25.

29 3 7
                                    

Hyunwoo znowu milczał.

-A wiesz w ogóle, co mu robili w poprzednim miejscu gdzie mieszkaliście? -zapytałem ze zrezygnowaniem patrząc się na jego twarz

Potrząsnął przecząco głową.

-No dobra, pójdę tam do Yujuna czy nic mu się nie poprawiło. -wstałem i udałem się pod pokój w którym siedział Yujun

Teraz już bez wcześniejszego odezwania się pociągnąłem za klamkę, a o dziwo drzwi się otworzyły. Zdziwiło mnie to, ale kiedy popatrzyłem na łóżko, siedział tam dalej zapłakany Yujun i kazał mi wyjść, jednak zmusiłem go, aby został i usiadłem obok niego.

-Yujun, co się stało? -to pytanie było co najmniej głupie, było wyraźnie widać, że Yujun już nie wytrzymuje

-Pytasz się, co? -Yujun parsknął -Wiesz co nic, po prostu chciałem zwrócić na siebie uwagę.

-Ah wiem, to było głupie pytanie. -pogłaskałem go po plecach -Lepiej Ci trochę?

-Może, ale nie bardzo. -odpowiedział -Masz jakąś żyletkę albo coś tego typu?

-Nie... -domyślałem się, że Yujun sugerował przez to, że zamierza się ciąć

-Nie patrz się tak na mnie, do cholery! -powiedział ze łzami w oczach -Tak, chcę się ciąć, więc masz, pobij mnie, najlepiej gdzieś, gdzie mam za mało siniaków.

-Yujun... -naprawdę zabrakło mi słów, żeby skomentować tą wypowiedź -Nie zamierzam Cię bić...

-Mówię na serio, pobij mnie. -Yujun znowu zaczął powtarzać ostatnią sylabę wypowiedzianego zdania po czym rozpłakał się tak samo bardzo jak poprzednio a przy tym schował twarz w dłoniach

-Nie płacz, proszę... -nie wiedziałem już, jak mam go pocieszyć -Będzie dobrze...

-Jak może być dobrze? - Yujun spojrzał się na mnie z wyrzutem -Powiedz mi, jak ma być dobrze?

-Mam nadzieję, że Ty i Hyunwoo zostaniecie tutaj, więc zapiszę Cię do psychologa. -powiedziałem -Znaczy, jak mama się zgodzi...

Yujun nic nie odpowiedział, tylko jeszcze bardziej zalał się łzami i znowu zatkał sobie usta obiema rękoma, więc kiedy tylko to zobaczyłem, odciągnąłem jego ręce od ust.

-Yujun, powiedz mi jeszcze, czemu zatykasz sobie usta jak płaczesz? -zdałem sobie sprawę, że to pytanie mogło spowodować u niego jeszcze większą rozpacz, jednak musiałem o to zapytać

-W poprzednim miejscu nie mogłem płakać... -w Yujuna oczach widać było lęk z każdym wspomnieniem o przebywaniu u Jinsika -W ogóle nie mogłem się odzywać...

-Ale ktoś Ci coś za to robił? -zapytałem 

-Bili mnie za każdy wydany z siebie dźwięk... -Yujun był wręcz przerażony, kiedy o tym mówił, ale wciąż bardzo płakał -A potem mnie zamykali w jakimś ciemnym, małym pomieszczeniu, gdzie nie było nic.

-O boże... - po tej wypowiedzi przytuliłem go -Teraz wiem, czemu Jinsika tak bawiło, że niby nic nie jadłeś.

-Oni mi nie dawali w ogóle jeść... -Yujun jeszcze bardziej zaczął płakać -Ciągali mnie za włosy, darli się na mnie, bili dosłownie za wszystko, mocno podduszali i jak bicie nie skutkowało to mi zatykali usta. Często też grozili, że mnie zabiją, a parę razy podpalili mi ręce zapalniczką albo przykładali nóż do szyji.

-A to robiła Ci tylko jedna osoba? - znowu zapytałem, ponieważ to było naprawdę przerażające

-Głównie tak, czasami dwie. -odpowiedział jeszcze bardziej załamany - W sumie było tak u każdej rodziny zastępczej...

-A co z Hyunwoo? - zdziwiłem się, że nie wykorzystali do znęcania się psychicznego bądź fizycznego osoby z taką traumą

-Jemu kazali wykonywać jakieś ich podstawowe obowiązki, nie znęcali się nad nim za bardzo. -  ta myśl trochę podniosła Yujuna na duchu, ale nie znacznie

-Chociaż tyle dobrego. - wiedziałem, że to go raczej nie pocieszy -Jak zostaniecie to naprawdę będzie lepiej.

-Wiesz co, nie mów tak nawet. - Yujun schował twarz w dłoniach - Dla mnie to koniec.

-Jak to koniec? - nie wiedziałem o co mu chodzi

-Koniec, po prostu. - Yujun wzruszył ramionami i przestał trochę płakać -Nie wytrzymam dłużej.

-Nie zabijesz się. - zaprzeczyłem jego słową - Zresztą sam zobaczysz, będzie tylko lepiej.

Poklepałem go po ramieniu i wyszedłem z pokoju. Nie zamykałem nawet za sobą drzwi, bo miałem nadzieję, że Yujun przyjdzie niedługo do salonu, do którego aktualnie się udałem. Nie myliłem się, ponieważ kiedy tylko wyjąłem telefon, zauważyłem jego właśnie schodzącego z góry. Nie płakał już, chociaż był bardzo blady i miał bardzo podkrążone oczy, ale nie sądzę, że był to skutek tak długiego płakania. Yujun usiadł na kanapie obok mnie i położył swoją głowę na moim ramieniu, jednocześnie zaglądając mi w telefon, po czym objął mnie jedną ręką.

-Ej, ale nie można zaglądać w telefon. -zaśmiałem się spoglądając na Yujuna

-Wcale nie patrzę, chciałem się tylko przytulić. -odpowiedział i westchnął mocniej mnie przytulając -Wiem, że nie jesteś taki jak tamci poprzedni.

-Cieszę się, że to wiesz. -poczochrałem jego wlosy z uśmiechem

Chciałem jeszcze coś powiedzieć, jednak zauważyłem wiadomość od Junmina na Messengerze wyświetlającą się na pasku powiadomień w moim telefonie.

-Kto chcę się spotkać? -Yujun zapytał patrząc się w ekran mojego telefonu

-Sam nie wiem... -udałem, że nie znam mojego byłego przyjaciela

Wszedłem w czat, na którym pisaliśmy ostatnio miesiąc temu, jednak zdziwiło mnie, że Junmin pisze do mnie z propozycją spotkania się. Nic nie odpisałem, ale wyświetliło się, że przeczytałem wiadomość, dlatego też za kilka chwil dostałem od niego kolejną wiadomość ,,Seeun, czemu nie odpisujesz?". Stwierdziłem wtedy, że odpiszę wiadomością ,,Nie chcę się z Tobą spotykać.", Junmin natomiast nic nie odpisał, ponieważ za chwilę zauważyłem, że właśnie do mnie zadzwonił.

-Po co ten debil do Ciebie dzwoni? -zapytał Yujun

-Nie wiem, chce się spotkać. -odpowiedziałem i odrzuciłem połączenie

To jednak nie zraziło Junmina i dzwonił tak nachalnie, póki nie odebrałem.

-No halo, czego chesz. -powiedziałem nie miło po odebraniu

-Spotkamy się? - zapytał bardzo entuzjastycznie

-Jutro ewentualnie, ale nie chętnie. -odpowiedziałem -Czemu nagle chcesz się spotykać?

-Powiem Ci, jak się spotkamy, ok? -zapytał Jumin, przez co trochę się przestraszyłem

-No dobra. -westchnąłem -Nie dzwoń więcej.

Junmin bez słowa się rozłączył. Kiedy skończyliśmy rozmowę, z powrotem zacząłem przeglądać tiktoka.

-Czego chciał? -zapytal Yujun ewidentnie niezadowolony z tego faktu

-Nie wiem, spotkać się. -wzruszyłem ramionami -Ale czemu to się dowiem jak spotkamy.

-Może nie idź, co? -powiedział - Jeszcze coś Ci zrobi.

-Też się trochę boję, ale nie wiem, skoro sam to zaproponował, to może warto spróbować. -i tak nie byłem do tego przekonany, ale starałem pocieszyć się myślą, że Junmin nie chce mi nic zrobić

HOMEBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz