18.

21 3 1
                                    

Wtedy zacząłem widzieć już wszystko takie zamglone, wszystkie dźwięki też były jakby stłumione, a wtedy nagle z dołu szedł Hyunwoo. Niestety, zrobił to za późno. Czułem już, że to najprawdopodobniej jest mój koniec, ale nie liczyłem nawet na pomoc od żadnego z nich - Hyunwoo nie mam nic do zarzucenia, bo każdy wie, jak z nim jest, a Yujunowi właśnie udało się to, na co od paru dni bardzo czekał. Chwilę jeszcze tak leżałem, ale Yujun już zszedł ze mnie i wtedy poczułem jeszcze większy ból w brzuchu, po czym ostatnie co widziałem to była jego twarz z uśmiechem pełnym zadowolenia i satysfakcji. Myślałem, że naprawdę umarłem i nie mogę na nikogo liczyć - jednak za jakiś czas (nie wiem dokładnie za ile) obudziłem się w jakimś miejscu które kojarzyłem, ale nie znałem za dobrze. Dopiero później uświadomiłem sobie, że jestem w szpitalu. Kiedy to do mnie dotarło, naprawdę nie wierzyłem własnym oczom, że ktoś jednak mnie uratował, a myślałem, że to jest wręcz niemożliwe, więc dla pewności uszczypnąłem się a potem trochę powaliłem w swoją rękę, do której była przyczepiona kroplówka, a o dziwo bolało mnie więc to znaczyło, że żyję, w co naprawdę nie mogłem uwierzyć. Najbardziej jednak zastanawiał mnie fakt, kto mnie uratował? Przecież Yujun chciał mnie zabić już od paru dni, więc jeżeli mu się to udało nie sądzę, żeby tak nagle zmienił zdanie i kiedy już wbił ten nóż nagle zrobiło mu się mnie szkoda i zadzwonił po karetkę, a w końcu nikogo oprócz jego i Hyunwoo w domu nie było. Został tylko Hyunwoo, co jest raczej mało prawdopodobne, iż on za pewne udał się z powrotem na górę, albo jeżeli już chciałby coś zrobić to Yujun by mu na to nie pozwolił, więc naprawdę nie miałem zielonego pojęcia jak się tu w ogóle znalazłem, ale cieszyłem się jednak, że przeżyłem i za pewne za parę dni już wrócę do domu. Jedyne czego się boję po powrocie to Yujun, otóż obawiam się, że będzie on wściekły, że przeżyłem i znowu będziemy musieli razem żyć, co naprawdę mnie boli, bo byliśmy przecież przyjaciółmi, a po tym, kiedy Junmin porwał jego brata, staliśmy się sobie zupełnie obcy - Yujun uważa mnie chyba za wroga. Hyunwoo poza tym też mi nie ufa, bo obiecywałem mu, że będzie u mnie bezpiecznie, a tu nagle stało się coś takiego, przez co nie dziwię się, że zarzucał wszystko mi, i chociaż to też mnie dość mocno zabolało, to nie miałem mu tego za złe, bo każdy wie jak z nim jest. Jednak, miałem w sobie odrobinę nadziei, że nasze stosunki się poprawią, ale szczerze chciałem się tylko tak pocieszyć, bo wiedziałem, że Yujun już nie będzie taki jaki był na początku - tak naprawdę jemu też nie powinienem mieć za złe tych zachowań, on też w końcu ma zaburzenia psychiczne po tak długim pobycie w sierocińcu, chociaż to co zrobił to była przesada, będę się raczej starał być wyrozumiały.  W tamtej chwili naprawdę wszystko mi się posypało, a nie wiedziałem gdzie szukać jakiejś pomocy czy po prostu przeczekać ten okropny czas, jednak w głowie dalej próbowałem znaleźć jakiś sposób, żeby Yujun zaczął zachowywać się normalnie. 
Po kilku dniach pobytu w szpitalu zostałem wypisany i musiałem wrócić do domu - szczerze, bałem się. Nie wiedziałem, jak moja mama zareagowała na to, co Yujun zrobił i czy przypadkiem nie przyjdzie jej do głowy odesłanie Yujuna i Hyunwoo z powrotem do sierocińca, bałem się również, że Yujun dalej będzie miał ochotę mnie zabić, a, że jego bratu nic się nie poprawiło, albo pogorszyło. Naprawdę, kiedy wracałem do domu, chociaż starałem się zapomnieć na chwilę o tym podziwiając obrazy przyrody mnie otaczające dosłownie nic mi nie na to nie pozwalało, przez co naprawdę miałem ochotę zrobić to co kilka dni temu, po prostu usiąść na chodniku i płakać, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić z kilku przyczyn - muszę wrócić i spróbować poprawić moje relacje szczególnie z Yujunem, w dodatku znowu zaczepiłby mnie jakiś dziwny mężczyzna, czego chciałem uniknąć. Jakiś czas tak szedłem, w mojej głowie naprawdę kotłowało się od myśli, aż wreszcie stanąłem przed drzwiami mojego domu. Przez chwilę miałem przed sobą obraz sytuacji, kiedy wprowadzałem tutaj Yujuna i Hyunwoo, więc zebrały mi się łzy do oczu, jednak szybko je wytarłem, po czym wyciągnąłem rękę, aby złapać za klamkę. Chwilę się zawahałem, jednak potem nacisnąłem klamkę i drzwi się otworzyły. Wszedłem, ale było tam podejrzanie cicho, co szczerze mnie zaniepokoiło. Kiedy już się rozebrałem, wszedłem do salonu, a tam ukazał mi się Yujun, który siedział na kanapie. Widziałem w jego oczach smutek i obserwował on mnie bardzo uważnie, ale nic nie mówił, tak samo jak ja. Podszedłem w ciszy do niego, usiadłem obok na kanapie i po prostu go przytuliłem, a moje łzy zaczęły kapać na jego włosy, przez co podniósł głowę i spojrzał się na mnie tym samym wzrokiem, którym mnie obserwował, ale ja ułożyłem jego głowę w poprzednią pozycję. Wyglądał na zdezorientowanego, jednak po chwili odwzajemnił uścisk i dało się zobaczyć, że jego ramiona co jakiś czas lekko podnosiły się do góry, po czym mogłem wywnioskować, że on po prostu płacze. Przez cały ten czas nie powiedziałem ani słowa, tylko za jakiś czas mocniej ścisnąłem w uścisku jego drobne ciało, Yujun również nic nie mówił, tylko bezgłośnie wylewał łzy moją bluzkę. Po jakimś czasie puściłem go z moich objęć i patrzyłem na niego.

-Wiesz co, Seeun...? -Yujun zaczął, ale jego głos dalej trochę się załamywał -Bardzo, naradę bardzo Cię przepraszam za to co zrobiłem....

-Nic się nie stało, naprawdę,  wszystko rozumiem. -w tamtym momencie naprawdę poczułem, że Yujun w jakimś stopniu odzyskał do mnie zaufanie -Po prostu nie rób takich rzeczy więcej.

-Ah, będę się starał... -Yujun teraz już przestał płakać, tylko z załamaniem popatrzył się w podłogę -Mówiłem Ci już, że jak się zezłoszczę, to nie panuję nad sobą, szczególnie jeżeli chodzi o Hyunwoo. W dodatku ten psychiatryk czy coś mi się wcale nie podoba, a się wkurzyłem, bo chciałeś tam wysłać Hyunwoo i stąd u mnie takie emocje...

HOMEBOYМесто, где живут истории. Откройте их для себя