22.

22 3 3
                                    

Zupełnie bezwiednie poszedłem drogą obok sierocińca, w którym mieszkali Yujun z Hyunwoo, ale całe szczęście nie było nikogo na terenu placówki jak i w okolicach jej. Dopiero kiedy doszedłem do bloków, które były niedaleko wspomnianej placówki, za plecami usłyszałem, że ktoś biegnie, po czym zatrzymał się na mojej wysokości i obrócił głowę w moją stronę. Był to niższy ode mnie chłopak, który wyglądał na takiego w moim wieku, miał on dość nietypowy kolor oczu, otóż jedno miał niebieskie a drugie brązowe, ale wiedziałem, że to tylko soczewka. Miał on brązowe włosy i był bardzo rozpromieniony.

-Hej. -powiedział miło się uśmiechając -Gdzie idziesz?

-Przed siebie. -niechętnie odpowiedziałem

-Ah, rozumiem. -pokiwał głową -Jak się nazywasz?

-Seeun, a Ty? -zapytałem

-Jinsik. -odpowiedział z jeszcze większym uśmiechem

-W ogóle to, pozwalają Ci nosić takie kolorowe soczewki do szkoły? -zmieniłem temat -Dziwnie to wygląda...

-To nie soczewki, mam heterochromię. -odpowiedział mniej entuzjastycznie

-A, ok... -poczułem się dość nie zręcznie -Ile masz lat?

-Dziewiętnaście. -nie przeszkadzało mu, że co chwila zmieniam temat -A Ty?

-Osiemnaście. -odpowiedziałem

-A, to fajnie. -uśmiechnął się znowu, po czym odwrócił głowę w przeciwną stronę i zatkał sobie nos, trwało to chwilę

-Coś się stało? -nie wiedziałem, czy to u niego normalne, więc wolałem się zapytać

-Nie, nic, tylko często po prostu leci mi krew z nosa. -podczas rozmowy o jego przypadłościach nie był już taki entuzjastyczny -Ale wszystko dobrze.

-A, ok. -nie wiedziałem o czym z nim rozmawiać

-To może się wymienimy numerami? -zapytał znowu entuzjastycznie uśmiechając się do mnie

Podał mi swój numer, ja zapisałem go w telefonie, po czym on uczynił to samo co ja przed chwilą.

-Mam jeszcze takie pytanie. -zaczął nowy temat -Przygarnąłeś kiedyś jakieś sieroty z sierocińca?

-Yy, nie, a co? -na samą myśl o Yujunie i Hyunwoo zebrały mi się łzy w oczach, więc wolałem skłamać

-A, nic, bo przedwczoraj moja mama właśnie wzięła dwóch takich. -wzruszył ramionami -Z tego sierocińca tam za zakrętem.

-A-a jak się nazywają? -zaczął mi się załamywać głos

-Są rodzeństwem, starszy to Hyunwoo, a młodszy to Yujun. -odpowiedział obojętnie, a ja próbowałem się powstrzymać od płaczu -Ten Hyunwoo ma straszną traumę i...

-Możesz o nich nie mówić? -przerwałem mu w pół zdania i wypuściłem łzy -Wiem o nich bardzo dużo i nie przypominaj mi o tym, dobra?

-Ah, no ok... -Jinsik posmutniał -Ale...Czemu? Mówiłeś, że nie wziąłeś nigdy sierot.

-Nie chciałem sobie o nich przypominać, ale teraz to raczej nie możliwe... -próbowałem nie pokazywać po sobie takiej rozpaczy, ale było to niemożliwe -Wziąłem ich miesiąc temu, tydzień temu moja mama nic mi nie powiedziała i po prostu ich odesłała, byliśmy szczególnie z Yujunem w bardzo mocnej więzi...

-Współczuję... -Jinsik pogłaskał mnie po plecach -Ze mną Yujun nie chce gadać, siedzi tylko w salonie albo w jakimś innym pokoju i patrzy w telefon, ewentualnie odpowiada jakimiś gestami.

-Naprawdę? -jakoś nie chciało mi się w to wierzyć, że nasze rozstanie wywołało u niego aż tak dużą zmianę -Nie był taki wcześniej.

