-Nie wydaje mi się, że jest pokojowo nastawiony. -Yujun i tak nie był do tego przekonany -A kiedy się spotkacie?
-Jutro. -odpowiedziałem
Skończyliśmy na tym momencie wymianę zdań i zapadła cisza, a Yujun przejechał rękami po twarzy i odsunął się trochę ode mnie. Widać bylo na jego dłoniach wiele zadrapań, siniaków i kilka krwiaków, a w wielu miejscach miał zdartą skórę. Miał ją zdartą nie tylko na dłoniach, ale również w wielu miejscach na rękach i łokcie, ale nie licząc tego na rękach również miał wiele siniaków, zadrapań, ran z zaschniętą krwią lub kilka w miarę świeżych ran, z których co prawda nie sączyła się krew, ale wyglądały na świeże. Od wewnątrz rzeczywiście jego ręce były przypalone najprawdopodobniej zapalniczką, o czym wspominał wcześniej, ale miał na zewnątrz ślady po poparzeniach, jednak nie świeże.
-Mogę już zdjąć ten bandaż? -zapytał po dłuższej chwili dotykając miejsca, które owinąłem mu bandażem jakiś czas temu
-Nie, mogę Ci zmienić na nowy, bo ten jest cały we krwi. -odpowiedziałem -Ale trzy dni przynajmniej to nosisz.
-No dobra. -Yujun przewrócił oczami i patrzył się w ścianę
-To idziemy zmienić? -zapytałem -Albo czekaj, ja przyniosę czysty bandaż i Ci tu to zrobię, Ty nigdzie nie chodź.
Yujun nic na to nie odpowiedział, natomiast ja udałem się do kuchni, następnie otworzyłem szafkę, w której była apteczka i wyjąłem bandaż, po czym wróciłem z nim do salonu, gdzie czekał na mnie Yujun. Usiadłem na kanapie obok niego i zmieniłem mu opatrunek co było widać, że wcale się Yujunowi nie podobało, ale musiałem to zrobić. Kiedy skończyłem to robić, Yujun znowu zaczął patrzeć się w ścianę na przeciwko nas.
-A Ty w ciągu dnia dużo jesz? -zapytał po krótkiej chwili, brzmiał na załamanego tak jak jakiś czas temu -W sensie... Jak tu pierwszy raz z Hyunwoo przyszliśmy, to byłem naprawdę zdziwiony, jak można zjeść więcej niż jeden posiłek w ciągu dnia...
-Teraz mało jem. -odpowiedziałem obojętnie -Zanim mama Was odesłała, to więcej jadłem, ale i tak jem trzy razy dziennie.
-Ja się już odzwyczaiłem od jedzenia... -mówił to z obojętnością -Nigdy nie dostawałem więcej niż jeden posiłek dziennie, a i tak za dużo w nim nie było.
-Ale wiesz przecież, że u mnie możesz jeść ile chcesz. -delikatnie się uśmiechnąłem i poczochrałem Yujunowi włosy -Nie musisz się niczym martwić.
-Gdyby to było takie proste... -westchnął i spojrzał na mnie z wyrzutem
Nie wiedziałem, jak skomentować jego wypowiedź, dlatego nic nie odpowiedziałem i takim sposobem przeminął nam dzień. Nic się szczególnego nie działo, a w nocy w zasadzie mogłem spać, więc też nie było najgorzej. Obudził mnie dopiero o godzinie dziewiątej dzwonek mojego telefonu, a okazał się to być Junmin, więc odrzuciłem połączenie, ale on i tak nachalnie dzwonił jak wczoraj, więc z tego powodu za jakiś czas odebrałem.
-No co chcesz? -zapytałem zaspanym głosem, kiedy odebrałem
-Gdzie chcesz się spotkać? -również zapytał
-Nie wiem, gdziekolwiek. -odpowiedziałem -Przyjdź do mnie albo coś.
-Dobra, to będę za piętnaście minut najpóźniej. -powiedział po czym się rozłączył
Z tego powodu szybko zerwałem się z łóżka i poszedłem się wyszykować, chociaż była sobota. Moja mama dziś całe szczęście miała ważne spotkanie z pracy i poszła tam na cały dzień, więc nie musiałem martwić się jej obecnością. Za dziesięć minut byłem już gotowy, a dzwonek do drzwi zadzwonił za kolejne pięć minut. Poszedłem otworzyć, ponieważ podejrzewałem, że był to Junmin, ale kiedy otworzyłem drzwi moim oczom ukazał się miło uśmiechnięty chłopak w brązowych włosach, który przypomniał Junmina, ale miałem wątpliwości, czy to rzeczywiście był on.
-No hej, mogę wejść? -zachowywał się tak, jakby nasza kłótnia się nie wydarzyła
-Yy, no tak, tylko proszę, zostaw Yujuna w spokoju... -niepewnie odsunąłem się od drzwi robiąc Junminowi przejście
-A co, coś mu się stało? -zapytał wchodząc jak do siebie
-Niedawno wyszedł ze szpitala i nie czuje się pewnie do końca dobrze. -zaśmiałem się, ale było mi naprawdę niezręcznie
-No dobra, nic mu nie zrobię. -odpowiedział i podszedł do Yujuna, który od początku uważnie nam się przyglądał i siedział na kanapie
Junmin wyciągnął rękę do Yujuna najprawdopodobniej, aby się przywitać, jednak Yujun popatrzył się zniesmaczonym wzrokiem na jego rękę, po czym odwrócił się w drugą stronę. Widać było, że nie czuł się zbyt komfortowo przy Junminie, jak zresztą ja sam, po czym zaczął przeszukiwać sobie kieszenie, a kiedy wyjął z jednej telefon, był bardzo zdziwiony, ale nie zamierzałem o to pytać przy moim byłym przyjacielu, a poza tym podejrzewałem, dlaczego był taki zdziwiony. Junmin chwilę jeszcze przyglądał się Yujunowi, po czym usiadł na fotelu i pytająco popatrzył się na mnie, dlatego szybko podszedłem do kanapy i nerwowo usiadłem na brzegu.
-Dobra, to teraz po co tu przyszedłem. -Junmin złożył razem ręce i oparł się o swoje kolana -Chciałbym Cię przeprosić, za to, co zrobiłem wcześniej.
-Czyli za co? -byłem naprawdę zszokowany
-No za wszystko, chciałbym, żebyśmy znowu zadawali się tak, jak kiedyś. -powiedział z nadzieją patrząc się w moje oczy, ale czułem w tym pewien podstęp
-Nie, dzięki. -wstałem i zacząłem wypychać go z domu, na co on poslusznie wyszedł
Kiedy tylko zamknąłem za nim drzwi, odetchnąłem z ulgą i udałem się z powrotem do Yujuna.
-Czemu powiedziałeś mu, że nie czuję się za dobrze? -zapytał, słychać było w jego głosie jakieś oburzenie, coś, co ciężko mi nazwać, ponieważ nie mogłem tego za bardzo odczytać
-Bo chyba tak jest, co? - wyciągnąłem rękę, aby poczochrać jego włosy, jednak on odsunął się ode mnie
-Nie dotykaj mnie. -powiedział wręcz obrażony patrząc się na mnie z jakąś złością
-Yujun, coś się stało? -nie wiedziałem, dlaczego tak dziwnie się zachowywał
-Sam już nie wiem... -zaczęły mu się trząść ręcę, a w oczach dało zauważyć się napływające łzy -Znalazłem swój telefon i przypomniało mi się o tym co było u poprzedniej rodziny zastępczej...
-Ah, u Jinsika w sensie? -zapytałem -Robił Ci coś jeszcze oprócz tego, co mówiłeś?
-N-no nie... -jego głos zaczął się załamywać i widać było, że bardzo się powstrzymywał od płaczu
-Yujun, możesz mi powiedzieć, jeśli coś Cię dręczy. -przysunąłem się do niego i objąłem jedną ręką -Nie musisz tego dusić w sobie
YOU ARE READING
HOMEBOY
FanfictionSeeun to osiemnastoletni chłopak, który mieszka w domu ze swoimi rodzicami. Bardzo dobrze się dogadują, często wychodzą gdzieś razem. W okolicy chłopaka jest sierociniec, przy którym często przechodzi kiedy wybiera się na spacer - sam lub z rodzicam...