem głową -A potem był jeszcze zazdrosny o Ciebie i Hyunwoo...

-Ah, to może nie płacz z tego powodu? -Yujun sugerował jakieś rozwiązanie -Za parę dni po prostu pójdź go przeproś, a potem wszystko się ułoży.

-W sumie, masz rację. -wytarłem się z łez -A Ty, jak tam?

-Niepokoi mnie to zniknięcie... -Yujun był trochę wystraszony -Już drugi dzień go nie ma, a na noc nie wrócił...

-To wiesz, co? -powiedziałem -Za te parę dni, jak dalej się nie znajdzie, to po prostu zgłosimy zaginięcie na policję, dobra?

Yujun pokwiał twierdząco głową z odgłosem ,,Mh". Porozmawaliśmy jeszcze chwilę, po czym Yujun poszedł do siebie, a ja zostałem u siebie.
Dni mijały, a Hyunwoo dalej nie było w domu. Sam nie wiedziałem, gdzie go szukać lub po prostu co mogło się stać, bo to wręcz niemożliwe, że ktoś włamał nam się do domu, a ja nie szłyszałem. Postanowiłem dziś jednak zostawić sprawę Hyunwoo i poczekać, aż Yujun sobie o tym nie przypomni. Jednakże zamiast tego postanowiłem iść do Junmina, żeby wyrównać jakoś nasze relacje i powrócić do dawnej przyjaźni. Myślałem, że będzie dość łatwo odzyskać go, jednak bardzo się myliłem. Otóż dziś z samego rana w zasadzie udałem się do Junmina. Oczywiście przed wyjściem powiadomiłem Yujuna, który nie miał żadnych uwag do tego. Poszedłem wtedy do niego jak już wspomniałem i gdy zapukałem otworzył mi.

-Czego tu jeszcze szukasz? -Junmin był na mnie obrażony

-Chcę pogadać. -podszedłem bliżej niego -Mogę wejść?

-Ta, wchodź. -otworzył drzwi, więc wszedłem i udałem się z nim do salonu

-No, to chciałbym Cię przeprosić za to co ostatnio powiedziałem, że nie będę miał czasu się z Tobą spotykać. -udawałem poczucie winy, jednak w rzeczywistości byłem zły

-A, no to nie ma za co, ja też się jednak nie będę mógł spotykać. -odparł obojętnie Junmin

-Uh, a czemu? -to akurat mnie dość zmieszało

-Mam innych znajomych. -Junmin miał taki wyraz twarzy bez żadnych emocji -Poza tym, przecież Ty też masz.

-Tak, fałszywych ze szkoły. -zaśmiałem się nerwowo

-Wiesz czemu? -Junmin wydawał się mieć uśmiech satysfakcji -Bo wszystkie te głupie rzeczy, które przy mnie robiłeś, co do jednej wszystkim mówiłem.

-Co? -myślałem, że się przesłyszałem, ale to była prawda

-Nie pytaj się co, tylko tak. -wstał -Miło mi.

-No kurde, Junmin! -byłem zdenerwowany, ale miałem łzy w oczach -Ty głupi ćpunie!

-Ej, no ale sobie nie pozwalaj, dobra? -Junmin podniósł rękę, jakby chciał się zamachnąć -Nie jesteśmy już przyjaciółmi.

Wtedy chciałem już po prostu wyjść i nigdy go już nie widzieć na oczy, ale wtedy zauważyłem blisko jakiś drzwiczek na podłodze krew.

-Co to jest za krew? -podbiegłem do tamtego miejsca i wskazalem na plamę

-Jaka krew? -Junmin też tam podszedł -O czym Ty w ogóle mówisz?

-No krew, a tu są jakieś drzwiczki... -jakimś cudem zaczęło mi się to układać -Junmin...

Miałem ochotę rzucić się na niego i rozszarpać, jednak dalej stałem na plamą.

-Wyjdź. -Junmin chciał wypchać mnie z domu, jednak stałem zawzięcie w tym samym miejscu -Nie potrzebuję tu Twojego towarzystwa.

-Otwórz te drzwi. -wskazałem na wymienione wcześniej brązowe drzwiczki na podłodze

-Nie, wyjdź. -Junmin ewidentnie coś tam ukrywał, dlatego nie pozwalał mi w ogóle tam wejść

HOMEBOYWhere stories live. Discover now