-Może depresja mu się pogłębia, nie wiem. -Jinsik wzruszył ramionami -Najchętniej odesłałbym ich obu, dziwni są.

-A to kto chciał ich przygarnąć, Ty czy Twoja mama? -to było okropne, że Jinsik nie miał serca dla biednych sierot

-Moja mama, nie wiem nawet po co. -Jinsik miał naburmuszoną minę, ewidentnie nie podobała mu się obecność Yujuna i Hyunwoo w jego domu

-A, no ok. -nie wiedziałem o czym z nim rozmawiać

-Zmieniając temat, to nie chodzisz do szkoły? -zapytał, ponieważ rzeczywiście była pora, kiedy powinienem być jeszcze w szkole albo ewntualnie z niej wracać, a Jinsik miał na ramionach czarny plecak, który zauważyłem dopiero w tamtej chwili

-Chodzę, tylko ostatnio nie miałem siły... -nie byłem pewny, czy dzielić się z nim tak osobistymi informacjami, w końcu mógł okazać się taki sam jak Junmin, ale miałem naprawdę wielką potrzebę komuś o tym powiedzieć, więc bez większego namysłu postanowiłem zagłębić go w ten temat -Tydzień temu, jak się dowiedziałem, że mama odsyła Yujuna i Hyunwoo do sierocińca, wszystko zaczęło mi się walić, więc chciałem trzy razy popełnić samobójstwo.

Pokazałem mu w czasie wypowiadania tego zdania mój nadgarstek, na którym widniały co prawda zaschnięte, trzy duże zadrapania po nożu, oraz też zaschniętą ranę, którą rozdrapałem jeszcze przed próbami. Jinsik jedynie spojrzał się wzrokiem dość podejrzliwym, ale też zdziwionym. Nie rozumiałem niektórych jego reakcji, ponieważ reagował inaczej niż każdy inny, był z tego powodu wręcz nieprzewidywalny, jak już mówiłem, nie reagował ordynarnie jak każdy, tylko kompletnie inaczej. Jego zachowanie naprawdę było dość specyficzne i za nic nie mogliśmy wejść na jedną falę, czułem się trochę, jakby Jinsik żył w trochę innym świecie, niż jest, ale nie mogłem tego oceniać bez większej wiedzy o nim, jednak jego dolegliwości raczej nie wzięły się z nikąd.

-Potem zamknąłem się na tydzień w pokoju, dosłownie, nie wychodziłem w ogóle z niego. -kontynuowałem -Płakałem tylko.

-Serio? Aż tak to przeżyłeś? -powiedział to tonem, jakby czegoś nie wiedział i o to się pytał, sam nie wiem jak to określić

-No tak, jeszcze przed tym straciłem najlepszego przyjaciela... -jakoś przy nim nie chciało mi się nawet płakać z tego powodu, czułem się dość niekomfortowo

W tamtej chwili Jinsik nie odpowiedział, a ja przeszedłem po nim wzrokiem. Nie był źle ubrany, miał jasno brązowe, długie, szerokie spodnie oraz czarną bluzkę z krótkimi rękawami. Miał również czarny plecak na ramionach jak już wcześniej wspominałem, na lewej ręce miał bransoletki, a na prawej miał ortezę - zaczynała się na nadgarstku, a kończyła na kciuku i palcu wskazującym, w dodatku na tej samej ręce z pod ortezy widać było dużą, czerwoną plamę. Do tego również zauważyłem, że miał on tylko jednego normalnego buta, bo na lewej stopie zamiast czarnego buta, miał niebieskiego kroksa. Bez wahania postanowiłem zapytać go o to.

-Ej, a tak w ogóle, to co Ci się stało? -zapytałem po dłuższej chwili, podczas której szliśmy w ciszy -W sensie czemu masz ortezę na ręce?

-Miałem wypadek samochodowy. -odparł patrząc się w chodnik

-A czemu chodzisz w jednym kroksie? -znowu zapytałem

-Orteza na kostkę nie wchodzi do żadnego buta, więc muszę w nim chodzić. -odpowiedział

HOMEBOYحيث تعيش القصص. اكتشف الآن