22. Zbrodnia i kara cz. 2

5.4K 633 137
                                    

Konbanwa!

Zapraszam na 22 rozdział XD Długą przerwę sobie zrobiłam, ale jakoś nie miałam weny, żeby się za to zabrać. Mam nadzieję, że się spodoba :) Mam jeszcze kilka nominacji z liebstera i jakieś nowe, ale nadrobię wraz z następnym rozdziałem XD

Dzięki za czytanie i wszystko! 

- Zięciu! - pierwsza z osłupienia otrząsnęła się teściowa - jak mogłeś?! 

I tak wiedziałem, że udawała. Mamusia to cwana bestia - od razu skojarzyła, o co mi chodziło. Reszta na szczęście z inteligencji miała najwyżej mierny i nadal mierzyła mnie zaskoczonym i, co ważniejsze, lekko przestraszonym wzrokiem. Jakby nie patrzeć, mój ojciec wyłożył kasę na gruntowny remont tego zapomnianego przez ministerstwo oświaty przybytku edukacji i żadna siła nie zdołałaby mnie ruszyć z tej zapyziałej budy. 

 Jedynie znudzony wcześniej dyrektor momentalnie odłożył telefon i założywszy ręce, spojrzał na mnie z łobuzerskim uśmiechem, czekając na dalszy rozwój wypadków. Trochę inaczej uśmiechał się profesor, który nie znajdując ratunku o swojego pracodawcy, skubał nerwowo i tak pogryzione już paznokcie. Jeden zero przez nokaut. Nawet jego czterooki niewolnik nie mógł nic zdziałać w takim wypadku.

 - Ale... co? - Will jak zwykle nie skojarzył i wpatrywał się we mnie tak samo zbaraniałym wzrokiem, co grono pedagogiczne - jak... ?  

- Will nie broń mnie (Najlepiej w ogóle się nie odzywaj), to moja wina - przerwałem szybko, zanim nauczyciele załapali, że mój ukochany wie dokładnie tyle co o oni.

 Wziąłem głęboki oddech, szykując się do przemowy, albo raczej, żeby zdobyć kilka sekund na przemyślenie planu. Co ja niby miałem im kuźwa powiedzieć? 

 - Ja... eee powiedziałem, że wyjawię jego tajemnicę, jak tego nie zrobi. To taki szantaż.

 - Jaką tajemnicę? - warknął Gnida.

 - No nie mogę powiedzieć, bo... bo to w końcu tajemnica, nie!? 

- I tak wszyscy wiedzą, że jesteś gejem, Will - teściowa wzruszyła ramionami. 

Zaczerwieniony chłopaczek spojrzał na nią przerażonym wzrokiem i rozdziawił usta, przez które wydobywały się niezrozumiałe zająknięcia. Będzie z mamy przykładna teściowa, jak syna tak gasi, to nie chce wiedzieć co zrobi z zięciem. Chyba jednak nie wszyscy byli na bieżąco w tym temacie, bo nawet wyluzowany dyrektor uniósł znacząco brwi, nie mówiąc już o starej polonistce zbierającej sztuczną szczękę z podłogi. 

Brawo mamusia! Jeszcze trzeba załatwić faceta od angielskiego, to synek będzie miał już komplet do matury - jak nic może szykować się na Jagiellona, bo "Pani Stara Data" prędzej połknie swoje sztuczne kły, niż przepuści takie "wypaczenie" do następnej klasy.

 - Ge..ge.. gejem?! - ryknął profesor -to już wszystko wiadomo! To są twarde dowody!

 Znowu jakaś niesmaczna żaluzja. Czy on wiedział jak to obleśnie zabrzmiało? 

 - On jest homoseksualny, a nie ślepy, proszę pana - odgryzła się mama, a ja mimowolnie uśmiechnąłem się, słysząc z jakim łoskotem zamyka się szczęka profesorka.

 Już z powrotem otwierał usta, żeby się odciąć, gdy nagle milczący dotychczas dyrektor wstał majestatycznie i walnął pięścią w stół. 

 - Koniec! - krzyknął - Will i Mike, idźcie do pokoju pani wicedyrektor, resztę, oczywiście z wyjątkiem grona pedagogicznego, proszę o  udanie się na korytarz. Pan profesor Gnida również wychodzi. A my zastanowimy się nad konsekwencjami.

Na pewno nie!Where stories live. Discover now