Szesnasty rozdział

19 1 0
                                    

Hej, zapraszam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba! Mam dużo rozdziałów w zapasie, także oczekujcie. Kocham i do następnego <33 🤍✨.

Jamie pov
- Doceniam próby flirtu, w przeciwieństwie do innych facetów, z którymi się spotykałam umiesz to robić - rzuciła, a ja niemal opuściłem widelec z powodu zmysłowego tonu, którego użyła.
- Jedzmy już, bo nam wystygnie. Toast?
- Zawsze. Za nowe początki i leczenie starych ran.
- Oryginalnie, ale wypijmy za to.
Stukneliśmy się kieliszkami. W powietrzu rozległ się melodyjny dźwięk zderzania się kieliszków.
Jedliśmy i w pewnym momencie rzuciłem:
- Możemy włączyć jakąś muzykę? Trochę tu za cicho.
- Oczywiście, w końcu muzyka też buduje atmosferę i nastrój.
Z głośników rozległ się niezwykle romantyczny utwór "Careless whisper" George'a Michaela. Wybór był oczywisty, uwielbiałem tę piosenkę.

Charlotte nie była zaskoczona moim wyborem

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Charlotte nie była zaskoczona moim wyborem. Wydawała się zadowolona. Rozluźniła się, spięte dotychczas włosy opadały na ramiona. Spojrzała na mnie spod rzęs, dużo bardziej kokieteryjnie niż wcześniej.
- Zatańczysz?
- Jeszcze pytasz? No przecież, że tak.

Zbliżyła się do mnie a moja skóra nagrzała się od jej dotyku na szyi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Zbliżyła się do mnie a moja skóra nagrzała się od jej dotyku na szyi.
- Wyznam ci coś - rzuciłem niby poważnym, ale trochę też zmysłowym tonem.
- Zrobiło się poważnie. Mów, umieram z ciekawości.
- Gdy grali tę piosenkę na studniówce to tańczyłem z tyloma dziewczynami, że musieli ją trzy razy powtarzać. I żałowałem wręcz cholernie, że żadna z nich nie jest tobą. Bycie ikoną stylu całej szkoły i obiektem pożądania płci pięknej ma dużo wad. Oczywiście, schlebia mi to tylko przez chwilę. W większości przypadków jest to irytujące. Zmierzam jednak do tego, że ta piosenka wyzwala we mnie ogień, który chciałbym jakoś spożytkować. Nie mogłem jednak tego zrobić, bo tańczyłem z 18, 19 - stko letnimi dziewczynami. Gdybym jednak tańczył z tobą to każdy by wiedział, że jesteś trochę moja.
- Tak? A co takiego byś zrobił? - rzuciła flirtem, była to gra wstępna. Podobało mi się, bardzo.
- Przede wszystkim bym zrobił to, co zrobię teraz.
Przyciągnąłem ją do siebie, tak że nie było między nami żadnej wolnej przestrzeni. Oparłem dłonie o jej biodra, wydała z siebie ciche westchnienie. Z ustami przy jej uchu wyszeptałem:
- Chcesz czegoś jeszcze, złotko?
- Uwierz mi, chcę dużo więcej niż to.
- Mówili mi, żeby nie mieszać alkoholu z pożądaniem. Jak zwykle, nie posłuchałem. Jestem takim trochę buntownikiem, nigdy nie robię tego co mi każą. Sprawdza się to także w naszym przypadku, skarbie. Chciałem jako nastolatek przeżyć przygodę życia i mieć romans z nauczycielką. Nie wiedziałem, że będę uczyć w swoim liceum i w dodatku spełnię marzenie. Co prawda dwadzieścia lat później, ale lepiej niż wcale.
Uniosła brwi, nie spodziewała się tego.
- Jak chcesz przeżyć przygodę życia to chodź ze mną. Nie pożałujesz, gwarantuję. Romans z nauczycielem był też na mojej liście, cel osiągnięty - puściła mi oczko, była mistrzynią flirtu.
Udałem się za nią, wzięła mnie za rękę. Wzięliśmy ze sobą wino. Repertuar muzyczny obwieścił głos wokalisty "otwieram wino ze swoją dziewczyną".
- Idealny podkład muzyczny na tę okazję.
- Fakt.
Zjedliśmy w pośpiechu resztki maratonu. Piliśmy wino i całowaliśmy się. Usiedliśmy na stole. Gdy zaczęła zdejmować moją bluzkę  zadzwonił telefon. Dzwoniła moja żona. Skamieniałem.
- Co jest?
- Dzwoni żona. Co teraz?
- Sytuacja robi się potencjalnie problematyczna. Możesz nie odebrać i powiedzieć jej jutro, że padł ci telefon. Drugie wyjście to odebranie, ale coś czuję że jest wkurzona i to bardzo. Decyzja jest twoja.
- Trzeba szybko podjąć męską decyzję - rzuciłem sarkastycznie.
Zdecydowałem się nie odbierać. Wróciliśmy do przerwanych czynności. Wtedy Charlotte odezwała się:
- Jeśli o nas wie i dzwoni po to, żeby powiedzieć, że między wami koniec? To by zmieniało postać rzeczy.
- No tak, oddzwonię. Zaraz wrócimy obiecuję złotko.
Oddzwoniłem i żona była rzeczywiście zła.
- Gdzie ty jesteś od pięciu godzin? Miałeś być w domu. Nie jestem ślepa, wiem że coś jest między wami. Postawię sprawę jasno: wracasz od razu albo siedź tam ile chcesz, ale gdy wrócisz to będę już twoją byłą żoną. - rzuciła niemalże plując jadem do słuchawki.
Sytuacja była napięta. Bardzo. Czułem się jak bohater tragiczny.
- Kochanie, nie denerwuj się. Zagadaliśmy się to wszystko.
- Uważaj, bo ci uwierzę. No chyba żart. Podejmij decyzję.
- Zostaję tutaj. Wybacz, od dawna się kłóciliśmy po prostu było dobrze i  się zepsuło. Nie znosiliśmy się już od dawna. Nasze dzieci są dorosłe, zrozumieją.
- No jasne. Zostawiasz mnie dla jakiejś sekretarki z pracy po dwudziestu latach małżeństwa? Rób co chcesz. Tamtego chłopaka, który miał klasę i ratował mnie przed światem, był dżentelmenem kiedy się poznaliśmy  już nie ma. Żegnaj.
Zakończyła połączenie, a ja uklękłem na podłodze. Dotarło do mnie, że zakończyłem dwudziestoletnie małżeństwo jedną decyzją. Oddychałem ciężko, łzy napływały mi do oczu.
- Zakończyłem związek z żoną. Ona zaczęła, mówiąc coś w stylu, że ma dość ciągle nam się nie układało. Co ja powiem swoim dzieciom? Że zakończyłem związek z ich matką z powodu romansu z koleżanką z pracy? Przecież one są dorosłe, ale nagle znikąd pojawia się w ich życiu nowa kobieta  jako dziewczyna ich ojca? Znienawidzą mnie to pewne.
- Spokojnie, jeśli wam się nie układało to może tak będzie lepiej. Rozumiem, że ci ciężko. To duża zmiana. Twoje dzieci to dorosłe kobiety, zrozumieją twoją decyzję.
Jej słowa mnie uspokoiły. Posłała mi uśmiech.
- Po szoku to jednak dobra decyzja. Jak mamy się ze sobą męczyć to po co. Ciekawy jestem czy cię polubią.
- A nie wystarczy, że ty mnie lubisz?
- Wystarczy. Kocham cię.
- Ja ciebie też, kochanie.
Wróciliśmy do całowania na stole. Zaraz przerwaliśmy, bo musieliśmy omówić nową sytuację.
- Czyli czekaj, mieszkamy razem? Jeździmy razem do pracy etc?
- Jeśli chcesz to możemy.
- Tak, tak tak!
Zaczęła całować moją szyję na znak przynależności.
- Dobra, zróbmy to. Zamieszkamy razem. O reszcie pomyślimy później. Utarliśmy wszechświatowi nosa, kotku.
- No prawda, życie bywa przewrotne.
Całowaliśmy się jeszcze trochę. Przeszliśmy do salonu gdzie zasnęliśmy na kanapie.
- Będziemy mieć wspólną przestrzeń. Jeść razem śniadania i pić kawę. O mój boże, życie serio zaczyna się po pięćdziesiątce. Tak się cieszę, ale trochę się boję. Jak będziemy się spotykać z twoimi znajomymi to co im powiemy?
- Prawdę, nagą i najprawdziwszą. Choćby mieli nas za to nie lubić.
- Buntownik z ciebie, trochę jak z tego filmu "Buntownik z wyboru".
- Boże, ten gość to był celebrity crush mojej mamy i wszystkich jej przyjaciółek. Cóż za komplement najlepszy na świecie - zapiszczalem a ona śmiała się jak mała dziewczynka.
- To było słodkie, bardzo. Chociaż w twoich ustach słowa naga prawda zabrzmiały kokieteryjnie.
- Taki był mój cel. Rany, ale dużo ze sobą flirtujemy. To chyba dobrze, co?
Spojrzała mi w oczy, widziałem, że tak. Zbliżyłem usta do jej warg po raz kolejny tego wieczoru. Smakowała winem, pożądaniem, wiśniową szminką i po prostu czymś co było przypisane wyłącznie jej. Poznawaliśmy się dopiero, ale w pracy było inaczej. Tutaj mogliśmy zrzucić wszystkie maski i być sobą. W tle leciało "Sparks" zespołu Coldplay.

&quot;Jak pokochałam gangstera&quot;Where stories live. Discover now