17.

31 5 12
                                    

-No i co? -zapytał, po czym spojrzał się na mnie z dość nietypowym wzrokiem, pełnym smutku, lecz jednak również pełnym wyrzutów

-Nie wiem, śpi. -wzruszyłem ramionami -A z Tobą wszystko dobrze?

Yujun tylko pokiwał głową, ale widziałem w jego oczach jakiś niepokój, coś, czego w ogóle nie rozumiałem.

-Na pewno? -tym razem ja zapytałem, miałem nadzieję, że wyjaśni mi ten wzrok

On znowu pokiwał głową.

-Yujun, widzę, że coś Cię męczy... -miałem wrażenie, że chociaż wybaczył mi to zaniedbanie Hyunwoo, to tak czy siak nie ufał mi tak, jak przed tym wszystkim -Proszę, powiedz mi...

-Po prostu boję się o Hyunwoo... -Yujun przytulił się do mnie, na co tylko odwzajemniłem gest -Mam wrażenie, że po tym jak się tu wprowadziliśmy jest z nim tylko gorzej, a miało być lepiej...

-Wiem, że ostatnio się nie popisałem tak zaniedbując go, w sensie no nie zadbałem zbytnio o jego bezpieczeństwo, ale obiecuję, że postaram się bardziej o niego zadbać. -puściłem go i złapałem za ręce -Zapiszę go do jakiegoś psychologa i na pewno mu się poprawi, ponieważ szczerze mówiąc mnie też to bardzo niepokoi, bo wcześniej otworzył się trochę nawet do mnie, a teraz się znacznie pogorszyło... Ale to za pewne przez to porwanie i mam nadzieję, że niedługo mu przejdzie i otworzy się chociaż do Ciebie.

-No teoretycznie to tak... -Yujun dalej był nieswój -Ale boję się o niego...

-Ja też, ale mówiłem Ci już, zapiszę go do psychologa i to mu raczej pomoże. -odpowiedziałem i schyliłem się, żeby zobaczyć jego twarz, ale dalej był zaniepokojony -No, jeżeli trzeba będzie to musimy pozwolić na wysłanie to psychiatryka...

-Co? -Yujun był w szoku czy coś -O czym Ty mówisz?

-No tak, wydaję mi się, że nie będzie żadnego innego wyjścia. -odpowiedziałem wzruszając ramionami -Hyunwoo ma takie zaburzenia, że raczej psycholog nie pomoże za dużo.

-Ale co to jest, ten psychiatryk? -teraz sobie przypomniałem, że Yujun jest z domu dziecka więc tego nie wie

-Taki szpital do którego się idzie z chorobami czy zaburzeniami psychicznymi. -bałem się, że kiedy Yujun to usłyszy nie będzie chciał puścić tam Hyunwoo -Tam się jest przez czas jaki oni wyznaczą no i się dostaje leki i czeka aż wyzdrowiejesz.

-A-a tam ta osoba co się leczy sama zostaje? -stało się to co myślałem, w Yujuna głosie już było słychać wiele wątpliwości dotyczących szpitala psychiatrycznego

-Tak, ale może Hyunwoo nie będzie musiał tam iść, tego nie wiemy. -chciałem go pocieszyć, żeby się przekonał, ale to tylko wzbudzało jego niepokój

-Nie puszczę go tam. -odpowiedział -I wiesz co? Nie ufam Ci.

-Ah, tak myślałem... -wtedy nabrało mi się łez do oczu, nagle wszystko mi się zaczęło walić, traciłem z każdyk dniem przyjaciół, bliskie mi osoby

-Poza tym, widziałem, gdzie schowałeś te noże, więc teraz się nie będę pierdzielić. -Yujun był zdeterminowany do działania, czego się mocno przestraszyłem -Zabiję Cię od razu.

-Yujun, proszę, uspokój się... -chciałem go zatrzymać, ponieważ wstał już z zamiarem pójścia po nóż, jednak był dość agresywny i odepchnął mnie z powrotem na kanapę, więc naprawdę bałem się

Po chwili usłyszałem tylko jakieś dźwięki przewracających się rzeczy w kuchni, po czym za parę chwil wrócił Yujun z dużym nożem w ręku. Tym razem nie położył fotela, ponieważ siedziałem na kanpie, więc zmusił mnie do położenia się, po czym poczułem na szyi znowu z lewej strony ból i tym razem dość duży strumień krwi z niego poleciał.

-Y-Yujun, błagam Cię, odłóż ten nóż. -tak jak podczas tej próby zabójstwa z Junminem podniosłem głowę do góry, ale z oczu wypływały mi łzy i nie powiem, to bolało, kiedy przyciskał mi ten nóż w ranę po trzech nożach -J-ja obiecuję, b-będę dbał o Hyunwoo...

-Zamknij się, bo już wystarczająco obiecywałeś. -po czym zatkał mi serio mocno buzię, przez co zacząłem się trochę wyrywać, ale jednak on nie pozwolił mi się nawet podnieść przyciskając jeszcze mocniej nóż do mojej szyi, co naprawdę mnie bolało -Teraz zrobię Ci to, na co zdecydowanie zasłużyłeś. Wykorzystałem moją łatwowierność, tą pieprzoną traumę Hyunwoo i wziąłeś nas do siebie, a tak naprawdę od początku chciałeś tylko, żeby najpierw zabić Hyunwoo, a potem mnie. Na dalsze rozwinięcie planu Ci już nie pozwolę, zabiję Cię od razu i będzie spokój, a ja z Hyunwoo się stąd zabierzemy.

Po czym Yujun przejechał mi nożem po szyi co mnie już w ogóle bolało, więc z moich oczu wypłynęło więcej łez. Wtedy zacząłem się też trochę szarpać, jednak jedyne co mi się udało, to zabranie Yujuna ręki z mojej buzi, w związku z czym chciałem krzyknąć już naprawdę co kolwiek z nadzieją, że Hyunwoo się obudził lub obudzi przez mój krzyk, jednak moje myśli poszły na marne, ponieważ Yujun znowu zatkał mi buzię, a wtedy już w ogóle nie miałem żadnych szans na uwolnienie się lub jakąkolwiek ucieczkę. Przyznam się szczerze, że wtedy, chociaż już było niebezpiecznie, to zaczynało się robić bardzo niebezpieczne, więc bałem się jak nigdy. Naprawdę, nigdy nie bałem się tak bardzo jak wtedy. Więc tak czy siak Yujun najpierw drugi raz przejechał mi nożem po szyi, potem jeszcze coś gadał - za bardzo się bałem, oraz po prostu kotłowało się we mnie za dużo emocji na raz, żeby móc go słuchać, ale za pewne to były kolejne wywody o tym, jak bardzo zaniedbałem Hyunwoo, wykorzystałem ich i w zasadzie powtarzał pewni to, co mówił już wcześniej, ale w nim też buchała złość, a nawet wściekłość, bo on jednak był utwierdzony w swojej wersji, której się cały czas trzymał. Po jakimś czasie w końcu przestał nadawać, a potem po zrobieniu mi na szyi kolejnego zadrapnia (tym razem znowu po lewej stronie, tam gdzie wcześniej) wziął nóż od mojej szyi i już odetchnąłem z ulgą, kiedy on popatrzył się wzrokiem pełnym wściekłości, ale też pełnym satysfakcji z takim samym uśmiechem i skierował nóż tóż na wysokość mojego brzucha. Potem poczułem tylko mocne wepchnięcie noża prosto w środek mojego brzucha i poczułem duży ból, a w sekundę zaczęła się z rany sączyć krew - i to wcale nie tak mało tej krwi, bo było jej tam naprawdę dużo.

HOMEBOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz