Rozdział 28

378 28 3
                                    

Od: Noah
Schudnij bo jesteś ohydna. To głodzenie się wychodziło Ci na dobre a ty przestałaś. Wróć do tego bo wyglądasz jak świnia spójrz na chociażby swoje zdjęcia szmato. Pamiętaj że nawet jeśli nie liczysz kalorii to one i tak się liczą.
Nie miał racji, bo nie przestałam tego robić, jak tylko zaczęłam walczyć o swoje zdrowie, dla siebie. Nie zamierzałam płakać, bo przestało mnie obchodzić jego zdanie.
Do: Noah
O co Ci chodzi? Odwal się odemnie, to co robisz jest dziecinne i poniżej jakiejkolwiek godności.
Od: Noah
Idź się jeszcze poskarż mamusi, zapomniałem przecież jej nie masz
Do: Noah
Może matki nie mam, ale mam piątkę braci i siostrę, oraz nie zapominaj Grase i Adrien stoją po mojej stronie, a ty od tak możesz stracić wszystko, przypominam że ty też matki nie masz i ojca też nie
Od: Noah
Nie strasz nie strasz bo się zesrasz

Nie zamierzałam tego dłużej ciągnąć, bo to już nawet nie było śmieszne, a kompromitujące. Zablokowałam jego numer i postanowiłam się poskarżyć, choć zwykle takie sprawy wolałam rozwiązywać sama, to tu mi się poprostu nie chciało brudzić rąk. Poszłam do Dylana.
- Co chcesz? - zapytał leżąc na łóżku.
- Chcesz kogoś pobić?
- Zależy kogo. A co potrzebujesz by ktoś coś załatwił? - spytał bardziej zainteresowany.
- Nie chce sobie brudzić rąk, a jedna osoba wypisuje do mnie dziwne rzeczy.
- Kto?
- Noah, załatwicie to? Nie wiem, może przypadkiem spadnie ze schodów.
- Nie martw się tym, dostanie to na co zasłużył.
- Dzięki.
Wyszłam z jego pokoju idąc szczęśliwa do mojego.
- Hey, chcesz przyjść do mnie i pogadać? - zapytała Hailie z którą spotkałam się na korytarzu.
- Tak.
Poszłyśmy do jej pokoju i usiadłyśmy na łóżku.
- Masz ranking braci? - zadała mi pytanie.
- Tak i nie, a ty?
- Mam, pierwszy jest Will, drugi Shane, trzeci Dylan, czwarty Vincent, piąty Tony.
- Czemu Tony piąty?
- Nie ważne, a twój ranking?
- Pierwszy Tony
- Co?! Czemu?! - przerwała mi.
- Nie ważne. - powtórzyłam to co powiedziała wcześniej. - Drugi Dylan, trzeci Vincent, i czwarci są Shane i Will, bo za dużo z nimi nie gadałam.
Spędziłyśmy chyba z dwie godziny na obgadywaniu ludzi ze szkoły, nauczycieli i na innych tematach.

Minęło kilka dni i był wreszcie weekend. Usłyszałam pukanie do moich drzwi, było energiczne i jakby nerwowe.
- Proszę! - krzyknęłam.
Do mojego pokoju wręcz wbiegłam Hailie.
- Alexa, masz pożyczyć podpaski? - zapytała dość szybko i wręcz chaotycznie.
- Nie, skończyły mi się.
- Na pewno?
- Gdybym miała to bym Ci dała, nie mam anie jednej, jak potrzebujesz teraz to idź do kogoś i poproś by z tobą pojechał do sklepu.
- Ale jest tylko Tony. - powiedziała ze strachem w głosie.
- No i? To człowiek jak człowiek, a okres to normalna rzecz, idź do niego i powiedz że potrzebujesz pojechać do sklepu, chyba siedzi w salonie.
- A nie mogłabyś ty?
- Boże. - westchnełam. - Dobra, ale wisisz mi przysługę.
Zwlekłam się z łóżka i poszłam do salonu.
- Tony?
- Tak?
- Pojedziesz ze mną do sklepu?
- Jak coś chcesz to wpisz na listę. A jak tu stoisz to możesz podać mi piwo z lodówki.
- Ale ja potrzebuje tego teraz.
- Co ty niby chcesz z tego sklepu że to takie ważne?
- Podpaski, bo Hailie dostała okresu.
- A ty żadnych nie masz?
- Skończyły mi się.
- Ja pierdole.
Myślał przez chwilę.
- Dobra, chodź.
Pojechaliśmy do sklepu i dość szybko wróciliśmy, weszłam do pokoju siostry bez pukania, leżała na łóżku skręcając się z bólu.
- Masz. - rzuciłam w nią podpaskami i żelkami oraz czekoladą.
- Dzięki.
- Przyniosę Ci coś przeciwbólowego.
- Dziękuję.
Wygrzebałam z mojej kosmetyczki tabletki i zaniosłam jej razem z wodą. Podziękowała mi, a ja wróciłam do siebie.

Nieidealna siostra monetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz